SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Ex cathedra

Choć rzadko sięgam po światowe bestsellery, tym razem się złamałam, ze względu na sympatię dla miasta, w którym toczy się akcja powieści Ildefonsa Falconesa 'Katedra w Barcelonie'.

Choć rzadko sięgam po światowe bestsellery (wolę dokonywać mniej oczywistych wyborów czytelniczych), tym razem się złamałam, ze względu na sympatię dla miasta, w którym toczy się akcja debiutanckiej powieści katalońskiego adwokata Ildefonsa Falconesa "Katedra w Barcelonie". 700 stron pochłonęłam w dwa dni weekendu, do czego przyznaję się z niejakim wstydem. Bo w Hiszpanii uznano, że książka jest mało literacka, że to lokalna odmiana "Kodu da Vinci" i że w ogóle co to jest, żeby adwokat pisał opasłe powieści historyczne.

Coś mi to przypomina. U nas też nader często słychać narzekania, że "nawet aktorzy piszą książki"& (nie tak dawno Paweł Huelle w "Rzeczpospolitej"). Bo pisać mają prawo tylko ci, którzy oficjalnie uznani zostali za pisarzy - czy to przez "opiniotwórcze" gazety, czy środowiska. Nikogo nie zaskakują wyznania typu: "Napisałam powieść w trzy tygodnie, przygotowując się do egzaminów&", nikt nie wymaga ciężkiej pracy, nie oczekuje potu i łez.

Nie mam nic przeciw temu. Ważny jest efekt. Salieri też ciężko pracował, a Mozart tworzył w natchnieniu i wiadomo, kto przeszedł do historii. Mam nadzieję, że dzisiejsi wirtuozi języka przetrwają próbę czasu. Doceniam stylizację językową, chylę czoło przed sprawnością stylistyczną, rozumiem, że forma ma prawo - a może nawet powinna - górować nad treścią. A jednak prosty, jasny język Falconesa zupełnie mi nie przeszkadza, za to imponuje mi praca, jaką wykonał, przez cztery lata zbierając materiały do książki i studiując napisane w starokatalońskim kroniki króla Piotra Ceremonialnego. Tak, zdaję sobie sprawę, że wpadłam w pułapkę chwytliwej opowieści o szlachetnym człowieku, który zostaje poddany próbom ponad ludzkie siły. Tak, nie mogłam się doczekać happy endu, który z każdą stroną wydawał się coraz mniej prawdopodobny. Owszem, czytając, widziałam w wyobraźni film, który na pewno zostanie nakręcony: wielkie, może nawet hollywoodzkie widowisko, zrealizowane zgodnie z regułami gatunku i z gwiazdorem pięknym jak młody bóg w roli głównej. Może nawet już trwa casting? Tak czy inaczej, amator Falcones podpisał kontrakt na kolejną książkę, inkasując 60 tys. euro zaliczki.

Nie wiem, czy "Katedra" ma coś wspólnego z "Kodem", bo - przyznaję się bez bicia - "Kodu" nie przeczytałam. Nie sprawia mi przyjemności obcowanie ze stylem Dana Browna. Bardzo bym jednak chciała przeczytać coś na kształt "Katedry" autorstwa polskiego adwokata, aktora, księgowego, dziennikarza& Kogoś, kto przez pięć lat poświęcał będzie wieczory, weekendy i urlopy na gromadzenie materiałów. Czyją pasję wyczuwać się będzie w każdej linijce przyszłej książki, zlekceważonej przez krytykę, a ukochanej przez czytelników. Na "prawdziwych" pisarzy, zwłaszcza tych młodszych, złaknionych szybkiego sukcesu, nie liczę. Nie mają czasu na tak długotrwałe studia. Nie mogą też pozwolić sobie na kilkuletnią nieobecność na półkach księgarskich, grożącą zapomnieniem. Książką grubszą niż 200 stron działaliby wbrew swoim interesom! Ktoś powie: a Andrzej Sapkowski i jego epickie tomiska? A Ewa Stachniak z "Ogrodem Afrodyty", dokumentowanym przez pięć lat? Jeszcze kilka innych tytułów by się znalazło&

Ale mnie ciągle mało. Nie spędza mi snu z powiek oczekiwanie na kolejny tytuł uznanego autora. Pragnę niespodzianki, eksplozji talentu kogoś, po kim nikt by się tego nie spodziewał. Gotowego scenariusza, filmu, który podczas lektury przesunie się w mojej wyobraźni. Czekam na polskiego Ildefonsa Falconesa.

Po więcej i do dyskusji zapraszam na mój blog!!!

Dołącz do dyskusji: Ex cathedra

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl