SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

HFPC krytykuje zawiadomienie Kaczyńskiego do prokuratury dot. „Gazety Wyborczej”, nie widzi w tym interesu społecznego

Helsińska Fundacja Praw Człowieka wyraziła zaniepokojenie tym, że Jarosław Kaczyński złożył do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu zniesławienia go przez „Gazetę Wyborczą” i PO wraz z wnioskiem o ściganie tego z oskarżenia publicznego. - Wydaje się, że interes społeczny - poszanowanie swobody wypowiedzi i prawa społeczeństwa do otrzymywania informacji o sprawach mających publiczne znaczenie - zdecydowanie przemawia przeciwko wykorzystaniu organów państwa do ścigania dziennikarzy za słowo - ocenia HFPC.

Zawiadomienie do prokuratury, które Jarosław Kaczyński złożył w zeszłym tygodniu, dotyczy tekstów „Gazety Wyborczej” (Agora) z 29 i 30 stycznia br. Dziennik ujawnił wtedy pierwszą z nagranych rozmów prezesa PiS i austriackiego biznesmena Gerlada Birgfellnera dotyczących planów budowy dwóch wieżowców przez spółkę Srebrna, którą zarządzają bliscy współpracownicy polityka.

Kaczyński w zawiadomieniu stwierdził, że w publikacjach mogło dojść do zniesławienia go (czym naruszono art. 212 Kodeksu karnego). - Rozpowszechniono twierdzenia, tj. wypowiedzi innych osób, że Jarosław Kaczyński popełnił, względnie mógł popełnić przestępstwa: płatnej protekcji, przekroczenia uprawnień posła w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, oszustwa - wyliczono w piśmie.

Zawiadomienie dotyczy też wypowiedzi polityków Platformy Obywatelskiej i wpisów internetowych tej partii, w których sugerowano, że lider PiS poprzez rozmowy z Birgfellnerem mógł popełnić przestępstwo.

HFPC: art. 212 często służy ograniczeniu uzasadnionej krytyki

W czwartek Helsińska Fundacja Praw Człowieka w stanowisku wyraziła zaniepokojenie złożeniem takiego zawiadomienia przez Jarosława Kaczyńskiego. Zaznaczyła, że od lat razem z organizacjami dziennikarskimi apeluje o usunięcie art. 212 Kodeksu karnego.

- Choć przepis ten w założeniu ma chronić dobre imię, często bywa wykorzystywany do ograniczania uprawnionej krytyki. Co więcej, możliwość poniesienia sankcji karnych, w tym nawet kary pozbawienia wolności, czy już samo ryzyko postępowania karnego i związanych z nim dolegliwości może wywołać szerszy skutek, nazywany w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka „efektem mrożącym” - stwierdziła HFPC. - Jego istota polega na tym, że dziennikarze czy inne osoby, które chciałyby zabrać głos w drażliwych kwestiach, nie robią tego z obawy przed poniesieniem przykrych konsekwencji. Tego rodzaju autocenzura nie tylko ogranicza wolność słowa poszczególnych osób, ale ma również negatywny wpływ na debatę publiczną i utrudnia społeczeństwu realizację prawa do otrzymywania informacji - wyjaśniła.

Organizacja zwróciła uwagę, że zgodnie ze standardami wypracowanymi przez Radę Europy, OBWE i ONZ „odpowiedzialność karna za słowo powinna być ograniczona tylko do najbardziej drastycznych przypadków nadużycia swobody wypowiedzi, takich jak nawoływanie do przemocy czy mowa nienawiści”. - Każda osoba, która uważa, że jej dobre imię zostało naruszone, dysponuje innymi środkami prawnymi jego ochrony, które w mniejszym stopniu ingerują w wolność słowa, takimi jak powództwo cywilne o ochronę dóbr osobistych - zaznaczyła HFPC.

Przywołała też wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w procesie Lingens przeciw Austrii z 1986 roku. Trybunał stwierdził wtedy, że każdy polityk „w sposób nieunikniony i świadomie wystawia każde swoje słowo i działanie na dogłębną kontrolę zarówno dziennikarzy, jak i ogółu społeczeństwa”, dlatego „musi zatem wykazywać się większym stopniem tolerancji”.

- Ponadto zgodnie z orzecznictwem ETPC debata w sprawach politycznych i w sprawach mających publiczne znaczenie musi toczyć się w sposób możliwie nieskrępowany, a wszelka ingerencja państwa w wypowiedzi na takie tematy wymaga szczególnego, wystarczająco mocnego uzasadnienia i możliwa jest jedynie w wyjątkowych sytuacjach. Opinia publiczna w demokratycznym społeczeństwie musi mieć możliwość dowiadywania się i dyskutowania o działaniach polityków i możliwych nieprawidłowościach w życiu publicznym, aby mogła podejmować świadome wybory, decyzje i oceny odnoszące się do życia zbiorowego - dodała HFPC.

- Przypominamy również, że pełnienie funkcji kontrolnej - monitorowanie działań osób publicznych, zwracanie uwagi na możliwe nieprawidłowości i inicjowanie debaty publicznej - jest nie tylko prawem, ale wręcz obowiązkiem dziennikarzy, skorelowanym z prawem opinii publicznej do otrzymywania informacji

„W tej sprawie nie ma interesu publicznego”

Helsińska Fundacja Praw Człowieka wyraziła też poważne zastrzeżenia co do wniosku, żeby domniemane zniesławienie Jarosława Kaczyńskiego przez „Gazetę Wyborczą” i PO było ścigane z oskarżenia publicznego.

