SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Reserved w ogniu krytyki za wciąż otwarte sklepy w Rosji

Odzieżowa spółka LPP, właściciel takich marek, jak Reserved, Cropp, Mohito, Sinsay mierzy się z falą krytyki po tym, jak okazało się, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom jej sklepy nadal są otwarte w Rosji. - LPP deklarowało wyjście z rynku rosyjskiego i nie wywiązało się z tej obietnicy. Obawiam się, że w tej sytuacji bojkot konsumencki może być jeszcze bardziej dotkliwy, niż w przypadku Leroy Merlin - uważa Marek Gonsior, niezależny konsultant i doradca marki.

Kilka dni po rozpoczęciu przez Rosję wojny w Ukrainie, w pierwszych dniach marca spółka LPP w wydanym komunikacie poinformowała, że zawiesza działalność operacyjną w Rosji, w tym w szczególności: zatrzymuje tam rozwój marek LPP oraz zaprzestaje dostarczania towarów handlowych na ten rynek. Przestał też działać sklep internetowy m.in. marki Reserved.

Spółka zapewniała, że zapowiadane przez nią działania będą wdrażane sukcesywnie, przy uwzględnieniu ograniczeń operacyjnych.

Niemal równolegle podobne deklaracje złożyli inni producenci odzieżowi, wśród nich m.in. marki Zara, Levi’s, H&M, Bershka its.

LPP we wszystkich krajach byłego ZSRR (to tzw. region CIS) ma ok. 670 placówek handlowych, w Polsce - 928, a w innych krajach europejskich - 928. Kilka dni przed wydaniem oświadczenia o zaprzestaniu działalności na rynku rosyjskim spółka LPP zdecydowała się dokonać odpisu w kwocie ok. 250 mln zł na potencjalnie nierentowne sklepy w Rosji.

A jednak wciąż otwarte

Okazuje się jednak, że niemal miesiąc po złożonych deklaracjach sklepy LPP w Rosji wciąż działają. Można to zobaczyć na filmach zamieszczanych przez internautów mieszkających w tym kraju, którzy pokazują na YouTube jak funkcjonują obecnie centra handlowe. Widać na nich m.in. że sklepy H&M, Zara czy Mango są faktycznie nieczynne. Otwarte pozostają jednak sklepy należące do LPP, m.in. placówki marki Mohito, House czy Reserved.

Wynika to również z informacji zamieszczanych na stronach internetowych centrów handlowych, takich jak moskiewskie Centrum Aviapark czy Rio Moskwa. W nich sklepy marek należących do LPP działają nadal.

 

Biuro prasowe LPP nie udzieliło nam informacji na temat liczby sklepów, które nadal są otwarte w Rosji. Nie odpowiedziano nam również, dlaczego wciąż są czynne, kiedy zostaną zamknięte i dlaczego dzisiejsza rzeczywistość w Rosji tak znacząco odbiega od składanych kilka tygodni temu przez polską spółkę deklaracji.

"Chodzi o bezpieczeństwo spółki"

W odpowiedzi otrzymaliśmy gotowe oświadczenie, które firma rozsyła wszystkim, którzy do tego tematu nawiązują. Spółka zapewnia w nim, że wstrzymała wszelkie dostawy towarów do Rosji oraz trwające i planowane projekty rozwojowe w tym kraju. Od 7 marca nie działają tam również sklepy internetowe. Firma podaje, że sukcesywnie zamyka swoje salony stacjonarne, jednak ze względów bezpieczeństwa nie podaje do publicznej wiadomości skali zamknięć.

„ Dokonując wszelkich działań związanych z wygaszaniem naszej działalności operacyjnej, musimy brać pod uwagę bezpieczeństwo spółki. Otrzymaliśmy już bowiem z rosyjskiej prokuratury zawiadomienia dotyczące potencjalnego uruchomienia postępowań karnych przeciwko władzom LPP. Dodatkowym elementem, który uwzględniamy w naszej strategii sukcesywnego wychodzenia z rynku rosyjskiego jest zapowiedziana przez władze Rosji nacjonalizacja majątków przedsiębiorstw zachodnich, które zamknęły swoje sklepy lub złożyły już takie deklaracje. Nie zmienia to jednak naszej decyzji zakomunikowanej na początku marca o docelowym całkowitym zawieszeniu działalności operacyjnej LPP w Rosji” – informuje nas spółka.

Takie same gotowe formułki zamieszczane są przez administratorów LPP w odpowiedzi na krytyczne komentarze pod adresem firmy w social mediach. Komentarzy tych pod postami np. na profilu marki Reserved jest zaskakująco niewiele (od kilku do najwyżej nieco ponad 20), co może wskazywać, że  są regularnie usuwane.

"Nie dość, że kolaboranci, to jeszcze kłamcy"

Internauci są wobec marek gdańskiej spółki bezlitośni: „Współpraca z Rosją w obecnym czasie to hańba dla was” – piszą.  

Jedna z internautek pyta wprost: „Konkrety - kiedy wasze sklepy w Rosji zostaną zamknięte?”. Inna z niedowierzaniem pyta: „to nie są? O kurde a lubiłam ten sklep..”. „Nie są. Bezczelnie kłamali.” - odpowiada kolejna internautka.

Następna zwraca się bezpośrednio do marki: „Reserved jakie decyzje? Oglądałam filmy z rosyjskich galerii handlowych i jeszcze nie widziałam zamkniętego ani jednego waszego sklepu - które sklepy już zamknęliście i w których galeriach handlowych? Deklaracje padły już prawie miesiąc temu - jakie działania podjęliście? Poza zamknięciem sprzedaży online? Zamknięcie dopiero jak wyprzedacie cały towar, żeby nie ponosić strat?”. Na co uzyskuje tę samą odpowiedź, co inni: że spółka sukcesywnie wycofuje się z Rosji.

