SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Waloryzacja 500+ jest medialna i wizerunkowo potrzebna PiS

W ostatnim czasie coraz częściej w obozie władzy mówi się o podwyżce świadczenia rodzicielskiego 500+. Miałoby to nastąpić w 2023 roku, tuż przed wyborami. Eksperci od marketingu politycznego nie mają wątpliwości, że to celowy zabieg taktyczny mający m.in. na celu sprawdzenie elektoratu i poprawę nie najlepszej dziś wizerunkowej sytuacji PiS. - Ten wątek zapewnia PIS-owi powracający, pozytywny element narracji o wyrównywaniu szans i jednocześnie silny bodziec dla elektoratu, którym będzie można zarządzać z kulminacją w roku wyborczym - komentuje Rafał Czechowski, managing director Imago PR.

Mateusz Morawiecki, fot. Adam Guc /KPRM Mateusz Morawiecki, fot. Adam Guc /KPRM

Kilka dni temu minister finansów, Tadeusz Kościński stwierdził, że „nie ma problemu z podniesieniem 500 plus do 700 zł”. Z kolei były minister finansów, Paweł Wojciechowski, obecnie główny ekonomista Pracodawców RP w wywiadzie dla Business Insidera przyznał, że 5 lat po uruchomieniu programu powinien powstać raport, który podsumowuje program. Jego zdaniem konieczna jest waloryzacja tego świadczenia, które zostało wprowadzone w 2016 roku w kwocie 500 zł na każde dziecko do 18 roku życia.

Temat podwyżki świadczenia rodzicielskiego zaczyna być traktowany coraz poważniej przez PiS. Na przestrzeni ostatnich miesięcy walki z pandemią i związanych z nią wydatków ponoszonych przez rząd pojawiały się sugestie, by program 500+ zawiesić lub wstrzymać. Obóz rządzący zapewniał wielokrotnie, że na pewno świadczenie zostanie utrzymane. Teraz zaczynają pojawiać się informacje o możliwości jego zwiększenia. Do pierwszego wyrównania świadczenia miałoby dojść w 2023 r., czyli krótko przed wyborami parlamentarnymi. Alternatywą miałoby być coroczne zwiększanie świadczenia o stałą kwotę.

To typowy, taktyczny zabieg

- Zapowiedzi rządu o możliwości podniesienia wartości zapomogi 500+ wpisują się w logikę powiedzenia, zgodnie z którym - trawestując: "nikt ci nie da tyle, ile ci PIS obieca". Komunikowanie zamiaru waloryzacji 500+ to na dzisiaj taktyczny zabieg, zarządzanie oczekiwaniami, którego zadaniem jest głównie przeciwdziałanie dalszej utracie poparcia. PIS zapewne dostrzegł, że ludzie zaczęli się orientować, iż 500+ to dzisiaj już jednak znacznie mniej niż nominał tego programu i zabezpiecza się przed łatwą do zilustrowania i trudną do podważenia krytyką – uważa Rafał Czechowski, managing director w Imago PR.

Dodaje, że zapowiedź waloryzacji ma uspokoić beneficjentów programu, a stopniowe podnoszenie wartości zapomogi "od zaraz", wzmocnić oddziaływanie tej - odroczonej jednak - premii za wierność.

- Ożywianie 500+ spełnia jeszcze jedną, być może istotniejszą funkcję: zapewnia PIS-owi powracający, pozytywny element narracji o wyrównywaniu szans i jednocześnie silny bodziec dla elektoratu, którym będzie można zarządzać z kulminacją w roku wyborczym. To jest szczególnie istotne w kontekście wewnętrznych tarć w obozie władzy, których efektem jest spadek skuteczności komunikowania jego politycznych "produktów" - zaznacza nasz rozmówca.

Skuteczna strategia do wizerunkowego odbicia

Bartosz Czupryk, ekspert ds wizerunku i marketingu politycznego nie ma wątpliwości, że PiS dziś jest w trudnym położeniu, dlatego partii potrzebna jest skuteczna strategia dla wizerunkowego odbicia. Ekspert podkreśla, że nie może to być jednak jednorazowy zabieg, ale kompleksowe działania, które poprawią notowania partii Jarosława Kaczyńskiego oraz rządu. Jednym z nich jest właśnie waloryzacja sztampowego programu 500+, który od dłuższego nie spełnia swojej roli. 

- Życie stało się droższe, wartość pieniądza spadła. Inflacja oraz wzrost cen powodują znaczny spadek efektywności programu. Ale to nie główny powód waloryzacji. Nie łudźmy się. PiS musi odrabiać straty poparcia wywołane błędnymi decyzjami w czasie pandemii. Premier Morawiecki i minister Dworczyk otwarcie przyznają się do błędów. To jeden z pierwszych zabiegów do odrabiania strat - pokora, przeproszenie i przyznanie się do błędu. Dlatego właśnie teraz PiS sięga po sprawdzoną wcześniej metodę - subtelnie ujmując - przyciągania głosów poparcia środkami finansowymi – argumentuje nasz rozmówca.

Podkreśla przy tym w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że waloryzacja programu 500+ jest medialna. Jest też konieczna z punktu widzenia beneficjentów. - Ale tu chodzi o coś więcej. O utrzymanie statusu quo partii rządzącej. Na to zawsze znajdą się pieniądze. Muszą. Pamiętajmy, że jeden ruch to za mało, a tym bardziej same zapowiedzi. Za tym muszą iść decyzje. Więc, tego typu narracja przyniesie zamierzony efekt dopiero wtedy, gdy Polacy zobaczą te pieniądze w portfelu. W tej chwili Polska musi wyjść z pandemii, a tak wielkie przedsięwzięcia finansowe możliwe są dopiero po podźwignięciu się gospodarki z kryzysu. Czy to nastąpi już w 2023 roku? Tego nie wiem. Nikt nie może tego zagwarantować – dodaje Bartosz Czupryk.

