SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Rejestr KRRiT "martwym prawem". "Przepisy nie przystają do rzeczywistości branży influencerów"

Część twórców internetowego wideo, głównie z sieci partnerskich, czeka z wpisem do rejestru audiowizualnych usług medialnych na żądanie KRRiT na interpretację przepisów przez regulatora. Niektórzy już się zarejestrowali. Zdaniem eksperta influencer marketingu Macieja Pietrukiewicza, przepisy w obecnej formie są nieprzystające do realiów branży influencer marketingu. - Jeśli przepisy miałyby być dostosowane do realiów branży influencerskiej, to musiałyby zostać albo napisane na nowo, albo poważnie zmienione - analizuje ekspert dla Wirtualnemedia.pl.

fot. materiały prasowe fot. materiały prasowe

Wykaz twórców internetowych KRRiT dotyczy twórców zarabiających na publikowaniu na platformach internetowych wideo.

- Jeżeli dany podmiot ma np. umowę z YouTube i platforma dzieli się z nim zyskiem z reklam, pokazuje w materiałach własne reklamy lub ma tzw. "product placement", bądź w inny sposób zarabia na swojej twórczości, to taka działalność będzie uznana przez KRRiT jako audiowizualna usługa medialna na żądanie. Tak więc, jeśli ktoś jest hobbystą i nie ma podpisanej umowy z YouTubem lub w inny sposób nie zarabia na swoich produkcjach audiowizualnych, to nie musi zgłaszać się do wpisu - wyjaśniała na łamach Wirtualnemedia.pl Teresa Brykczyńska, rzeczniczka prasowa KRRiT.

Informacja o obowiązku wpisu do państwowego rejestru wywołuje duże emocje w branży twórców internetowych, o czym pisaliśmy już na łamach Wirtualnemedia.pl. Przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski w wydanym w połowie lutego stanowisku doprecyzował, że zarabiający na wideo w internecie niewielkie kwoty nie muszą rejestrować się w wykazie.

- Działalność nierejestrowana, jeśli spełnia ww. warunki, ze względu na niski poziom miesięcznych przychodów czyli obecnie 1505 zł brutto, nie jest uznawana za działalność objętą obowiązkiem zgłoszenia do wykazu audiowizualnych usług medialnych na żądanie - oświadczył szef KRRiT.

Część branży czeka na wytyczne KRRiT

Różne stanowiska wobec obowiązku rejestru prezentują sieci partnerskie (MCN), zrzeszające twórców kanałów na YouTube. Na przykład LifeTube i GetHero rekomendują youtuberom, żeby samodzielnie dokonywali wpisu do rejestru Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. W procesie rejestracji jest kanał należący do Spotlight Agency.

- Obowiązek zgłoszenia wpisu do rejestru leży po stronie samych twórców i jest to decyzja, w którą nie możemy ingerować. Natomiast jako ich managerowie, znając obecne stanowisko regulatora, zarekomendowaliśmy im takie działanie i zaoferowaliśmy wsparcie w złożeniu niezbędnych dokumentów - wyjaśnia portalowi Wirtualnemedia.pl Oliwia Drost ze Spotlight Agency.

Inne wyjście znalazła sieć Video Brothers (do której należą m.in. kanały Nauka. To lubię, Historia bez Cenzury, Aberald Giza, Tomasz Raczek).

- Postanowiliśmy po własnych rozmowach z konsultantem KRRiT oraz naszymi prawnikami - prewencyjnie wystosować zgłoszenie o wpis do wykazu platform udostępniających wideo, aby odciążyć prawnie naszych licencjodawców (partnerów z którymi współpracujemy) - czyli przejąć ciężar w przypadku ewentualnych konsekwencji prawnych - mówi nam Łukasz Skalik, dyrektor zarządzający Video Brothers. Sieć partnerska dokonała wspólnego zgłoszenia wszystkich współpracujących z nią twórców.

