SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

"Pewnego razu... w Hollywood" jako serial w serwisie Netflix

Najnowszy film Quentina Tarantino - "Pewnego razu... w Hollywood" ("Once Upon A Time In Hollywood") - może trafić na Netflix i to w poszerzonej wersji.

Nicholas Hammond, który w najnowszym dziele twórcy "Pulp Fiction" gra Sama Wanamakera, zdradził, iż w planach jest miniserial będący rozwinięciem kinowego obrazu.

Jak wyjawił aktor, powinniśmy doczekać się czterech godzin materiału podzielonego na odcinki dostępne na platformie Netflix.

Podobno twórcom chodzi o to, by pokazać wiele znakomitych popisów aktorskich, np. w wykonaniu Tima Rotha, którego postać została wycięta z filmu.

Akcja filmu "Pewnego razu... w Hollywood" rozgrywa się latem 1969 roku w Los Angeles. Nowy obraz Tarantino opowiada o aktorze telewizyjnym Ricku Daltonie, który miał jeden hitowy serial i teraz chce zrobić karierę w filmie. Podobnej szansy szuka jego kumpel - kaskader Cliff Booth. Tłem historii jest zabójstwo Sharon Tate i czwórki jej przyjaciół przez członków sekty Charlesa Mansona.

Na początku Quentin Tarantino zatrudnił Leonardo DiCaprio i Brada Pitta. Margot Robbie otrzymała rolę Sharon Tate. Stali współpracownicy Tarantino czyli Tim Roth, Kurt Russell i Michael Madsen zagrają w mniejszych rolach. Damian Lewis zagra gwiazdę kina Steve'a McQueena, Dakota Fanning wcieli się w Squeaky Fromme, wyznawczynię Mansona, która próbowała zabić prezydenta Geralda Forda. Nicholas Hammond zagra reżysera Sama Wanamakera, Emile Hirsch sportretuje Jaya Sebringa, hollywoodzkiego fryzjera, który był jedną z ofiar Mansona. Al Pacino sportretuje menadżera Ricka Daltona. W filmie grają także Timothy Olyphant, Clifton Collins Jr., Luke Perry i Keith Jefferson. Scoot McNairy portretuje kowboja zwanego Business Bob Gilber, postać w telewizyjnym westernie. Mike Moh pojawi się jako Bruce Lee. W filmie grają także Lena Dunham, Austin Butler, Maya Hawke, chilijska aktorka Lorenza Izzo oraz Danny Strong i Sydney Sweeney. Rafał Zawierucha gra Romana Polańskiego a Damon Herriman Charlesa Mansona. Bruce Dern wcieli się w George'a Spahna, którego ranczo stało się domem dla rodziny Charlesa Mansona i jego wyznawców w latach 60.

Wstrząsające, prowokujące, pełne czarnego humoru arcydzieło

"Pewnego razu w Hollywood" był najbardziej oczekiwanym filmem tegorocznego konkursu głównego festiwalu w Cannes. Premierę w Grand Theatre Lumiere poprzedziła wiadomość, w której reżyser poprosił publiczność, by nie ujawniała zbyt wielu szczegółów dotyczących fabuły. "Kocham Kino. Wy kochacie Kino. To podróż, która polega na odkrywaniu historii po raz pierwszy. Jestem podekscytowany, że mogę podzielić się +Pewnego razu w Hollywood+ z publicznością festiwalu. Cała ekipa pracowała naprawdę ciężko, by stworzyć coś oryginalnego i proszę tylko, by unikać ujawniania czegokolwiek, co mogłoby pozbawić późniejszych widzów możliwości odbierania tego filmu w ten sam sposób. Dziękuję" - napisał Tarantino.

Premiera filmu zakończyła się długą owacją na stojąco. Także pierwsze oceny krytyków są entuzjastyczne. Jak podała PAP Jason Gorber ("That Shelf") opisuje "Pewnego razu w Hollywood" jako "historycznie wątpliwy, genialny tematycznie" film, który "mógłby wygrać Złotą Palmę lub zostać wygwizdany przez publiczność – a być może obie te rzeczy na raz". "Wstrząsające, prowokujące, pełne czarnego humoru arcydzieło" – podkreślił. Steve Pond ("The Wrap") ocenił, że Tarantino stworzył film "wielki, zuchwały, śmieszny, zbyt długi i na koniec ożywiający". "Obraz jest wspaniałym placem zabaw dla reżysera, który fetyszyzuje starą popkulturę i wprowadza jej radosną przewrotność do rzemiosła filmowego" – dodał. Z kolei Peter Bradshaw ("The Guardian") odnajduje w dziele Tarantino "morderczo-fikcyjne spojrzenie na sektę Mansona – szokujące, porywające, olśniewająco nakręcone".

Film trafi do kin polskich kin 16 sierpnia 2019 roku - w 50. rocznicę zabójstwa żony Romana Polańskiego Sharon Tate przez członków sekty Charlesa Mansona. "Django").

Netflix ma 151 mln użytkowników

W drugim kwartale br. Netflix zanotował wzrost wpływów o 26 proc. do 4,9 mld dolarów oraz 271 mln dolarów zysku netto. W ciągu trzech miesięcy platforma pozyskała 2,7 mln nowych subskrybentów, a globalnie ma obecnie ponad 151 mln użytkowników.  W II kwartale br. Netflix po raz pierwszy w swojej historii zanotował stratę użytkowników w USA - z usług serwisu zrezygnowało tam 126 tys. subskrybentów netto, podczas gdy wcześniej przewidywano ich wzrost na poziomie 352 tys.

Pod koniec kwietnia firma poinformowała, że zwiększy swoje zadłużenie o 2 mld zł, a środki te zostaną przeznaczone na realizację nowych treści i zakup licencji do zewnętrznych produkcji.

Platforma nie ujawnia, ilu płacących użytkowników ma w Polsce. Z szacunków Amper Analysis wynika, że może ich być 800 tys. Według badania Gemius/PBI w marcu br. Netflix miał w Polsce 3,43 mln realnych użytkowników i odnotował 43,35 mln odsłon.

Dołącz do dyskusji: "Pewnego razu... w Hollywood" jako serial w serwisie Netflix

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl