SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Czy przyjmie się "śpiulkolot", Młodzieżowe Słowo Roku 2021? Bartek Chaciński: "To błyskotka językowa"

- "Śpiulkolot" jest słowem trudnym, które niełatwo wymówić, szczególnie, jeśli ktoś jest śpiący. Brzmi, jakby je stworzył Stanisław Lem - uważa Michał Ogórek, dziennikarz, satyryk i felietonista. Pytamy również ekspertów językowych, czy Młodzieżowe Słowo Roku 2021 ma szansę stać się równie popularne, co wyłonione kilka lat wcześniej inne wyrazy, które dziś są często używane w mediach społecznościowych.

"Sztos", "xD", "dzban" i "alternatywka" - to Młodzieżowe Słowa Roku z poprzednich lat. Od wczoraj do tego grona dołącza "śpiulkolot", który oznacza miejsce do spania. - Słowo pojawia się w kontekście popularnych memów z psami i kotami, które zapraszają do lotu albo przejażdżki "śpiulkolotem", czyli na drzemkę - wyjaśnia w rozmowie z nami Bartek Chaciński, dziennikarz "Polityki" i członek jury plebiscytu Młodzieżowe Słowo Roku.

Zabawę od kilku lat organizuje Wydawnictwo Naukowe PWN. Propozycje słów i wyrażeń zgłaszają internauci. Spośród nich jury wybiera finałową dwudziestkę. W tym roku wpłynęło ponad 10 tys. zgłoszeń, w tym prawie 2,5 tys. różnych słów i wyrażeń. Oddano ponad 68 tys. głosów. Najwięcej, bo 9 656, zebrał "śpiulkolot".

Zwycięskie słowo zna Michał Rusinek, literaturoznawca i członek Rady Języka Polskiego. - Słyszałem je wcześniej, bo jestem fanem profilu Make Life Harder na Instagramie. To jest tzw. słowo urocze, łączące się z kulturą internetu, w którym rządzą kotki i inne zwierzątka - mówi nam były sekretarz noblistki Wisławy Szymborskiej. To właśnie autorzy Make Life Harder często wstawiali na koniec dnia memy z czworonogami szykującymi się do odlotu "śpiulkolotem".

W tym roku bez nawiązań do polityki

Michał Rusinek nie jest przekonany, czy słowo się przyjmie na dłużej. - Język, jak każdy żywioł, jest kapryśny i rządzi się swoimi prawami. Natomiast znam takich, którzy zamiast mówić, że idą spać, wspominają o "śpiulkolocie". Cieszę się, że w tym roku zgłoszono słowa, które nie mają charakteru politycznego - dodaje Rusinek.

W zeszłym roku - po raz pierwszy w historii plebiscytu - kapituła nie wyłoniła Młodzieżowego Słowa Roku. "Konkurs, który miał służyć refleksji nad językiem, stał się areną walki na słowa" - napisali jurorzy w werdykcie. Dalej wyjaśnili, że "na pierwszym miejscu znalazło się nazwisko polityka na S oraz słowa od tego nazwiska utworzone. Na drugim miejscu jest nazwa stygmatyzująca popularne imię żeńskie, (...), na trzecim miejscu jest czasownik pochodzący od nazwy instytucji organizującej plebiscyt, wyrażający sprzeciw uczestników wobec naszej decyzji. Na czwartym i piątym miejscu są hasła znane z ulicznych demonstracji zawierające słowa wulgarne na W oraz J (drugie hasło symbolizowane jest często przez osiem gwiazdek)".

Rok temu propozycje zgłaszane przez internautów nawiązywały wprost do sytuacji społeczno-politycznej w Polsce. - Tym razem mamy starcie różnych platform i mediów społecznościowych: YouTube'a z TikTokiem i sferą memów. Przyglądanie się temu konkursowi jest pasjonujące i pewnie równie ciekawe, co pouczające, także dla osób, które nie zajmują się językiem czy współczesną kulturą na co dzień - uważa Bartek Chaciński. Jego zdaniem tegoroczne Młodzieżowe Słowo Roku odnosi się do tego, co "tu i teraz". - Być może ten wyraz mówi nam, że jesteśmy w stanie stagnacji, a przeciągający się okres życia nie tyle w niepewności, co w przedłużającej się sytuacji, której nie potrafimy zdefiniować, powoduje, że uciekamy w sen - zastanawia się juror plebiscytu.

"Brzmi, jakby je stworzył Stanisław Lem"

Dr Agata Hącia z Obserwatorium Językowego Uniwersytetu Warszawskiego, popularyzująca wiedzę o polszczyźnie na antenie Radia 357, nie jest zaskoczona, że "śpiulkolot" zwyciężył w głosowaniu internautów. - Forma i jego treść przykuwa uwagę, słowo jest oryginalne i budzi dobre konotacje. Gdy je słyszymy, ma nam być przyjemnie. "Śpiulkolot" to obiekt, a może miejsce, w którym będzie nam się dobrze spało. Nazwa ma nawiązywać do lotu i legowiska, ale to może być też pojazd, którym mamy się udać w krainę snu. Słowo nawiązuje do czasownika "śpiulkać", które od dawna funkcjonowało w różnych gwarach polszczyzny - wyjaśnia dr Hącia. I jednocześnie dodaje, że to wyraz o dość rozmytym znaczeniu. - Oczywiście w polszczyźnie są słowa na tyle pojemne znaczeniowo, że pasują do różnych sytuacji: to nazwy przeżyć, nacechowane emocjonalnie, ekspresywne, które są tak ogólne, że używa się ich w różnych sytuacjach. Takimi słowami są np. "masakra" czy "totalny". Ale akurat "śpiulkolot" ma nazywać jakiś obiekt, a do określania takich rzeczy chcemy nazw konkretnych i precyzyjnych, inaczej niż do nazywania uczuć - mówi członkini zespołu Obserwatorium Językowego UW.

- "Śpiulkolot" to powrót do normalności - uważa Michał Ogórek, dziennikarz, satyryk i felietonista. - Młodzież powinna rozmawiać o prostych rzeczach, jak spanie czy jedzenie, choć nie wiem, czy to dobrze, że zamykają się w kręgu przyziemnych spraw. Chciałoby się, żeby byli wśród nich buntownicy, którzy coś wyp...lą - mówi dziennikarz, odnosząc się do słowa, które w zeszłym roku walczyło o głosy w plebiscycie. - Być może młodzi uznali, że ich walka okazała się nieskuteczna, skoro nic się nie zmieniło, zawiedli się i znów zajmują się swoimi sprawami, stąd taki dobór słów w tym roku. "Dzban" kilka lat temu był określeniem bardzo trafnym i może dzięki temu się przyjął. "Śpiulkolot" jest słowem trudnym, które niełatwo wymówić, szczególnie, jeśli ktoś jest śpiący. Brzmi, jakby je stworzył Stanisław Lem, który wymyślał hasła i dosyć koszmarne postacie żyjące w kosmosie. "Śpiulkolot" mógłby być jednym z nich, idealnie by tam pasował - opowiada Ogórek.

- To bardziej błyskotka językowa, która wielu może się spodobać, ale na chwilę - zaznacza Bartek Chaciński. - Nie jest to jednak słowo wygodne, bo jest długie i trudno się je wymawia. Wielkiej kariery raczej nie zrobi, ale plebiscyt może zwiększyć popularność tego wynalazku językowego.

"Naura" z angielskim akcentem

Drugie miejsce w tym roku zajęła "naura", czyli skrót od "na razie". Słowo zebrało 9 401 głosów. Zwrot jest używany na pożegnanie, zastępuje używane wcześniej "nara", oznaczające "na razie" czy "do zobaczenia".

- Określenie spopularyzowali członkowie działającego w internecie Masno Gangu, youtuberzy występujący w kominiarkach. Swoją nazwę zaczerpnęli z gwary śląskiej - wyjaśnia Bartek Chaciński. - Masno oznacza tam tłusto, a jak jest tłusto, to znaczy, że coś jest wypasione i fajne. "Naura" pada w ich tekstach często, więc na pewno przyczyniają się do rozpowszechniania tego określenia.