- Na podstawie instrukcji głównego konsultanta KRRiT w tej sprawie, w naszym wniosku wskazaliśmy katalog kanałów, którymi zarządzamy w ramach platformy youtube.com i te kanały zostaną objęte zgłoszeniem. Oznacza to, że będziemy reprezentować naszych twórców (zgodnie z umowami) zarówno względem YouTube oraz KRRiT. Wiąże się to z odpowiedzialnością za raportowanie do KRRiT oraz pilnowaniem, aby wszystko było zgodne z wytycznymi ustawy (opisy na kanałach, kwoty treści z polski, kwestia audio deskrypcji itp.) - tłumaczy nam Łukasz Skalik.

Inne sieci partnerskie opiekujące się kanałami na YouTube przyjmują postawę wyczekującą - chcą by KRRiT wydał przepisy interpretujące wymóg rejestracji w wykazie.

- Na tę chwilę postawione przez KRRiT wymagania względem twórców internetowych są dość szerokie i bardzo ogólne, co za tym idzie pozostawiają wiele wątpliwości, czy i jak należy się wpisać do rejestru - przekazał nam Kamil Górecki, CEO Fantasyexpo. - Naszym twórcom rekomendowaliśmy i dalej podtrzymujemy stanowisko, by zgłosić się do rejestru, a w momencie wypracowania jasnych i klarownych zasad będziemy rozpatrywać zasadność każdego zgłoszenia indywidualnie - dodaje.

- Jako członek IAB, działając wspólnie z innymi podmiotami w grupie poświęconej Influencer Marketingowi, wystosowaliśmy pismo do KRRiT, w którym zwróciliśmy się z prośbą o zawężenie tych wytycznych i postawienie mierzalnych kryteriów, wg których będzie można w łatwy sposób zweryfikować kanały na Youtubie, Twitchu czy TikToku, które powinny znaleźć się w rejestrze. Zdaję sobie też sprawę, że pomimo wcześniejszych konsultacji działamy jako branża na ostatnią chwilę, lecz nikt tu nie ma złej woli - komentuje Kamil Górecki.

Z regulatorem rynku dyskutuje także Studi (dawnej Abstra). - Studi jest w trakcie rozmów z KRRiT dotyczących zakresu podmiotów, które miałyby spełniać taki obowiązek. Aktualnie czekamy na stanowisko KRRiT w tej sprawie - komentuje dla Wirtualnemedia.pl.pl Zofia Michalska, head of legal w Studi.

- Do czasu wypracowania wspólnego stanowiska branży i KRRiT nie sposób mówić o jakiejkolwiek wiążącej interpretacji przepisów znowelizowanej ustawy o KRRiT. Jesteśmy w trakcie rozmów z KRRiT i dopiero po opracowaniu finalnego stanowiska będziemy mogli poddać je ocenie - przekazała nam Zofia Michalska.

Niezależni twórcy na YouTube zdezorientowani

Dużą część polskiego rynku YouTube'a stanowią twórcy działający poza strukturami siec partnerskich. Do kilkunastu takich dużych i popularnych kanałów portal Wirtualnemedia.pl przesłał pytania o komentarz do sprawie rejestru. Chcieliśmy dowiedzieć się, jak widzą sprawę i czy sami wpisali się do rejestru bądź to planują. Większość twórców nie odpowiedziała na prośbę o komentarz, kilku wprost odmówiło.

Niektórzy twórcy powiedzieli nam, że o rejestrze KRRiT dowiedzieli się z mediów, między innymi z naszych tekstów. - Nie dokonałem wpisu do rejestru KRRiT - otrzymałem stanowiska od MCN (Video Brothers - przyp. JDC),  do którego przypisany jest mój kanał ze stanowiskiem i interpretacją prawną - mówi nam  Mikołaj "Vonsky" Teperek, prowadzący kanał Niepoprawny Dyplomata.

W rozmowie z naszym serwisem youtuber nie kryje rozgoryczenia. - Niestety nie podoba mi się nierówne traktowanie (każdy obywatel powinien być równy wobec prawa), gdzie słyszeliśmy wszyscy o wielkich tarczach antykryzysowych i dotacjach rządowych (finansowych przez obywateli RP - podatnika), które trafiały na wakacje i wycieczki dla największych twórców "starych mediów". Były w tym temacie publikacje dotyczące tych "dram". Rynek na tyle zweryfikował środowisko, że ostatnie lata pandemii pokazały że ludzie wolą oglądać nowe wirtualne media na platformach BigTechu tzn. Netflix, YouTube, Spotify itd. - nie umniejszając twórcom i muzykom estradowym - mówi nam Mikołaj "Vonsky" Teperek.

