SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Publicystka „Wysokich Obcasów” oburzona powrotem Kamila Durczoka do telewizji i słowami prof. Mrozowskiego. Durczok: odpowiem wkrótce

Katarzyna Nowakowska, redaktor naczelna Foch.pl, w felietonie w serwisie internetowym „Wysokich Obcasów” stwierdziła, że powrót Kamila Durczoka do dziennikarstwa telewizyjnego bez wyjaśnienia sprawy mobbingu w redakcji „Faktów” TVN oraz akceptujące to wypowiedzi prof. Maciej Mrozowskiego i Jacka Żakowskiego pokazują, że mężczyźni na wysokich stanowiskach są w takich sytuacjach nietykalni. - Pisze ktoś, kto nigdy ze mną nawet nie rozmawiał. Ale wie. Wszystko. Odpowiem wkrótce - skomentował jej tekst Kamil Durczok.

Kamil DuczokKamil Duczok

W felietonie opublikowanym w czwartek w serwisie WysokieObcasy.pl Katarzyna Nowakowska przypomniała okoliczności, w jakich Kamil Durczok w marcu ub.r. pożegnał się z TVN. Po kilku artykułach we „Wprost”, w których byli i obecni pracownicy stacji anonimowo opisali, że dziennikarz miał bardzo ostry styl zarządzania, a wobec niektórych podwładnych dopuszczał się mobbingu, nadawca powołał wewnętrzną komisję do wyjaśnienia tej sprawy. Komisja po wysłuchaniu 37 pracowników stacji ustaliła, że trzy zatrudnione w niej osoby mogły być narażone na mobbing lub molestowanie. Jednocześnie za porozumieniem stron zakończono współpracę z Durczokiem.

W listopadzie ub.r. wyciekł wewnętrzny raport komisji przygotowany dla zarządu TVN. W dokumencie stwierdzono, że według relacji pracowników Kamil Durczok dopuścił się wobec dwóch podlegających mu kobiet czynów noszących znamiona molestowania, a wobec czterech innych osób - mobbingu, ponadto stosował w redakcji zarządzanie przez strach i wywoływał o wiele bardziej stresującą atmosferę niż inni redaktorzy prowadzący „Fakty”. Stacja nie upubliczniła tych informacji w komunikacie prasowym, obawiając się pozwów - zarówno ze strony Durczoka, jak i poszkodowanych osób - wskutek których musiała by udowodnić prawdziwość tych stwierdzeń w sądzie.

Katarzyna Nowakowska jest przekonana, że sytuacje opisane w raporcie komisji TVN faktycznie miały miejsce, a Durczok ma reputację „najgorszego szefa pod słońcem”. - Historie o tym, jak traktuje podwładnych, przekazywane są sobie z ust do ust przez szeregowych pracowników telewizji. A zwłaszcza pracownice, bo dla nich, oprócz pomiatania i dręczenia, w pakiecie są jeszcze SMS-y z propozycjami seksu oraz inne bonusy natury erotycznej. Ludzie wiedzą, na co się piszą, pracując z Durczokiem. Ba! Niejedna osoba przystała na proponowane warunki ku obopólnemu zadowoleniu - stwierdziła publicystka. - Wszystko jest w porządku, po co się z czegokolwiek tłumaczyć? Przecież to tylko pogłoski. Szepty. Plotki. Lęki. Żadnego wyroku. Nic się nie stało - dodała.

Jej zdaniem ostracyzm środowiskowy otacza Kamila Durczoka także w Telewizji Polsat, gdzie dziennikarz szykuje swój program publicystyczny, który będzie emitowany w Polsat News od października. - Ekipy szemrzą, nie chcą pracować z Durczokiem. No ale jak im pracodawca każe, to będą musieli albo fora ze dwora. Takie są realia, taki jest klimat. Miejmy nadzieję, że nikomu nic się nie stanie - napisała Nowakowska.

Co na to Kamil Durczok? - Znów przeczytałem kilka „prawdziwych prawd” o sobie. Pisze ktoś, kto nigdy ze mną nawet nie rozmawiał. Ale wie. Wszystko. Odpowiem wkrótce - zapowiedział dziennikarz na Twitterze. Wcześniej tłumaczył, że nie będzie wypowiadał się o okolicznościach rozstania z TVN do końca procesów, które wytoczył wydawcy i dziennikarzom „Wprost” za artykuły zarzucające mu mobbing. W pozwie cywilnym domaga się przeprosin i 2 mln zł odszkodowania, a w procesie karnym oskarżył autorów publikacji o zniesławienie.

