SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Ojciec Rydzyk: skazanie dyrektor Fundacji Lux Veritatis to sprawa polityczna

Na trzy miesiące więzienia w zawieszeniu za nieudostępnienie informacji publicznej skazano w czwartek Lidię Kochanowicz-Mańk z zarządu Fundacji Lux Veritatis, natomiast uniewinniono dwóch innych członków zarządu: o. Tadeusza Rydzyka oraz o. Jana Króla. Proces karny ws. nieudostępnienia informacji publicznej wytoczyła fundacji Sieć Obywatelska Watchdog. Ojciec Rydzyk ocenił, że wyrok skazujący "to sprawa polityczna".

Sprawa dotyczy wniosku o informację publiczną, który do fundacji Lux Veritatis złożyła Sieć Obywatelska Watchdog. Odpowiedzi ostatecznie udzielono, jednak – jak podkreśla Watchdog - była ona spóźniona i niepełna. Prokuratura najpierw odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie, a potem dwukrotnie je umorzyła.

Stowarzyszenie złożyło więc do sądu subsydiarny akt oskarżenia. Objęci nim zostali: prezes fundacji o. Tadeusz Rydzyk oraz członkowie zarządu o. Jan Król oraz Lidia Kochanowicz-Mańk.

Watchdog wniósł o wymierzenie wszystkim oskarżonym kary roku pozbawienia wolności oraz orzeczenie 15-letniego zakazu zajmowania stanowisk w podmiotach korzystających ze środków publicznych.

W czwartek wolski sąd rejonowy zdecydował o uniewinnieniu o. Tadeusza Rydzyka oraz o. Jana Króla. Za winną uznał jedynie Lidię Kochanowicz-Mańk, skazując ją na 3 miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok oraz 3 tys. zł grzywny. Sąd zobowiązał ją także do udostępnienia informacji publicznej, o którą wnioskował Watchdog.

Sędzia Katarzyna Bień podkreśliła, że Kochanowicz-Mańk jako jedyna z oskarżonych "zrealizowała komplet znamion zarzuconego jej czynu". Jak dodała, wymierzona kara ma mieć funkcję prewencyjną.

Sąd wziął także pod uwagę długi okres trwania czynu – czyli fakt, że do tej pory nie udzielono pełnej odpowiedzi na wniosek o informację publiczną.

- Czasem udaje się skutecznie wyciągnąć konsekwencje wobec podmiotów nieudostępniających informacji. Z 3 członków zarządu Fundacji sąd uznał za winną jedną osobę i nakazał udostępnić inf. Watchdog musi zapłacić uniewinnionym po 5040 zł kosztów sądowych - skomentowała Sieć Obywatelską Watchdog Polska.

Ojciec Rydzyk: skazanie dyrektor Fundacji Lux Veritatis to sprawa polityczna

Ojciec Tadeusz Rydzyk ocenił, że wyrok skazujący członkinię zarządu, dyrektor Fundacji Lux Veritatis Lidię Kochanowicz-Mańk za nieudostępnienie informacji publicznej "to sprawa polityczna". Podkreślił, jej wysokie kompetencje i oddanie spełnianej posłudze.

"Chciałem powiedzieć, że jesteśmy bardzo wdzięczni pani dyrektor wszyscy, nie tylko my w Radiu, ale i wielu ludzi w Polsce, za to, co pani robi bardzo kompetentnie z niesamowitym oddaniem. To jest służba w ewangelizacji Polski i świata. (...) Mamy ogromne zaufanie do pani. Za pani posługę wszyscy dziękujemy" - powiedział o. Rydzyk w Radiu Maryja, zwracając się do Kochanowicz-Mańk.

Redemptorysta podkreślił, że nie trzeba się załamywać i robić swoje, a to, co się teraz dzieje, to kontynuacja działań, które towarzyszą od początku istnienia Radiu Maryja i Telewizji Trwam.