Bartek Chaciński podpowiada, by określenie "naura" wypowiadać - jak youtuberzy - z lekko angielskim akcentem.

- Jak się wydaje, muzycy wykorzystują ten plebiscyt, żeby się podpromować, więc nie zdziwiłabym się, gdyby część fanów głosowała za słowami, które znają z tekstów utworów swoich ulubionych artystów - uważa dr Agata Hącia. - Słowo "nara" pojawiło się w słownikach i poradnikach językowych ponad 20 lat temu, gdy pisano, że język polski ubożeje, bo pojawiają się formy skrócone, jak np. "cze", "nara", "siema" czy "dozo". Nie jestem pewna, czy współczesne nastolatki mówią "nara".

Potrzeba łamania konwencji

Michał Rusinek nie słyszał wcześniej słowa "naura". - To określenie, które jest próbą oswojenia skonwencjalizowanych form przywitania albo - jak w tym przypadku - pożegnania. Kiedyś wszyscy uważali, że należy zwracać się do mężczyzn "szanowny panie", list zaczynać od słowa "witam", a kończyć "pozdrawiam". Na szczęście co jakiś czas pojawia się w narodzie potrzeba łamania konwencji, zwłaszcza wśród młodych ludzi - uważa językoznawca.

Mówi o tym także Michał Ogórek. - Podoba mi się, że ludzie nudzą się niektórymi słowami. Każdy skrót po jakimś czasie staje się banalny i to, co kiedyś było ożywcze, nagle jest trywialne, więc trzeba je zmienić - komentuje dziennikarz. - Czytałem, że wraca się do słowa "baza". W czasach mojej młodości używano tego wyrazu często, choćby wtedy, gdy uczyli nas marksistowskiej filozofii, w której dwoma podstawowymi pojęciami były "baza" i "nadbudowa". Dziś "baza" dla młodych oznacza coś zupełnie innego: to wyraz aprobaty, związany z pozytywnymi emocjami.

Drugie życie zwrotu "twoja stara"

Na podium plebiscytu na Młodzieżowe Słowo Roku 2021 znalazł się także zwrot "twoja stara". Zebrał 6 665 głosów. Funkcjonuje on jako dezaprobująca odpowiedź na pytanie: "kto?" lub na dowolną inną wypowiedź.

- "Twoja stara" to określenie, którego korzenie sięgają Bronxu. Pochodzi ze zrytualizowanych bitw amerykańskich hiphopowców na słowa - wyjaśnia dr Agata Hącia. - Zaczęło się od "Twoja stara pierze w rzece", które się skróciło do "twoja stara...". Chodziło o znieważenie przeciwnika, a nie obrażanie matki. Podobnie jak w kolejnych wariantach tej frazy: "twoja stara ma mydło w tubce", "twoja stara klaszcze u Rubika", "twoja stara myje węgiel" i wielu innych, powszechnych w języku młodzieżowym przed kilkunastu laty. W Polsce też odbywają się raperskie bitwy na słowa. Publiczność aplauzem decyduje o tym, kto zwycięża. Im brutalniej, wulgarniej i mocniej, tym w tym świecie lepiej. Dlatego tak łatwo i chętnie młodzież sięga po tego typu słowa, co sprawia, że wychodzą one poza kulturę - w tym wypadku - freestyle'u. I choć "twoja stara" to staroć, to jednak prawdopodobnie to wyrażenie pojawiło się ostatnio na nowo, młodzi nadali mu drugie życie. Odzywka "twoja stara" ma sens podobny do "ok, boomer", czyli "gadaj sobie, gadaj, nie chce mi się z tobą rozmawiać", co ma kończyć dyskusję.