Zaznacza, że mimo to partia musi podejmować działania poprawiające jej odbiór. Choćby miały to być odległe działania, o których się tylko mów

Element testowania elektoratu

Zdaniem Michała Raszki, członka zarządu w agencji public relations Grupa PRC Holding, wypuszczenie tematu podniesienia kwoty świadczenia z 500+ na 700+ czy nawet 800+ to kolejny w ostatnim czasie element testowania elektoratu.

- Obóz władzy to machina, która choć działa coraz mniej wydajnie, wciąż ma spore zaplecze analityczne. I w tym kontekście należy traktować ten temat. Po wypuszczeniu go zapewne zostały przeprowadzone lub trwają badania elektoratu – jak na niego zareaguje. Wyborcy PiS-u to w dużej części elektorat socjalny, który będzie zainteresowany dodatkowym wsparciem finansowym. To też test na ile trwale PiS stracił poparcie poprzez afery, kwestie światopoglądowe (aborcja) i błędy w komunikacji. Jeśli pomysł wsparcia socjalnego zadziała – w tą stronę może iść dalsza narracja - uważa ekspert.

- Program 500+ jest jednym z tych projektów, które mogą stanowić element działań komunikacyjnych do samych wyborów. W momencie jego wprowadzenia był on komunikowany jako potwierdzenie, iż złożone obietnice mogą być dotrzymywane. Pozwolił na podjęcie próby wyrównania szans ekonomicznych, ale przede wszystkim stał się elementem gry i późniejszej budowy mocnego przekazu opartego na faktach, a nie tylko obietnicach wyborczych. Ale program ten, aby spełniał nadal swoje zadanie wizerunkowe musi zostać uzupełniony - analizuje prof. Dariusz Tworzydło z Uniwersytetu Warszawskiego.

Tym wzmocnieniem może być 500+ wersja 2.0, czyli jednorazowe podniesienie kwoty świadczenia lub jej coroczna waloryzacja. Z pewnością opozycja będzie szukała argumentów, które zostaną wykorzystane w walce wyborczej, dlatego koalicja rządząca będzie musiała zaproponować rozwiązania równie mocne i nośne. A tym z pewnością będą potencjalne zmiany w programie 500+. Z drugiej strony ciekawa jest narracja opozycji wokół 500+. Na początku kwestionowano możliwości Państwa w tym względzie. Później dalej był krytykowany przy czym pojawiały były zapewnienia, że jeżeli opozycja zwycięży program zostanie utrzymany. Wydaje się, że rząd narracyjnie jest świadomy siły wizerunkowej programu, dlatego będzie wykorzystywał go w kluczowych momentach - dodaje.

Walka o wizerunek

Dr hab. Monika Kaczmarek-Śliwińska z Uniwersytetu Warszawskiego, doradca i trener w obszarze  budowy wizerunku, relacji z mediami, konstruowania strategii oraz zarządzania sytuacjami kryzysowymi zwraca z kolei uwagę, że w ostatnich tygodniach widać walkę i starania o wizerunek PiS, jej przedstawicieli i rządu. Z jednej strony są to działania bieżące, stąd przeprosiny premiera czy ministra, ale z drugiej utrwalanie ewentualnych wyborców w przeświadczeniu, że raz danych świadczeń nie zabierzemy, a nawet będziemy urealniać je ekonomicznie i stąd wątek „700+”.

- Dla części elektoratu będzie to decyzja podtrzymująca ich w micie PiS jako partii prawej i sprawiedliwej. Tym bardziej, że – niestety - wciąż spora część polskiego społeczeństwa w zaskakujący sposób nie łączy świadczeń typu „500+” z podatkami czy budżetem. Czkawką odbija się nam zaniedbana edukacja ekonomiczna - komentuje ekspertka.

Zwraca przy tym uwagę na obecną sytuację większości parlamentarnej, która nie wygląda na stabilną, a równowagę żołnierskich szeregów Jarosław Kaczyński próbuje utrzymać przez publiczne komentowanie ewentualnych wcześniejszych wyborów. - W takiej sytuacji trzeba dać klarowny przekaz wyborcom, że świadczenia pozostaną. Od lat Jarosław Kaczyński przyjmuje zasadę, że wobec koalicjantów można wymachiwać szabelką, ale wyborcom trzeba nucić kołysanki - puentuje Kaczmarek-Śliwińska.

Dołącz do dyskusji: Waloryzacja 500+ jest medialna i wizerunkowo potrzebna PiS

8 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Suweren
W pisim świecie pisie sprawy, marne życie i zabawy...
0 0
odpowiedź
User
Romero
I kolejny raz gdy wyborcy będą kupowani własnymi pieniędzmi. Patologia pozostanie nadal patologią, będzie robić więcej dzieci i siedzieć w domu, a single ewent. rodziny z jednym dzieckiem będą łożyć na tych darmozjadów. Im głupszy naród, tym lepiej dla rządu = wyborcy.
0 0
odpowiedź
User
pesymista
Za kupienie głosu menela (własnymi pieniędzmi) pod lokalem wyborczym można iść do więzienia, tymczasem za kupienie milionów głosów pieniędzmi podatników nie grozi nic. To jakaś paranoja. Żeby wygrać wybory trzeba będzie przelicytować pisowskie rozdawnictwo. To się naprawdę źle skończy, zwłaszcza że efekt demograficzny 500+ dość szybko przestał działać i będzie coraz mniej rąk do roboty na rynku pracy, a ktoś na te plusy zapracować musi.
0 0
odpowiedź