SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Najlepsze filmy 2020 roku

Sześciu dziennikarzy, którzy w swojej pracy zajmują się tematyką filmową czy serialami, poprosiliśmy o wskazanie ich zdaniem najlepszych produkcji 2020 roku. Z polskich najwięcej wskazań - aż pięć - miała „Sala samobójców. Hejter”. W przypadku tych zagranicznych nie było takiej jednomyślności, ale najwięcej - trzy głosy - otrzymał „Jojo Rabbit”. Opinie m.in. Andrzeja Sołtysika z TVN, Bartosza Węglarczyka z Onetu, Oli Salwy z „Kina” czy Aleksandry Szatan z „Dziennika Zachodniego”.

Rok 2020 nie był łatwy dla światowego kina. Z powodu pandemii kina były już zamknięte podczas pierwszego lockdownu, potem działały z dużymi ograniczeniami, jesienią znowu je zamknięto. Branża ma ogromny problem. Sieć Cineworld, jedna z największych na świecie, już w październiku ogłosiła zamknięcie swoich placówek w USA i Wielkiej Brytanii. I zamiar zwolnienia 45 tys. osób.

Wszystko dlatego, że 2020 rok stał się czasem przekładanych hitowych premier. Dotyczyło to zarówno takich produkcji, jak najnowszy film o agencie Jamesie Bondzie „No time to die”, zrealizowanej przez wytwórnię Marvela "Czarnej Wdowy" czy gratki dla fanów fantastyki (ale oczywiście nie tylko) „Diuny”, którą wyreżyserował Denis Villeneuve. Taki sam los spotkał polskie „Listy do M. 4”, które wcześniej zawsze przyciągały do kin miliony widzów (ostatnia część dokładnie 3 mln). To i tak tylko niektóre przykłady. Było ich zdecydowanie więcej.

Hołd dla Orsona Wellesa

Ale postanowiliśmy zapytać kilku dziennikarzy o to co było najlepsze w 2020 roku pod względem filmowym. Andrzej Sołtysik, dziennikarz TVN i autor audycji „AS w kinie” w Meloradiu, postawił na dwie zagraniczne produkcje: „Mank” z Gary’m Oldmanem (reż. David Fincher) i „Jojo Rabbit” (reż. Taika Waititi), który w styczniu trafił do polskich kin.

- David Fincher to dla mnie reżyser-artysta, autor filmowy  rodem z piekła Hollywood. „Mank” to hołd dla najważniejszego filmu świata – „Obywatela Kane'a” Orsona Wellesa - ale piękne filmowe kadry, kąty i ustawienia kamery. Orgia dla oka i duszy kinomana. Plus znakomity Gary Oldman - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Andrzej Sołtysik. - „Jojo Rabbit” to filmowe przegięcie roku, ale jakże udane! Groteska, żart, wygłup? Ta historia dziwnej przyjaźni nastolatka z Hitlerem śmieszy tak samo jak bulwersuje. Ale po seansie miałem wrażenie, że o faszyzmie i Niemcach z lat 30-tych padło tu dużo ważnych tez. I cóż z tego, że z przymrużeniem oka? – uważa dziennikarz.

Z polskich produkcji najbardziej przypadły mu do gustu – „Sala Samobójców. Hejter” (reż. Jan Komasa) i dokument „Tony Halik” (reż. Marcin Borchardt). - „Hejter” to bezkompromisowa recenzja naszych czasów. Równość, wolność i braterstwo? Nic takiego w filmie Janka Komasy nie istnieje. Polska to kraj niesprawiedliwości, zawiści i segregacji. A do tego wielka kreacja Macieja Musiałowskiego – zaznacza. A „Tony Halik”? - Mam słabość do filmów dokumentalnych tak obficie wykorzystujących archiwa, a tu także  mamy portret bohatera naszej młodości. Niejednoznaczny, fascynujący, niepokojący - wylicza.

Łukasz Muszyński, zastępca redaktora naczelnego serwisu Filmweb.pl z produkcji zagranicznych wymienia „Jojo Rabbit” i „Dżentelmenów” (Guy Ritchie). - „Jojo Rabbit” to wywołująca na przemian śmiech i łzy opowieść o dojrzewaniu w cieniu Holokaustu. Film, który kończy się oglądać z poczuciem, że świat jest być może ciut lepszym miejscem, niż nam się dotąd wydawało - zaznacza.