"To jest sprawa polityczna. Widzimy, ile jest do zrobienia w Polsce, w kształtowaniu również sumień, żeby katolik był katolikiem, żeby Polak był Polakiem. Jest bardzo dużo do zrobienia i nasza posługa temu służy - kształtowaniu, formowaniu ludzi. (..) Widzimy, ile potrzeba reform, jak trzeba zreformować wiele spraw. I również wymiar sprawiedliwości pozostawia wiele do życzenia" - mówił redemptorysta.

Kochanowicz-Mańk powiedziała, że sumienie ma czyste, a przewód sądowy trwający rok, nie potwierdził żadnego z zarzutów.

"Sąd skazał mnie za to, że pismem z dnia 3 listopada 2016 r. Watchdog poprosił informację publiczną. Wniosek miał dwa punkty. Na pierwszy punkt informacja została udzielona, a na drugi punkt wniosku wydaliśmy decyzję odmowną. Ta decyzja administracyjna był procedowana w sądach administracyjnych, w pierwszej i drugiej instancji. Ta decyzja administracyjna została uznana przez sąd za wydaną prawidłowo, ona jest ostateczna, niewzruszalna. (...) Sąd dziś zobowiązał mnie do udostępnienia tej informacji, a ja nie mogę jej udostępnić, ponieważ złamię prawo administracyjne" - mówiła członki zarządu Lux Veritatis.

Obrońca Kochanowicz-Mańk adw. Paweł Panek zaznaczył, że "sprawa jest w toku i prawdopodobnie wszystko będzie robione w tym kierunku, że zostanie wniesiona apelacja".

Adwokat podkreślił, że z ustnego uzasadnienia wyroku wynika, że Kochanowicz-Mańk została o co innego oskarżona, a inny czy został jej przypisany. "Mogę z całą mocą powiedzieć, że zarzut, który został sformułowany w akcie oskarżenia, nie był nie tylko zrozumiały na gruncie języka polskiego, ale dla mnie jako adwokata nie był zrozumiały. Jak zatem w praworządnym państwie bronić kogoś, (jeśli) czegoś adwokat nie rozumie i nikt nie jest w stanie tego zrozumieć" - argumentował mecenas.

Prokuratura umorzyła postępowanie, Watchdog skierował akt oskarżenia

Stowarzyszenie Watchdog Polska podało do sądu Fundację Lux Veritatis, gdyż ta nie chciała ujawnić swoich wydatków z publicznych pieniędzy, o co Watchdog wnioskował w czerwcu 2016 r. Jak podkreślało wielokrotnie stowarzyszenie, odpowiedź, która do nich trafiła, była spóźniona i niepełna - Lux Veritatis udzieliła odpowiedzi w zakresie jednego z dwóch punktów.

Prokuratura początkowo odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie, a potem dwukrotnie je umorzyła. Stowarzyszenie złożyło więc do sądu subsydiarny akt oskarżenia. Powołano się w nim na art. 23 Ustawy o dostępie do informacji publicznej, zgodnie z którym jeśli ktoś wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi nie udostępnia informacji publicznej, podlega on grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Właśnie ten artykuł miał być przedmiotem orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego.

Proces ruszył w lipcu br., najpierw przesłuchani w nim zostali członkowie zarządu - o. Tadeusz Rydzyk, o. Jan Król oraz Lidia Kochanowicz-Mańk. O. Rydzyk przekonywał, że w procesie chodzi o odebranie dobrego imienia Telewizji Trwam oraz "niszczenie wszystkiego, co polskie i katolickie".

W sierpniu – podczas kolejnej odsłony procesu - przesłuchanych zostało trzech świadków, w tym prezes stowarzyszenia Watchdog, który odpowiadał m.in. na pytania dotyczące finansów tej organizacji.

