SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Donald Trump zablokowany na Twitterze i Facebooku. Dziennikarze: cenzura czy spóźnione poczucie odpowiedzialności?

Zablokowanie przez Facebooka i Twittera profili odchodzącego prezydenta USA Donalda Trumpa skomentowali także polscy dziennikarze. Niektórzy zarzucają społecznościowym gigantom ograniczanie wolności słowa i niekonsekwencję, skoro usuwają konta Trumpa dopiero pod koniec jego kadencji. Według innych platformy i tak zbyt długo tolerowały treści zamieszczane przez prezydenta USA.

Donald Trump w trakcie wystąpienia powyborczego, fot. CNBCDonald Trump w trakcie wystąpienia powyborczego, fot. CNBC

W czwartek po południu szef Facebooka Mark Zuckerberg poinformował, że Donald Trump przynajmniej przez najbliższe dwa tygodnie, do końca swojej kadencji jako prezydenta USA, nie będzie mógł publikować treści na profilach na Facebooku i Instagramie.

- Szokujące wydarzenia z ostatnich 24 godzin wyraźnie wskazują, że prezydent Donald Trump zamierza wykorzystać pozostały czas urzędowania do podważenia pokojowego i zgodnego z prawem przejęcia władzy przez jego następcę, Joe Bidena - uzasadnił szef Facebooka. - Uważamy, że ryzyko związane z zezwoleniem prezydentowi na dalsze korzystanie z naszej usługi w tym czasie jest po prostu zbyt duże. Dlatego też przedłużamy blokadę nałożoną na jego konta na Facebooku i Instagramie na czas nieokreślony, co najmniej na najbliższe dwa tygodnie, aż do zakończenia pokojowego przekazania władzy - opisał.

Z kolei w nocy z piątku na sobotę polskiego czasu Twitter ogłosił, że profil Donalda Trumpa na tym portalu został na stałe zawieszony. - Po dokładnym przeanalizowaniu ostatnich tweetów z konta Donalda Trumpa i otaczającego ich kontekstu na stałe zawiesiliśmy konto z powodu ryzyka dalszego podżegania do przemocy - poinformowano w komunikacie.

- W kontekście przerażających wydarzeń w tym tygodniu, w środę jasno daliśmy do zrozumienia, że dodatkowe naruszenia zasad Twittera mogą skutkować takim właśnie działaniami - dodano.

Zaznaczono, że nadal będą dostępne profile prezydenta USA (@POTUS) i Białego Domu (@WhiteHouse).

Facebookowy fanpage Donalda Trumpa polubiło prawie 33 mln użytkowników, a jego konto twitterowe miało 88 mln obserwujących. Odchodzący prezydent USA regularnie zamieszczał tam wpisy o bieżących wydarzeniach politycznych, także osobiste komentarze, oraz ogłaszał wiele decyzji.

Syn Trumpa: żyjemy w świecie Orwella, Mao byłby dumny

Zablokowanie jego profili to przede wszystkim konsekwencja kilku wpisów Donalda Trumpa przed i w trakcie środowych zamieszek, które grupa jego zwolenników wywołała na Kapitolu. Demonstranci wdarli się do pomieszczeń parlamentu, policja i służby ochrony użyły broni i gazu łzawiącego, w zajściach zginęły cztery osoby.

Facebook i Twitter w środę zablokowały wystąpienie wideo, w którym Trump co prawda zaapelował do uczestników zamieszek o rozejście się, ale przyznał, że rozumie ich rozgoryczenie i powtórzył tezy o rzekomym sfałszowaniu wyborów prezydenckich w USA. Ponadto pierwsza platforma zawiesiła profil na 24 godziny, a druga na 12 godzin.

Zablokowanie na stałe profilu Donalda Trumpa skomentował na Twitterze jego syn Donald Trump Jr. - Żyjemy w „1984” Orwella. W Ameryce nie istnieje już wolność słowa. Umarła z gigantami technologicznymi, a to, co z niej zostało, jest dostępne dla niewielu wybranych - stwierdził.

Donald Trump Junior podkreślił, że ajatollahowie i liczne inne dyktatorskie reżimy mogą mieć konta na Twitterze „mimo grożenia ludobójstwem całym krajom, zabijania homoseksualistów itp.” - Ale prezydent USA został na stałe zawieszony. Mao byłby dumny - ocenił.

