SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Nowe przepisy mogą zablokować Ubera w Polsce. „To projekt taksówkarzy, bez konsultacji społecznych”

Do Ministerstwa Infrastruktury trafił projekt zmian w przepisach o transporcie drogowym. Nakłada on dodatkowe wymagania na kierowców pracujących dla takich platform jak Uber. Po zmianie prawa taksówkowy startup może zniknąć z polskiego rynku. - Błędem może być przekonanie, że protekcjonizm ze strony państwa zatrzyma postęp technologiczny - tak nowy projekt ocenia dla serwisu Wirtualnemedia.pl Marcin Szeląg, partner w funduszu Innovation Nest.

O nowym projekcie poinformował dziennik „Rzeczpospolita”, który dotarł do treści tego dokumentu złożonego w Ministerstwie Infrastruktury (MI) przez przedstawicieli działających w Polsce firm taksówkowych. Projekt dotyczy zmian w obowiązującym obecnie prawie o transporcie drogowym i nakłada na kierowców świadczących usługi transportowe za pomocą aplikacji takich jak Uber dodatkowe obowiązki.

W myśl planowanych zmian kierowcy Ubera działający w Polsce musieliby uzyskać taką samą licencję, do której są zobowiązani dzisiaj pracownicy tradycyjnych firm taksówkowych. Ponadto konieczny byłby również wpis w dowodzie rejestracyjnym potwierdzający, ze konkretny pojazd jest wykorzystywany do prowadzenia usług transportowych.

W rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl przedstawiciele polskiego oddziału Ubera potwierdzili istnienie wspomnianego projektu nowelizacji prawa o transporcie drogowym, zastrzegli jednak że nie brali udziału w pracach nad tym dokumentem.

- Omawiany projekt został stworzony przez grupę taksówkarzy i nie jest przedmiotem konsultacji społecznych. W momencie, w którym pojawi się oficjalny projekt ministerstwa weźmiemy udział, jak każda inna firma czy organizacja w publicznym, przewidzianym ustawowo procesie konsultacji społecznych - czytamy w komunikacie przesłanym przez Ubera do redakcji Wirtualnemedia.pl.

Nowelizacja w proponowanym obecnie kształcie mogłaby oznaczać poważny spadek liczby kierowców oferujących swoje usługi za pomocą Ubera, lub wręcz spowodować wycofanie się tej platformy z polskiego rynku. Tymczasem w rozmowie z nami Uber przypomina, że tysiące osób mogą dzięki aplikacji zarabiać na siebie i swoje rodziny. 20 proc. kierowców, którzy korzystają z aplikacji była wcześniej bezrobotna, a 70 proc. kierowców korzystających z aplikacji podkreśla, że ich status materialny polepszył się odkąd korzystają z Ubera (dane Millward Brown z br.). Ponadto Uber ma się stać w Polsce poważnym inwestorem, zapowiedział m.in. uruchomienie w naszym kraju regionalnego centrum wsparcia.

Resort infrastruktury stara się na razie studzić atmosferę wokół kontrowersyjnego projektu zaznaczając, że jest to zaledwie wstępny zarys przepisów, który stanie się przedmiotem analiz i ostatecznie może przybrać kształt znacznie oddalony od intencji taksówkarzy. Z kolei przedstawiciele tradycyjnych firm taksówkarskich zapowiadają, że na obecnym projekcie się nie skończy, albowiem szykowany jest pozew zbiorowy skierowanych przeciwko Uberowi.

Próba zmiany przepisów uderzająca w polskiego Ubera nie jest jedynym przejawem oporu środowiska taksówkarskiego przeciwko tej platformie, obecnej u nas od sierpnia 2014 r. i dostępnej teraz w 9 miastach.

Wcześniej zdarzały się ataki taksówkarzy na kierowców Ubera, sprawa działalności firmy została też zgłoszona do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK-u), jednak regulator stwierdził, że Uber nie narusza równowagi rynkowej w segmencie usług przewozowych.

Walka na linii Uber - taksówkarze w niektórych krajach zakończyła się porażką amerykańskiego startupu. W czerwcu br. firma została skazana na zapłacenie wysokiej grzywny za zatrudnianie kierowców bez licencji, gorzej było miesiąc później na Węgrzech, gdzie Uber zawiesił swoją działalność po wprowadzeniu przepisów podobnych do tych proponowanych w Polsce.

Oceniając projekt zmiany przepisów transportowych uderzających w Ubera Marcin Szeląg, partner w funduszu  Innovation Nest i ekspert rynku startupów nie ukrywa swojego zaniepokojenia podobnymi inicjatywami i sprzeciwem niektórych środowisk wobec innowacyjności.

- W Polsce tak jak i wielu innych krajach Uber stał się przedmiotem debaty o podłożu politycznym, ekonomiczny i społecznym. Zmiany w przepisach są odpowiedzią na liczne protesty ze strony środowisk taksówkarskich - przypomina Marcin Szeląg.

Nasz rozmówca podkreśla, że w całym sporze pomijany jest fakt, iż Uber jest jedynie operatorem platformy dzięki, której przejazdy mogą być inicjowane. - Błędem może być przekonanie, że protekcjonizm ze strony Państwa zatrzyma postęp technologiczny – zaznacza Szeląg. - Uber to dopiero początek zmian jakich możemy się spodziewać w najbliższych latach. Postęp w robotyce, automatyzacji czy sztucznej inteligencji spowoduje, że większość zawodów zniknie z gospodarki. Zostaną zastąpione nowymi. Rolą państwa powinno być wspieranie rozwoju i innowacji. Zamiast walczyć z Uberem, być może powinno wspierać powstawanie otwartych platform i nowych form wykonywania pracy - podsumowuje Szeląg.

Dołącz do dyskusji: Nowe przepisy mogą zablokować Ubera w Polsce. „To projekt taksówkarzy, bez konsultacji społecznych”

5 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Cmm
Dzis Uber to maly problem. Od 2021 roku Samochody autonomiczne zaczna eliminowac kierowcow jaki grupe zawodowa.
0 0
odpowiedź
User
prawnik
Red Flag Act – potoczna nazwa ustawy Locomotives on Highways Act z 1865 roku. Ustawa wprowadzała Wielkiej Brytanii zakaz poruszania się omnibusów parowych bez osoby biegnącej 60 jardów (ok. 55 metrów) przed pojazdem i ostrzegającej innych użytkowników dróg. Człowiek biegnący przed takim omnibusem musiał trzymać w ręku czerwoną chorągiewkę lub – w nocy – latarnię. Prędkość dopuszczalną omnibusów ograniczono do 2 mil na godzinę (ok. 3 km/h) w mieście i 4 mil na godz. (ok. 6 km/h) poza nim. Ich praktyczna maksymalna prędkość, wynikająca z ich technologicznych uwarunkowań, sięgała wówczas 25 km/h.

Ustawa została faktycznie uchylona w 1878, kiedy to dystans między pojazdem a poprzedzającym go człowiekiem skrócono do 20 jardów, a władzom lokalnym pozostawiono decyzję o wymagalności całego przepisu.

Mimo poru woźniców władze lokalne nie decydowały się na dalsze utrzymywanie ograniczeń ruchu omnibusów. W niedługim czasie zaczęły tworzyć stałe miejskie linie, zwane dziś tramwajowymi.

***

Dedykuję taksówkarzom.
0 0
odpowiedź
User
Petru
I bardzo dobrze. Konkurencja - tak, ale na rownych warunkach.
0 0
odpowiedź