Z kolei „Dżentelmeni” to dla niego najlepszy film Guya Ritchiego od czasów „Przekrętu”. - Reżyser kolejny raz serwuje widzom przesyconą czarnym humorem kryminalną intrygę rozgrywającą się w mrocznym podbrzuszu Londynu. Z pomocą rewelacyjnej obsady (Matthew McConaughey, Hugh Grant, Colin Farrell) dostarcza kino rozrywkowe najwyższej próby – uważa.

Z polskich filmów wymienia „Hejtera” oraz „Jak najdalej stąd” (reż. Piotr Domalewski) i „25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy” (reż. Jan Holoubek). - Wstrząsająca autentyczna historia przeniesiona na ekran w zgodzie z najlepszymi hollywoodzkimi tradycjami. W pełni zasłużone pochwały i nagrody dla odtwórców głównych ról, Piotra Trojana i Agaty Kuleszy – mówi o tym ostatnim filmie.

A w „Jak najdalej stąd” twórca „Cichej nocy” zdał jego zdaniem z wyróżnieniem test drugiego filmu. - Potwierdził klasę jako reżyser i scenarzysta, który z empatią oraz poczuciem humoru pochyla się nad troskami zwykłych ludzi. Ponadto odkrył dla kina fantastyczną młodą aktorkę Zofię Stafiej - podkreśla.

„Hejter” wbija w fotel

Aleksandra Szatan, dziennikarka kulturalna „Dziennika Zachodniego” przyznaje, że nie jest łatwo podsumować filmowy rok, który tak naprawdę nie miał szansy się rozkręcić. Ale z zagranicznych produkcji wybiera dwa oscarowe filmy. Pierwszy to „Judy” (reż. Rupert Goold) z wyborną rolą Renee Zellweger, wcielającą się w postać legendarnej artystki, Judy Garland. - Film piękny, targający emocjami, pełen zachwytu i cierpienia. Miesiące przygotowań do produkcji, lekcje śpiewu, dbałość o najmniejsze detale sprawiły, że Renee Zellweger jako Judy Garland wypadła zjawiskowo. I nie ma przesady w słowach, że to rola jej życia, za którą zresztą odebrała (drugiego w swojej karierze) Oscara – zaznacza.

Drugim jest „Jojo Rabbit” - „odważny i błyskotliwy film, w którym nie brakuje aktorskich popisów (Sam Rockwell w świetnie napisanej roli kapitana K.) i bardzo dobrej ścieżki dźwiękowej (zaczynając od The Beatles i Davida Bowie)”.

Polskim numer jeden jest dla niej "Sala samobójców. Hejter". - To ostatni film, na którym byłam w kinie, gdy „jeszcze było normalnie”. Najnowszy film Jana Komasy zadebiutował na ekranach kin kilka dni przed pierwszym lockdownem, a czas zamknięcia przyniósł mu m.in. nagrodę na prestiżowym Tribeca Film Festivalu. "Sala samobójców. Hejter" wbija w fotel i pozostawia w gorzkiej refleksji. Gonienie za sukcesem, po trupach, ma swoją cenę. Chyba, że potrafisz się w tym wszystkim dobrze ustawić… - mówi.

Drugim filmem jest "Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa" Macieja Kawulskiego. - Rasowe kino sensacyjne, które nie jest jednak tylko prostą „nawalanką”. Historię głównego bohatera poznajemy nie tylko przez ciąg wydarzeń, ale też celne komentarze z „offu”, którymi dzieli się gangster (Marcin Kowalczyk). Bardzo dobra obsada filmu, w której znalazł się m.in. Tomasz Włosok, nagrodzony za tę rolę na niedawno zakończonym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni – przypomina Aleksandra Szatan.

Bartosz Węglarczyk, redaktor naczelny „Onetu” i autor podcastu „Węglarczyk o serialach”, na pierwszym umieszcza dramat sądowy „Proces Siódemki z Chicago” (reż. Aaron Sorkin). To historia protestu podczas Krajowej Konwencji Demokratycznej w 1968 roku, który przerodził się w brutalne starcie z policją i Gwardią Narodową. Organizatorów protestu oskarżono o spisek w celu wywołania zamieszek. - To historia, ale przecież widzimy, że jednak nie tylko historia, niestety – tłumaczy Bartosz Węglarczyk.

