SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Krzysztof Skowroński: media publiczne odgrywały rolę propagandową, przestały opisywać Polskę

- Media publiczne w Polsce po 2009 roku odgrywały rolę propagandową, przestały opisywać Polskę, tylko coś zupełnie innego. Nie wykonywały swojej misji, bo brały z Polski to, co było wygodne dla obozu rządzącego - z prezesem SDP Krzysztofem Skowrońskim rozmawiamy o reformie mediów publicznych i dziennikarzach na demonstracjach KOD-u.

Łukasz Brzezicki: Eksperci komentując „małą” nowelizację ustawy medialnej twierdzą, że nie wprowadziła ona zapowiadanej przez PiS reformy mediów publicznych, tylko posłużyła do zmiany ich kierownictwa. Czy media publiczne powinny być zreformowane?

Krzysztof Skowroński: Od dawna tak uważamy. Na pewno reforma powinna objąć finansowanie. Wypowiedź Donalda Tuska, który nazwał abonament radiowo-telewizyjny „haraczem”, spowodowała, że ludzie przestali płacić abonament, a media publiczne dostawały mniej środków. Z braku pieniędzy pojawił się kryzys. Ale też od 2009 roku, zdaniem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, media zaczęły odgrywać rolę propagandową, przestały opisywać Polskę, tylko coś zupełnie innego. Brały z Polski to, co było wygodne dla obozu rządzącego, nie zastanawiając się nad tym, jaka ta Polska jest. A zatem nie wykonywały swojej misji.

Dodatkowo brak pieniędzy powodował, że Telewizja Polska nie wypełniała innych misji. Zanikły siły twórcze, które od zawsze tam były. TVP przestała być pracodawcą dla ludzi twórczych. Te wszystkie mechanizmy należy zmienić i jak najbardziej chcemy, żeby ta zmiana się dokonała. „Mała” nowelizacja była potrzebna, ponieważ media publiczne były zbyt jednostronne.

Ale jednostronny był przekaz programów czy dobór gości w audycjach?

Jednostronny był przekaz. Pluralizm zawsze może być udawany, np. bierze się mądrego do głupiego, itd. To są mechanizmy, które funkcjonowały w telewizji publicznej, a tendencja była coraz bardziej chorobliwa.

SDP nie zgadza się z wyborem prezesów mediów publicznych dokonywanym przez rząd i chce zmiany tego mechanizmu w nowej ustawie. Pan nazywa to nawet „upolitycznieniem”. W jaki sposób Stowarzyszenie chce to zmienić?

Akceptujemy okres przejściowy, sprawdzamy kto zostaje szefem, patrzymy czy za nominacjami stoi polityka czy ważne doświadczenia. Ale w ustawie nie może być takiego prostego mechanizmu powoływania władz mediów publicznych [prezesów TVP i Polskiego Radia obecnie powołuje minister skarbu państwa - przyp. red.]. W tym mechanizmie powinna uczestniczyć strona społeczna i musi to być zadekretowane. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich chce mieć wpływ na wybór kierownictwa TVP i Polskiego Radia.

Czy władze mediów publicznych powinny być wybierane w drodze konkursu?

Wszyscy wiemy, jakie są konkursy i jacy kandydaci je wygrywali. Nie możemy popaść w hipokryzję: odpolityczniamy media i to znaczy, że nie będzie w nich polityków? Chcemy, żeby ten, który dostaje godność kierowania mediami publicznymi był maksymalnym gwarantem niezależności. O to będziemy dbać.

W oddziałach lokalnych mediów publicznych niewidzialne dla opinii publicznej zawłaszczenie jest bardzo proste. Dlatego poprosiliśmy oddziały SDP o konsultacje. Mamy pewną wiedzę, listę osób, które mogą pokierować lokalnymi mediami. Wiemy, że to są dziennikarze, a to daje gwarancję, że nie będzie tam już politycznego układu.

Dopóki polityk jest na początku drogi można czuć do niego sympatię. Ale im dalej w las tym jest trudniej - im dłużej polityk rządzi tym więcej decyzji podejmuje, a przez to może mieć więcej rzeczy do ukrycia. Wtedy niezbędna jest kontrolna funkcja mediów i dlatego ważny jest dziennikarz, który mówi: nie, sprawdzam.

A wcześniej tak nie było?