Zablokowania profili społecznościwych Donalda Trumpa nie skomentowali natomiast na Twitterze jego córka Ivanka, żona Melania ani wiceprezydent USA Mike Pence. Pence w ostatnich wpisach dziękował policjantom za obronę Kapitolu przed demonstrantami i złożył kondolencje rodzinie funkcjonariusza, który zginął w czasie zajść.

Facebook i Twitter cyfrowymi imperiami poza kontrolą?

Część polskich dziennikarzy aktywnych na Twitterze w czwartek komentowała decyzję Facebooka o zawieszeniu profilu Donalda Trumpa przynajmniej do końca jego kadencji. - Być może moment, w którym wpływ cyfrowych magnatów na naszą rzeczywistość należało ograniczać, już minął. Być może teraz należałoby ich zniszczyć razem z ich imperiami - zanim obudzimy się w realiach cyfrowego totalitaryzmu będącego w dodatku własnością prywatną - stwierdził Witold Głowacki z „Polski The Times”. - Trump reprezentuje sobą to, co najgorsze w polityce. Ale "wyłączanie go", ot tak, przez prywatną firmę to znak czegoś równie złego i potencjalnie bardzo, bardzo niebezpiecznego - ocenił.

- Cieszących się, że Zuck zbanował Trumpa warto ostudzić. Czy nie zasługiwał na blokadę? Pewnie tak. Czy nie dezinformował? Pewnie tak. Czy prywatne firmy mają prawo do ceznurowania według własnego widzimisię? Nie. Niestety przeoczyliśmy moment gdy powinno być to uregulowane - skomentowała Sylwia Czubkowska ze Spiderswebu.

- Ponieważ abdykowały i nie „cenzurował”, pupil Moskwy  z jej pomocą został prezydentem. Tak lepiej? - polemizował z nią Tomasz Lis z „Newsweek Polska”. - To inaczej: a dlaczego FB nie zablokował Trumpa dawno temu, dlaczego przyjmował reklamy (PŁATNE) jego sztabu po wybuch Cambridge Analytica. Bo twierdzi, że ważniejszy jest jego "regulamin". I o to się rozchodzi o kontrolę nad potężnymi firmami, które wpływają na kształ świata - dodała Czubkowska.

- Amerykanie marnują czas, wybierając prezydenta. Powinni wybierać szefów mediów społecznościowych. I szefa rezerwy federalnej, oczywiście - skomentował Rafał Ziemkiewicz z „Do Rzeczy”. - Podziwiam te zdecydowane działania Twittera i Facebooka. To tak etyczne korporacje, że do koalicji antyhitlerowskiej dołączyłyby już w czerwcu 1945 roku - kpił Michał Danielewski z OKO.press.

Dziennikarze TVP o „dystopii” i „cenzurze ideologicznej”

Kolejna fala komentarzy pojawiła się po definitywnym zawieszeniu twitterowego profilu Donalda Trumpa. - Ciekawe ile mediów rozprawi się z tematem cenzury ideologicznej. A ile będzie siedzieć jak mysz pod miotłą - skomentował Marcin Tulicki z „Wiadomości” TVP. - Fajna ta wolność w wykonaniu liberałów. Taka nieograniczona - ironizował.

- Dystopijne wizje z filmów, w których wojny toczą ze sobą nie państwa a korporacje, powoli materializują się na naszych oczach. Specyficzna jest ta  nowomowa czasów mediów społecznościowych. "Permanentne zawieszenie" brzmi przecież lepiej niż   nieodwracalne usunięcie - stwierdził Daniel Liszkiewicz z TVP.Info.

- Powiem tak, decyzja Twittera to woda na młyn kitajsko-moskiewskich reakcjonistów - ocenił publicysta Grzegorz Kuczyński. - Postępowanie Twittera i Facebooka wobec Trumpa jest klasycznym dolewaniem oliwy do ognia. Podobnie jak jeremiady tej harpii Pelosi. Liberalna Ameryka w sojuszu z Big Tech chce naprawiać świat. Tymczasem to oni najpierw go zepsuli i dlatego przyszedł Trump. On jest rezultatem - napisał Jan Pawlicki, w przeszłości m.in. dziennikarz TV Republika i dyrektor TVP1.