 

Na drugim miejscu jest dramat „Zła edukacja” (reż. Cory Finley) z Hugh Jackmanem, który zdobył nagrodę Emmy 2020 dla najlepszego filmu telewizyjnego. – „Bad Education” – czyli jak miły, grzeczny i kulturalny nauczyciel z lokalnej szkoły w USA ze wstrętem do przemocy napisałby „Jądro ciemności" – wyjaśnia swój wybór redaktor naczelny Onetu. Na trzecim miejscu umieszcza serial wojenny „The Outpost”, w którym gra m.in. Orlando Bloom.

Bartosz Węglarczyk zaznacza, że jeśli chodzi o polskie produkcje to nic go nie poruszyło w 2020 roku.

„Wspaniała opowieść o stratach”

Zdaniem Rafała Christ z Rozrywka.Blog najlepszą zagraniczną produkcją 2020 roku był „Possessor”.

- W swoim drugim pełnometrażowym filmie Brandon Cronenberg wciąż podąża tropami znanymi z twórczości ojca, Davida, a jednocześnie przemawia do widzów własnym głosem. W „Possessorze" technologiczny thriller przenika się z największymi koszmarami transhumanistów. Nie ma tu ani grama metafizyki, ale jest mnóstwo pytań o człowieka, jego ciało i indywidualizm. Ten film to niepokojąca podróż w najmroczniejsze zakamarki ludzkiego umysłu i organizmu, która dostarcza niezapomnianych wrażeń audiowizualnych – argumentuje. Na drugim miejscu w jego rankingu jest „Mank”, a na trzecim „Kolacja po amerykańsku” (dramat w reż. Adama Rehmeiera).


Z polskich produkcji na pierwszym miejscu umieszcza „Hejtera”. - W tym roku nikt tak trafnie nie spuentował polskiej rzeczywistości jak Jan Komasa i Mateusz Pacewicz. Bo i wyśmienite role Macieja Musiałowskiego, czy Vanessy Aleksander, i wciągająca intryga, bledną gdy dotrze do nas, że fabuła budowana jest (nawet jeśli nieintencjonalnie) z powidoków najnowszych kontekstów socjo-politycznych - stwierdza. Na drugim wymienia „Psy 3. W imię zasad” (reż. Władysław Pasikowski), a na trzecim „25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy”.

Ola Salwa, szefowa działu polskiego w magazynie "Kino", od razu zaznacza, że nie przepada za podsumowaniami w kulturze. - A już układanie list najlepszych filmów to tortura. Powiem tak: z polskich filmów palmę pierwszeństwa dzierży film Mariusza Wilczyńskiego „Zabij to i wyjedź z tego miasta”, który widziałam w lutym w Berlinie. Żaden film nie dotknął strun tak czułych i delikatnych. Wspaniała to opowieść o stratach, których można szukać już tylko w pamięci - opowiada.


- Drugi film to „Sweat” Magnusa von Horna, tu z kolei imponuje mi jak autor wymyślił i wyreżyserował bohaterkę: avatarkę naszych czasów, istotę tak bliską i obcą zarazem, że przeszywa niepokojem. „Hejter,” którego też bardzo cenię to podobna opowieść: o (anty)bohaterze naszych czasów, który jest zagadka także dla samego siebie - kończy.

"Zabij to i wyjedź z tego miasta" to film animowany Mariusza Wilczyńskiego, który został laureatem Złotych Lwów podczas 45. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Srebrne Lwy otrzymali reżyser Magnus von Horn i producent Mariusz Włodarski za "Sweat".

Dołącz do dyskusji: Najlepsze filmy 2020 roku

6 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Be
Chyba placówek, a nie palcówek. Naprawcie literówkę
odpowiedź
User
hgghgh
Szwagierka mojego wspaniałego kumpla zarabia 85 dolarów co godzinę na komputerze. W każdym razie została zwolniona na 8 miesięcy, a jej zysk wyniósł 14528 $ po prostu pracując na komputerze przez kilka godzin. podnieś te do góry ...

𝗐𝗈𝗋𝗄𝗋𝖾𝗏𝗂𝖾𝗐𝗌𝟣𝟢.𝖼𝗈𝗆
odpowiedź
User
jjk
Byłem bez pracy przez 6 miesięcy, kiedy mój były współpracownik w końcu polecił mi rozpocząć pracę jako wolny strzelec z domu ... Dopiero po tym, jak zarobiłem 5000 $ w pierwszym miesiącu, kiedy naprawdę uwierzyłem, że mogę to robić na życie! Teraz jestem szczęśliwszy niż....

𝓌ℴ𝓇𝓀𝓇ℯ𝓋𝒾ℯ𝓌𝓈10.𝒸ℴ𝓂
odpowiedź