Wszyscy dziennikarze muszą dbać o to, żebyśmy stali się IV władzą, bo to, co wydarzyło się od 2009 roku pokazuje, że silniejsze od dziennikarzy jest narzędzie PR-wskie. To PR-owcy zdecydowali o tym, że potrzebna jest wojna polsko-polska, a my musimy opowiedzieć się po jednej ze stron barykady. Dlaczego im się to udało? Ponieważ zapomnieliśmy, że mamy opisywać rzeczywistość. Jeżeli dziennikarz nie zadaje konkretnych pytać tylko poddaje się fali manipulacji i płynie na niej to musi się zderzyć z falą, na której płynie inny dziennikarz. Musimy wyrzucić z redakcji PR-owców, jak najdalej, po to, żebyśmy znowu byli źródłem wiedzy, a nie źródłem cytatu z polityka i jego przekazu dnia.

Barbara Stanisławczyk jest dziennikarką, ale Jacek Kurski był politykiem, do niedawna czynnym. Czy należałoby wymienić prezesa TVP na dziennikarza?

To, że ktoś przychodzi ze świata polityki nie oznacza, że nie może być dobrym prezesem telewizji. Ja o tym myślałem i sądzę, że prezes Telewizji Polskiej powinien złożyć przysięgę - tak jak przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego - że będzie chronił niezależności. To on musi zdefiniować siebie. Może to talent rodziny Kurskich, ale jak patrzę na ostatniego prezesa TVP to potrafił w przeszłości kierować mediami. On do takiego zbioru należy. Musimy patrzeć, jakie będą owoce jego prezesury, a na to jest jeszcze za wcześnie.

Komitet Obrony Demokracji demonstruje w obronie wolności słowa. Ma to związek z przeprowadzaną reformą mediów publicznych. Jak pan ocenia ten postulat?

Jako kompletne odwrócenie pojęć. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich stoi na straży wolności słowa, która jest podstawą funkcjonowania dziennikarstwa i społeczeństwa demokratycznego. Tak naprawdę nie wiem, dlaczego odbywają się te demonstracje. Jestem w stanie podać złośliwe uzasadnienie, ale nie faktyczne. W Polsce w ogóle nie ma takiej okoliczności, w której jakakolwiek grupa licząca się społecznie mówiła, że należy coś zrobić z wolnością słowa.

Przeciwnie, dyskusja musi być jak najbardziej otwarta, a ta podstawa dziennikarstwa powinna być przywrócona. Nie możemy dzielić tematów na lepsze i gorsze, nie możemy wyrzucać poza nawias tych, które powinny być obecne w debacie publicznej. Demonstracje KOD w obronie wolności słowa są bezzasadne.

Jak pan ocenia udział dziennikarzy w manifestacjach KOD?

Bardzo bym chciał, żeby dziennikarze wycofali się z pierwszej linii sporu politycznego. Byłoby to zdrowsze dla całego dziennikarstwa. Kiedyś Jacek Sobala przemówił podczas jednej z manifestacji, a następnego dnia przestał być dyrektorem Programu III Polskiego Radia. Wtedy krzyczano, że to łamie standardy, a teraz po latach dominacji propagandy i kłamstwa stało się inaczej. Jak dziennikarz chce iść na demonstrację to może iść. Ale dziennikarz mediów publicznych nie powinien stać na barykadzie. Elementem tego sporu jest „Gazeta Wyborcza”, która nawołuje do demonstracji, wskazuje miejsca, mówi jak się organizować, jakie są postulaty KOD-u. „Gazeta Wyborcza” jako należy do ruchu politycznego i jako dziennik może.

W przeszłości na marszach w obronie TV Trwam też pojawiali się dziennikarze.
 
Kiedyś wierzyłem w przezroczystość dziennikarską, teraz uważam, że nad dziennikarzem, który siada w studiu powinno być napisane jakie ma poglądy i jaki jest. Żeby to był uczciwy przekaz dla drugiej strony. Dziennikarze mają poglądy, a kiedy czują potrzebę mogą je ujawniać na demonstracjach. Wykluczyłbym jedynie media publiczne.

Dołącz do dyskusji: Krzysztof Skowroński: media publiczne odgrywały rolę propagandową, przestały opisywać Polskę

85 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
po.wska propaganda
Skowroński za delikatny,każdy wiedział i widział jak to działało.
odpowiedź
User
marketer
Pan prezes jak zawsze bredzi
odpowiedź
User
była propaganda
Skowroński i tak za delikatny każdy widział jak działała telewizja.
odpowiedź