Piotr Kosek, twórca popularnonaukowego kanału Astrofaza mówi nam, że wcześniej nie wiedział o powstającym rejestrze i związanym z tym obowiązkach dla youtuberów.

- Oczywistym jest, że brak wiedzy o prawie nie zwalnia z jego przestrzegania, ale nie można w tak wrażliwej sprawie stanowić prawa "z partyzanta". Jako największy kanał astronomiczny w Polsce i jeden z największych popularnonaukowych nie natknąłem się wcześniej nigdzie na tę informację, nie było również żadnych rozmów tego typu między znanymi mi twórcami, a więc jakiekolwiek konsultacje, o których czytałem, jeśli były to moim zdaniem odbywały się w małym, niereprezentatywnym gronie. Niepokoi mnie fakt, że nie poszliśmy na konsultacje "wszyscy razem" co może rodzić obraz jakby środowisko samo nie wiedziało czego chce i dawało kolejną zachętę rządzącym do wprowadzenia ustawy w takiej formie - mówi nam Piotr Kosek.

Youtuber nie wie, jak twórcy mają poradzić sobie z ciężarem obowiązków nakładanym na twórców zarejestrowanych w wykazie KRRiT.

- Ustawodawca zapewne uważa, że twórcy na platformie YouTube dysponują nieograniczonymi środkami tak jak rządzący - ironizuje twórca Astrofazy.

Nasz rozmówca całą sytuacją nazywa “kuriozalną”. - To tak jakby po opłaty lotniskowe zgłaszać się do producenta samolotów, a nie lądujących nimi linii lotniczych. Jesteśmy twórcami treści korzystającymi z platformy, jaką jest YouTube. W moim mniemaniu wszelkie próby definiowania twórcy jako platformy wydawniczej są bezpodstawne, czy zaczniemy obciążać finansowo i biurokracyjnie producentów filmów i reżyserów, za to że ich filmy znajdują się na danej platformie VOD? Wydaje mi się również, że sam problem obciążeń finansowych jest w przypadku twórców drugorzędny - podsumowuje twórca w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

W nieoficjalnej rozmowie osoba prowadząca popularny kanał na YouTube stwierdza, że wielu twórców nawet nie wie, że KRRiT nałożył na rynek jakieś nowe regulacje. Usłyszeliśmy, że rejestr to "dowód na niekompetencje i nieznajomość rynku internetowego przez organy regulacyjne", a nowe wymogi pozostaną tylko "martwym prawem".

- Jak KRRiT będzie mógł rzetelnie sprawdzić, które kanały "podpadną" pod rejestr? Przecież tego jest za dużo, to będzie niemożliwe do egzekwowania - słyszymy w nieoficjalnej rozmowie.

Ekspert: przepisy niedostosowane do realiów branży influencerskiej

Czy zatem prawdopodobna jest sytuacja, w której w rejestrze znajdzie się tylko część twórców internetowego wideo bez konsekwencji dla pozostałych? Przepisy zostaną martwym prawem?

Zdaniem Macieja Pietrukiewicza z kolektywu Dobry Wpływ, wcale nie musi tak być. Na dowód przypomina postępowanie wyjaśniające UOKiK w sprawie regulacji oznaczania reklamy w przestrzeni internetowej. 

- Wiele osób uważało, że regulacje dotyczące oznaczania współprac reklamowych w social mediach to również "martwe prawo" albo że nie dotyczą one influencerów, a nagle pojawił się UOKiK, który powiedział, że będzie teraz sprawdzał, jak to prawo jest egzekwowane. Oczywiście urzędnicy pracują nad konkretnymi wytycznymi dla środowiska twórców, ale sam wymóg oznaczania opiera się na aktualnym, od dawna obowiązującym prawie! Okazuje się więc, że to, co wydawało się "martwym prawem", może zostać wyciągnięte w dowolnym momencie - mówi ekspert w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

W ocenie Pietrukiewicza, w obecnym kształcie przepisy nakazujące twórcom internetowym wpis do rejestru KRRiT nie są dostosowane do branży influencer marketingu i mogą działać na jej niekorzyść.