- Stacje MSNBC, CNBC, CBS i ABC News przerywają wystąpienie urzędującego prezydenta USA! Teraz blokują mu FB i TT! Co z 1 poprawką do konstytucji mówiącą o wolności słowa?! Chodzi o to by Republikanom było b trudno wygrać już jakiekolwiek wybory! Walec rewolucji jedzie dalej - skomentował Krzysztof Świątek z Polskiego Radia 24.

Na początku listopada ub.r., nazajutrz po finale wyborów prezydenckich w USA, kanały CNBC i MSNBC przerwały transmisję przemówienia prezydenta USA Donalda Trumpa, który bez dowodów mówił o oszustwach wyborczych i zapewnił, że to on jest zwycięzcą. Na Twitterze wpisy Trumpa z takimi tezami zaczęto oznaczać komunikatami informującymi, że mogą wprowadzać w błąd, a użytkownicy mogli je przeczytać dopiero po zaakceptowaniu tych komunikatów.

- Mam mieszane uczucia w związku z zablokowaniem Trumpa przez media społecznościowe. Widzę duże plusy, ale też ogromne zagrożenia płynące z tej sytuacji. Natomiast dziennikarze mediów tzw. publicznych wstrząśnięci zamachem na wolność słowa - no to mnie bawi - stwierdziła Karolina Opolska z Onetu. - Zablokowane jest konto prywatne, użytkownika Trumpa, wzywającego do przemocy. Oficjalne konto POTUS działa - zauważyła Kamila Ceran z TOK FM.

Facebook i Twitter współwinne, bo zbyt długo tolerowały Trumpa?

Niektórzy publicyści ocenili, że platformy społecznościowe i tak zbyt długo pozwalały Donaldowi Trumpowi zamieszczać treści radykalne lub nieprawdziwe. - Dziesiątki, może i setki razy zgłaszałem Twitterowi konta obrażające i szkalujące ludzi, wzywające do przemocy i rozsyłające kłamstwa. Nie jestem w więc w stanie się oburzyć, że Twitter zablokował konto człowieka, który swoimi wpisami faktycznie doprowadził do rozlewu krwi" - napisał Maciej Bąk z Radia ZET.

- Twitter tylko w jednym dał ciała jeśli chodzi o #TrumpBanned. Zrobił to długo za późno. Dla mnie polityk szerzący fakenewsy powinien dostawać instant ban po 3 ostrzeżeniach - stwierdził Grzegorz Marczak z Antywebu. - Trump nie jest święty, żeby go bronić jak niepodległości, ale usunięcie konta prezydenta USA, po tak długim czasie funkcjonowania, jest jak strach przed dziełem, które samemu się współtworzyło, bagatelizowało, a gdy przyszło co do czego - umyło ręce od konsekwencji - skomentował Marcin Makowski z „Do Rzeczy” i Wirtualnej Polski.

- 1. Twitter latami pozwalał Trumpowi na wszystko. Teraz zgrywa bohatera kilkanaście dni przed zakończeniem jego prezydentury. 2. Każdy kij ma dwa końce. 3. Bez względu na to, co uważa się o polityce Twittera, PiS łamiący ręce nad wolnością słowa - to jest paradne - skomentowała Estera Flieger z NGO.pl.

- Jakbym miał sklep odzieżowy i codziennie przychodził do mnie klient, stawał przed kasą, wyciągał rękę w rzymskim salucie i pytał, czy są mundury Wehrmachtu, to wytrzymałabym raz. Może dwa. Ale w końcu wywaliłbym go na zbity pysk. To tyle o Twitterze, cenzurze i Trumpie - napisał Michał Danielewski.

- To jednak szokujące, że medium społecznościowe banuje Prezydenta USA! I nie świadczy to o medium społecznościowym - oceniła Karolina Hytrek-Prosiecka, była dziennikarka m.in. TVN24 BiS. - To bardzo dobrze świadczy o tym medium i jego elementarnym poczuciu odpowiedzialności za naród, państwo i świat. Akcja-reakcja - skomentował Tomasz Lis.