Na to inny internauta odpowiada: „ Reserved niestety jest to bardzo pokrętne tłumaczenie. A sklepy na Ukrainie? Decyzja zapadły a sklepy są nadal otwarte. Nikogo to nie satysfakcjonuje bo nie ma żadnego efektu waszych decyzji”.

Kolejna z użytkowniczek Facebook pod postem ze zdjęciem czerwonej sukienki ironicznie pyta: „Czy takie same sukienki można kupić też w waszych sklepach w Rosji, gdzie wciąż sprzedajecie? Czy na tamten rynek macie też sukienkę w kolorze krwistoczerwonym?”.

Następna osoba również nie kryje oburzenia: „Reserved mami swoich Klientów marnymi PR-owymi regułkami w między czasie wyprzedając to, co maja na stanach magazynowych w sklepach w Rosji. Reserved, jak się zarabia w kraju, gdzie 80% populacji popiera zabijanie ukraińskich dzieci i ataki na szpitale? Wstydźcie się!”.

Inny użytkownik też nie przebiera w słowach: „Reserved Nie dość, że kolaboranci to jeszcze kłamcy. Największe światowe firmy mogły wygasić działalność w ciągu jednego dnia, ale to zrozumiałe, że firmie polskich januszy (dla której ciuchy szyją dzieci w Bangladeszu i która zamiast zapłacić za zdjęcia, to kradnie je instagramerkom) szkoda każdego rubelka”.

Bojkot bardziej dotkliwy niż w przypadku Leroy Merlin

Czy w przypadku Reserved możemy spodziewać się eskalacji bojkotu, tak jak ma to miejsce w przypadku główne francuskich firm, które postanowiły w Rosji pozostać, czyli Leroy Merlin, Auchan czy Decathlon. W ich przypadku bojkot „wylał się z internetu do rzeczywistego świata” i wiele osób protestuje przed ich sklepami w Polsce.

Warto zaznaczyć, że należy rozróżnić oba te przypadki: francuskie firmy powiedziały wprost, że nie wycofają się z Rosji. LPP natomiast zapowiedziało, że zaprzestanie tam działalności, a kilka tygodni później sklepy tej firmy w Rosji wciąż są otwarte.

- Konsumenci oczekują od marek zdecydowanych sankcji oddolnych, a na podstawie komunikatów prasowych, nie są w stanie jednoznacznie ocenić zakresu i dotkliwości tych sankcji. Marki bowiem rzadko komunikują wprost opuszczenie rynku rosyjskiego, a częściej mówią o zawieszeniu działalności, ograniczeniu pewnej jej części lub wyłącznie wstrzymaniu przyszłych inwestycji, co w istocie oznacza prowadzenie biznesu jak do tej pory. Cóż, sankcje marek wymierzone w Rosję są często wyłącznie odpowiedzią na potrzeby konsumentów i sprowadzają się jedynie do działań dających pretekst do komunikacji potępiającej agresję. To smutne, ale takie działania pozorowane nie są niczym nowym w świecie marketingu - wystarczy wspomnieć aktywności podejmowane w ramach trendu eko – zauważa Marek Gonsior, niezależny konsultant i doradca marki.

Podkreśla, że informacje o sukcesach militarnych Ukrainy oraz dotkliwości nakładanych sankcji to istotne elementy wpływające na morale Polaków, żyjących w końcu w bezpośrednim sąsiedztwie napadniętego kraju. - Stąd mnogość i dotkliwość protestów wymierzonych w marki deklarujące pozostanie na rynku rosyjskim. Z tej perspektywy sytuacja LPP wydaje się być jeszcze bardziej problematyczna. Po pierwsze, marki LPP są kojarzone z Polską, która z kolei na każdym poziomie bardzo stanowczo komunikuje swoją negatywną postawę wobec napadającej Rosji oraz w gigantycznym zrywie udziela pomocy Ukrainie. Po drugie, LPP deklarowało wyjście z rynku rosyjskiego i nie wywiązało się z tej obietnicy. Obawiam się, że w tej sytuacji bojkot konsumencki może być jeszcze bardziej dotkliwy, niż w przypadku Leroy Merlin – przewiduje nasz rozmówca.

Zaznacza też, że po początkowym chaosie, lista firm, które  w jakiś sposób ograniczają swoją działalność w Rosji zaczyna się klarować. - Uważam, że w kolejnym etapie - jako konsumenci - przestaniemy analizować te listy, a zaczniemy sprawdzać faktyczne działania marek. Obawiam się, że gdy powiemy „sprawdzam", w wielu przypadkach negatywnie się zaskoczymy – mówi Marek Gonsior.

Dołącz do dyskusji: Reserved w ogniu krytyki za wciąż otwarte sklepy w Rosji

21 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Marlena
BOJKOT!!!! BOJKOT!!!! Jesteście polską hańbą i wstydem!!!
odpowiedź
User
rozdwojenie jaźni
Kilka dni po rozpoczęciu przez Rosję wojny w Ukrainie, w pierwszych dniach marca spółka LPP w wydanym komunikacie poinformowała, że zawiesza działalność operacyjną w Rosji, (....) Okazuje się jednak, że niemal miesiąc po złożonych deklaracjach sklepy LPP w Rosji wciąż działają." :P
odpowiedź
User
wiktor
Co na to Madzia Molek ich Twarz:)
odpowiedź