- Jeśli przepisy miałyby być dostosowane do realiów branży influencerskiej, to musiałyby zostać albo napisane na nowo, albo poważnie zmienione - analizuje ekspert.

- Obowiązki wynikające z obecności w rejestrze są dla twórców bardzo szerokie, niedopasowane do platform społecznościowych, często wręcz sprzeczne z tym, jak one działają. Nie wiem, czy da się skonstruować wytyczne w oparciu o obecny kształt ustawy o radiofonii i telewizji, jeśli w ustawie oraz na drodze konsultacji publicznych nie pojawiły się nigdzie chociażby hasła typu „Instagram" czy „YouTube". Może powinien zająć się tym podmiot bardziej biegły w realiach rynku influencerów? Na bazie researchu, moich rozmów z KRRiT oraz tego, jak konsultowana i komunikowana była ta zmiana ustawy, myślę, że nie ma tam do końca świadomości, jak działa branża influencer marketingu i social mediów, co najlepiej pokazuje fakt, że te zapisy nie były konsultowane z samymi twórcami, a wszystkie ogłoszenia były na ostatnią chwilę - ocenia dla Wirtualnemedia.pl Maciej Pietrukiewicz.

Zapytaliśmy także eksperta, dlaczego tak wielu popularnych twórców z YouTube'a nie zabiera publicznie głosu na temat nowych regulacji własnej branży i konieczności rejestracji w państwowej KRRiT. Pietrukiewicz uważa, że np. w wypadku kanałów commentary wynika to niskiej dla widza atrakcyjności tematu, co jest równoznaczne z małą oglądalnością. Jego zdaniem, bark nagłośniania tematu przez duże kanały na YouTube to błąd, bo "interpretacja ustawy ze strony KRRiT jest ważna dla wszystkich, także właśnie odbiorców".

- A to przez to, że tak interpretowana ustawa może wpływać na ograniczenie swobody wypowiedzi ich ulubionych twórców w tematach m.in. religii bądź polityki (w ustawie czytamy, że „audiowizualne usługi medialne na żądanie nie mogą zawierać treści dyskryminujących ze względu religię i poglądy polityczne", a decyzję o blokadzie materiału bądź karze będzie podejmowała KRRiT) - wskazuje Maciej Pietrukiewicz.

- Twórcy powinni nagłaśniać ten temat i okazać głos sprzeciwu, a niestety aktualnie większość wciąż czeka – pewnie na to, czy KRRiT będzie rzeczywiście wymagać rejestrowania się oraz na pierwsze procesy, które pewnie się wtedy uruchomią w obronie influencerów. Pytanie jednak, ile osób bez odpowiedniej świadomości zapisze się jednak do tego wykazu i uzna zwierzchnictwo KRRiT? - pyta w rozmowie z Wirtualnemedia.pl ekspert influencer marketingu.

Dołącz do dyskusji: Rejestr KRRiT "martwym prawem". "Przepisy nie przystają do rzeczywistości branży influencerów"

9 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Nessa Me
KRRiT oderwani od rzeczywistości, pisowskie miernoty które najchętniej zagladaliby kazdemu pod kołdrę, chce tworzyć prawo?! Sami ciągle je łamią, olać ich tak samo jak wszystkich pisowcow. Nie potrafią niczego stworzyć tylko wszystko niszczą na lewo i prawo. Kasę też rozkradna jak Suski czy Sasin.
0 0
odpowiedź
User
jan
YouTuber nie jest dostawcą usług audiowizualnych na żądanie. Tym dostawcą jest platforma YouTube, która jest już opodatkowana. Youtuberzy są jedynie twórcami filmów dla serwisu, który jest dostawcą treści.
Nowe przepisy są bezprawne, ponieważ prowadzą do podwójnego opodatkowania.
KRRiT po prostu nieuczciwie nagina prawo, żeby ściągnąć więcej podatku.
0 0
odpowiedź
User
MG
A muzycy? Tez sie maja rejestrowac? Youtube to jedno ze zrodel przychodow. Nie glowne ale calkiem spore obecnie.

Co za bałagan!
0 0
odpowiedź