- FB blokuje Trumpa, a TT kolejnych trumpistów. Nawet jeśli uznamy, że mają do tego prawo, to przecież nic to nie da, póki algorytmy obu portali będą wybijać i promować radykalne treści, by przykuć do nich użytkowników i w ten sposób monetyzować radykalizm - zauważył Tomasz Walczak z „Super Expressu”.

- Media społecznościowe na niespotykaną w dziejach skalę organizują przestrzeń informacyjną świata i ta organizacja jest wyłącznie odbiciem logiki zysku, a nie dobra społeczeństw, w których funkcjonują. To jest zasadniczy problem z nimi, a nie to, czy może w nich publikować Trump - dodał Walczak.

Platformy społecznościowe same dla siebie sądem

Jerzy Haszczyński z „Rzeczpospolitej” stwierdził, że chociaż negatywnie ocenia Donalda Trumpa, nie podziela entuzjazmu z zablokowania jego profili społecznościowych. - Skąd te uprawnienia u szefów gigantów IT? To sąd wyższy od najwyższego? Rada strażników? Czemu tylko ten polityk? Dlaczego teraz? Szefowie innych firm też będą odcinać? Od broni, sieci, ropy, kasy? - wyliczył.

- Jeśli nie podoba mu się decyzja prywatnej firmy, niech idzie do sądu. A dyskusja nad regulacjami w tego typu przypadkach jest potrzebna - odpowiedziała mu Dominika Wielowieyska z „Gazety Wyborczej”. - Zbanowanie Trumpa na Twitterze to dobry moment, aby zacząć pytać, dlaczego pozwoliliśmy firmom społecznościowym stać się tak potężnymi i niemożliwymi do rozliczenia. Jak powinny być regulowane? Czy powinny być bardziej przejrzyste? Czy powinna istnieć alternatywa dla usługi publicznej? O czym warto pomyśleć w 2021 roku - skomentowała Anne Applebaum związana z The Atlantic.

- A teraz byłabym mega ciekawa co by się stało gdyby Trump wytoczył im proces. Jaka była by linia orzecznicza w USA, szczególnie, że ze względu na ich system sądowniczy wyrok mógłby stać się de facto prawem - zauważyła Sylwia Czubkowska.

„Korporacyjny kapitalizm” kontra wolność słowa

Łukasz Adamski, krytyk filmowy związany m.in. z „Sieciami” i TVP Kultura, ocenił, że w tej sytuacji doszło do starcia „korporacyjnego kapitalizmu z kwestią wolność słowa”. - Czy prywatna firma ma prawo ustalać własne reguły, sprzeczne z ideą wolności słowa? Czy prawo do zarządzania własnością prywatną nie jest wartością taką samą jak wolność słowa? Tym teraz powinniśmy się zajmować - stwierdził.

- Przede wszystkim jeśli mają powstać jakieś alternatywy to muszą powstać teraz. Liberalni totalitaryści jasno pokazują kierunek, w którym zmierzają - skomentował Wiktor Świetlik, współpracujący m.in. z „Sieciami” i TVP Info. - Ale to też jest ciekawe pytanie o te alternatywy. Czy jeżeli będzie jakaś platforma bardziej konserwatywna, to zapewni wolność też poglądom skrajnie lewicowym? To ciekawa kwestia. Wolność do ustalania własnych reguł na PRYWATNEJ platformie vs wolność słowa pełna - dodał Łukasz Adamski.

- Przede wszystkim stworzy to świat baniek. Globalnej bańki liberalnego politpoprawu i małych gett z jego przeciwnikami, którzy jak tylko za bardzo się rozwiną będą blokowani. Ale nie za bardzo widać dziś inną perspektywę - ocenił Świetlik.

 

Dołącz do dyskusji: Donald Trump zablokowany na Twitterze i Facebooku. Dziennikarze: cenzura czy spóźnione poczucie odpowiedzialności?

24 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
jd
Śmieci trzeba wymiatać.
odpowiedź
User
rk72
Śmieci trzeba wymiatać.
Takich jak ty?
odpowiedź
User
YKK
Trump powinien im podziękować, bo dzięki temu nie ośmieszy się jeszcze bardziej (jesli to jest oczywiście możliwe).
odpowiedź