W maju br. Kamil Durczok wygrał z „Wprost” w pierwszej instancji proces dotyczący tekstu z lutego ub.r. opisującego jego pobyt w mieszkaniu znajomej, gdzie znaleziono treści pornograficzne i ślady białego proszku. Sąd nakazał wydawcy tygodnika publikację przeprosin na okładce i trzech kolejnych stronach pisma oraz zapłatę dziennikarzowi 500 tys. zł zadośćuczynienia (w pozwie domagano się 7 mln zł). Durczok jest zadowolony z tego wyroku, natomiast wydawca „Wprost” ocenił proces jako skandaliczny i zadziwiający, a sędzi zarzucił stronniczość.

 

Kiedy pod koniec sierpnia Polsat potwierdził informację o współpracy z Durczokiem, zapytaliśmy publicystów Jacka Żakowskiego, Michała Koboskę i Jacka Karnowskiego oraz medioznawcę prof. Macieja Mrozowskiego, czy były szef „Faktów” TVN ma już wystarczającą wiarygodność, żeby wrócić do dziennikarstwa telewizyjnego. Żakowski, Kobosko i Mrozowski nie widzieli znaczących przeszkód, a najwięcej kontrowersji w internecie wywołał fragment komentarza tego ostatniego.

- Afera z Kamilem Durczokiem nie była publiczna, tylko prywatna. Jeżeli molestował czy dręczył podwładną, to ona dostała rekompensatę, a on reprymendę. Dlaczego tłumaczyć się z tego przed ludźmi? Ich to nie obraziło w żaden sposób, to była wewnętrzna sprawa korporacji. Takich spraw się nie wywleka, bo szkodzi to także poszkodowanym, powinno się je ucinać brzytwą i zamykać, żeby rana się szybko zagoiła. Gdyby Durczok nakłamał, zrobił coś nieodpowiedniego publicznie, wtedy powinien to wyjaśniać - powiedział nam prof. Maciej Mrozowski.

Po wielu krytycznych komentarzach, oceniających, że ta wypowiedź jest niegodna wykładowcy, bo sugeruje przyzwolenie na mobbing, Uniwersytet SWPS poprosił prof. Mrozowskiego o wyjaśnienia. Ten stwierdził, że chodziło mu tylko o wpływ afery z mobbingiem na obecny wizerunek Kamila Durczoka, nie analizował prawdziwości zarzutów postawionych dziennikarzowi we „Wprost”, tylko zwrócił uwagę, że nie zakończyły się one procesami i wyrokami wskazującymi Durczoka jako winnego.

Taka argumentacja nie przekonała Katarzyny Nowakowskiej, według której słowa prof. Macieja Mrozowskiego - tak samo jak wypowiedź Jacka Żakowskiego, że „Kamilowi Durczokowi nie zostały udowodnione żadne winy, więc nic dziwnego, że wraca powoli do życia zawodowego” - są skandaliczne, bo „pełne pogardy dla tych zwykłych, pozbawionych głosu pracownic i pracowników, którym jednak coś się stało”.

Publicystka uważa, że brak konsekwencji dyscyplinarnych wobec prof. Mrozowskiego, albo przynajmniej potępienia jego wypowiedzi przez władze Uniwersytetu SWPS, jest potwierdzeniem smutnej zasady. - Eleganccy, szpakowaci panowie w garniturach pracujący za dobre pieniądze na wysokich stanowiskach uważają, że nic się nie stało. Im na pewno. Są nietykalni i dobrze o tym wiedzą. Mogą robić i mówić, co chcą. Nic się nie stanie. Nie im w każdym razie. Pracodawcy nie mają tendencji do potępiania ich wysoce niestosownych czynów, ani wypowiedzi - stwierdziła Nowakowska. - Jeśli jesteś eleganckim panem w garniturze, to nic ci się nie stanie. Martwić się mogą tylko szeregowi pracownicy - podsumowała.

Dołącz do dyskusji: Publicystka „Wysokich Obcasów” oburzona powrotem Kamila Durczoka do telewizji i słowami prof. Mrozowskiego. Durczok: odpowiem wkrótce

31 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Grzechu
Kaśka, brawo!
odpowiedź
User
pr
Twierdzi Pan, że "odpowie wkrótce". Wydaje mi się, że komisja TVN już odpowiedziała. Chyba więc lepiej milczeć...
odpowiedź
User
lee
Foch strzelił ,,focha,,
odpowiedź