- Zniesławienie jest przestępstwem prywatnoskargowym, co oznacza, że inicjatywa ścigania i popierania oskarżenia na każdym etapie zasadniczo leży w rękach samej osoby pokrzywdzonej. Prowadzenie postępowania przez organy ścigania w takich sprawach może nastąpić jedynie w wyjątkowych przypadkach, gdy wymaga tego interes społeczny. Są to szczególne sytuacje, w których za ściganiem prywatnoskargowego przestępstwa przemawia nie tylko interes pokrzywdzonego, ale także interes ogółu społeczeństwa - stwierdziła HFPC.

Zdaniem organizacji w tej sprawie trudno dostrzec interes społeczny. - Wręcz przeciwnie: wydaje się, że interes społeczny - poszanowanie swobody wypowiedzi i prawa społeczeństwa do otrzymywania informacji o sprawach mających publiczne znaczenie - zdecydowanie przemawia przeciwko wykorzystaniu organów państwa do ścigania dziennikarzy za słowo - oceniła organizacja.

Zwróciła też uwagę, że szef partii rządzącej chce zaangażować do obrony swoich interesów prokuraturę, którą po zmianach sprzed trzech lat nadzoruje minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, mający też jako prokurator generalny dodatkowe kompetencje dające wpływy na konkretne postępowania karne. Według HFPC jest to szczególnie niepokojąca sytuacja.

- Już na etapie reformy prokuratury z 2016 r. wskazywaliśmy, że kluczowe dla ochrony rzetelności prowadzonych postępowań oraz praw i wolności człowieka jest to, by nowa sytuacja prawna nie była wykorzystywana jako narzędzie bieżącej działalności politycznej Prokuratora Generalnego pełniącego urząd Ministra Sprawiedliwości - zaznaczyła organizacja.

„GW” zapowiada kolejne publikacje o „taśmach Kaczyńskiego”

Zaraz po informacjach o złożeniu przez Jarosława Kaczyńskiego zawiadomienia do prokuratury odniósł się do tego Jarosław Kurski, pierwszy zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. Tak jak HPFC zwrócił uwagę, że działania prokuratury nadzoruje Zbigniew Ziobro, szef partii koalicyjnej PiS.

Zapewnił przy tym, że artykuły „GW” o tzw. taśmach Kaczyńskiego są „rzetelne, oparte na faktach i dokumentach”, a redakcja „nie ulegnie szantażom, szykuje kolejne publikacje i nie przestanie patrzeć władzy na ręce”.

- Zamiast odpowiedzieć na nasze pytania, Kaczyński straszy nas art. 212 kodeksu karnego, procesem i więzieniem. To próba odebrania gwarantowanej konstytucją wolności słowa. Próba stłumienia krytyki prasowej, a także pozbawienia społeczeństwa prawa do rzetelnej informacji - skomentował Jarosław Kurski. - Informujemy posła Kaczyńskiego, że jego pogróżki nie robią na nas wrażenia i nie odniosą żadnego skutku. Nie wycofujemy się z żadnych twierdzeń zawartych w naszych publikacjach - zapowiedział.

Według danych ZKDP w ub.r. średnia sprzedaż ogółem „Gazety Wyborczej” wynosiła 94 527 egz., o 14,8 proc. mniej niż rok wcześniej. Natomiast portal Wyborcza.pl w listopadzie ub.r. zanotował 7 mln realnych użytkowników i 63,29 mln odsłon, wobec 5,99 mln użytkowników i 56,36 mln odsłon w listopadzie 2107 roku (według badania Gemius/PBI).

Dołącz do dyskusji: HFPC krytykuje zawiadomienie Kaczyńskiego do prokuratury dot. „Gazety Wyborczej”, nie widzi w tym interesu społecznego

6 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
poPO
Hfpc siedziała cicho gdy skazywano kelnerów za nagrania polityków u Sowy. Hfpc zapomniała. że w Polsce wyroki wydaje sąd, a nie prokuratura. Czyżby hfpc uważała sędziów za osoby nadzorowane przez polityków? Kuriozalne jest twierdzenie hfpc że aktywny polityk nie posiada prawa do obrony dobrego imienia i nie może złożyć zawiadomienia do prokuratury o jego naruszeniu.
odpowiedź
User
mameluk
HFPC siedziało cicho gdy sędzia pozywał dziennikarza Biedronia za słowo dyscyplinarny, a sąd zasądził wysoką grzywnę bo dziennikarz powinien był napisać... sprawdzający. HFPC się kompromituje i z jej opinią przestajemy się liczyć.
odpowiedź
User
a
to kaczyński nie ma prawa bronić swojego imienia? Jeśli wyborcza jest pewna swoich racji i ma na to dowody to sprawę w sądzie wygra. Skorzystali z wolności słowa i napisali to co chcieli. Pomijam już w tym momencie czy mieli na to dowody, bo chyba o to chodzi w dziennikarstwie? Sama fundacja pieje, że słowa jest tez odpowiedzialność i konsekwencje.
odpowiedź