Bartek Chaciński zwraca uwagę, że wśród nominowanych słów brakuje w tym roku tych znanych ze szkoły. - Bo i szkoły w ostatnim roku nie było. W werdykcie jury pojawiło się za to słowo "odciszanie", które znaleźliśmy poza pierwszą dwudziestką plebiscytu. Uznaliśmy, że obecnie w pewnych okolicznościach może być przydatne, ale to nowe określenie, bo nagle doświadczyliśmy spotkań służbowych czy lekcji w formie zdalnej. Za to paradoksalnie słowem, które można usłyszeć w szkole, jest "sześćdziesiona", które pochodzi z więziennej gwary. Oznacza skarżypytę, konfidenta. Ma związek z artykułem 60. kodeksu karnego, który mówi o nadzwyczajnym złagodzeniu kary dla sprawców przestępstw, którzy - mówiąc kolokwialnie - wsadzą swoich kolegów do paki. Dzieci używają określenia w szkole, gdy ktoś na nie naskarży i zidentyfikują sprawcę - objaśnia Chaciński.

Na Zachodzie "krindż", u nas "mrozi"

Nagrodę jury za kreatywność językową otrzymało słowo "mrozi". - Jest ono pewnie ciekawe dla językoznawców, bo internauci zgłaszali "mrozi" nie w formie bezokolicznika, tylko trzeciej osoby liczby pojedynczej - mówi Chaciński. - W tym roku w analogicznych plebiscytach w Austrii i Niemczech zwyciężył "krindż". To nie jest nowe słowo, ale termin w ostatnich miesiącach bardzo gorący. U nas trochę zabrakło głosów, by "krindż" wygrał, ale słowo "mrozi" jest jego polskim odpowiednikiem. Kapitalnym, bo oddaje też warstwę emoji. Od niedawna bardzo popularna w mediach społecznościowych stała się ikonka ze zmarzniętą, lodowatą buźką i zębami wyszczerzonymi w grymasie. Nie wskazuje, że jest mi zimno, tylko że czuję dreszcz zażenowania - opowiada juror.

- Bardzo chciałam, żeby wygrało słowo "mrozi", bo lubię takie smaczki gramatyczno-znaczeniowe, rodzaj wywrotek czy fikołków. To czasownik, którym opisujemy swój stan, przeżycie czy reakcję na coś, co dzieje się wokół nas. Mówimy: "(w domyśle: coś) mrozi", a myślimy: "czuję zażenowanie (z powodu czegoś)". Nie jest to więc oczywiste użycie czasownika, dlatego "mrozi" mnie urzekło, choć nie zmroziło - śmieje się dr Agata Hącia.

Czy teraz słowo "mrozi" ma szansę w Polsce przebić określenie "krindż"? - Oba z grubsza oznaczają to samo, bo odwołują się do wewnętrznego odczucia. Do tej pory dominowało w Polsce pojęcie obciachu, czyli zażenowania, które jest spowodowane możliwą reakcją innych, że jestem gorszy, bo pochodzę z niższej klasy społecznej, mam słabsze wykształcenie albo słucham prostej muzyki. Bardzo się cieszę, że znaleźliśmy swój odpowiednik "krindżu", bo "mrozi" oddaje charakter tego typu zażenowania, które czujemy sami, a nie odczuwamy jako presję zewnętrzną - uważa Bartek Chaciński.

Czy "śpiulkolot" będzie za rok tak powszechny, jak używane dziś sformułowania "sztos" czy "dzban", przekonamy się przy okazji kolejnego plebiscytu na Młodzieżowe Słowo Roku. Gdy pytam Michała Rusinka, czy będzie używał zwycięskiego określenia, odpowiada: - Proszę pana, gdybym nie miał teraz spotkania, to natychmiast bym poszedł do "śpiulkolotu".

Dołącz do dyskusji: Czy przyjmie się "śpiulkolot", Młodzieżowe Słowo Roku 2021? Bartek Chaciński: "To błyskotka językowa"

35 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Bill
Brednie. To słowo nic nie znaczy. I nie będzie znaczyło. Także dlatego, że nie wymyślił go Lem.
odpowiedź
User
Teleman
No coments
odpowiedź
User
Ewelina
ten konkurs od kilku edycji unika kontrowersji. słowo sezonowe, które będzie błyszczeć przez jakiś czas jak równie nieśmieszny "lagun". ale co kto lubi.
odpowiedź