Watchdog chciał roku więzienia dla osób z zarządu Lux Veritatis

Postępowanie toczące się przed sądem rejonowym Warszawa-Wola zakończyło się w 10 marca. Stowarzyszenie Watchdog wniosło o wymierzenie oskarżonym kary roku pozbawienia wolności oraz orzeczenie 15-letniego zakazu zajmowania stanowisk w podmiotach korzystających ze środków publicznych.

"Możemy przyjąć, że prawo do informacji publicznej to sprawa marginalna, mało znacząca (...) Jednak nie jest to prawo marginalne, a fundamentalne" - mówił reprezentujący Watchdoga mec. Adam Kuczyński.

Jak podkreślił, suweren nie jest w stanie skutecznie sprawować swojej władzy, nie mając odpowiedniej wiedzy - a w to wlicza się wiedza na temat tego, jak rozdysponowane są środki publiczne.

"Zdarzenia ostatnich dni pokazują, jak bardzo ważny jest dostęp do informacji, od którego autorytarne władze odcinają swoich obywateli" – dodał.

Jego zdaniem wszyscy trzej członkowskie zarządu fundacji ponoszą taką samą odpowiedzialność, bo "nie sposób racjonalnie przyjąć, że prezes organizacji nie miał o sprawie wiedzy".

"Oskarżeni są pyszni i przekonani o swojej bezkarności, zdeprawowani władzą, którą mają" - mówił mec. Kuczyński. "Z tego powodu, z punktu widzenia prewencji, wymierzenie takiej kary będzie jasnym sygnałem, że ten, kto sprawuje władzę, ponosi odpowiedzialność. Im wyżej w hierarchii władzy, tym większą" - ocenił.

Obrona wskazywała, że Fundacja Lux Veritatis udzieliła odpowiedzi na wniosek o informację publiczną w takim zakresie, w jakim mogła. Jak podkreślano, wniosek Watchdoga był pierwszym, który do niej wpłynął - oskarżeni nie mieli świadomości, że odpowiedź na niego jest obowiązkowa, nie mieli też doświadczenia w rozpatrywaniu takich spraw.

Obrońcy członków zarządu Lux Veritatis: wiemy, że nasi klienci są niewinni

"Wiemy, że nasi klienci są niewinni" - podkreślał obrońca o. Rydzyka mec. Maciej Zaborowski. Jego zdaniem celem procesu nie jest zwiększenie dostępu do informacji publicznej, a "instrumentalne wykorzystanie prawa karnego do naruszenia dóbr osobistych jego mocodawcy". Jak mówił, sam fakt skierowania aktu oskarżenia stygmatyzuje osoby nim objęte.

Adwokat przekonywał też, że stowarzyszenie Watchdog nie jest pokrzywdzonym w tej sprawie (co jest podstawą aktu oskarżenia) - z tego względu w pierwszej kolejności wniósł o umorzenie postępowania, a dopiero w następnej kolejności o uniewinnienie swojego klienta.

Obrońca o. Jana Króla mec. Marcin Chodkowski mówił m.in. o powołaniu się przez oskarżyciela na przepis dotyczący niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza. Jego zdaniem zrobiono to tylko po to, by zarządowi fundacji groziło 10 lat pozbawienia wolności - co sugeruje popełnienie poważnego przestępstwa. Jak przekonywał, chodzi o "zbudowanie absurdalnej narracji i żądanie absurdalnej kary". Według adwokata żadnego z oskarżonych nie można w ogóle uznać za funkcjonariusza publicznego.

"Ten akt oskarżenia to nie jest hucpa, tylko skandal. To przemyślana, wyrachowana akcja skierowana przeciwko oskarżonym, co więcej, dotyczy to również tutejszego sądu" – mówił z kolei obrońca Lidii Kochanowicz-Mańk mec. Paweł Panek. Wskazując na uchybienia aktu oskarżenia, podkreślił, że nie powinien on być w ogóle procedowany. Jego zdaniem cała sprawa jest "przemyślaną grą", w której chodzi o "zdewastowanie autorytetu oskarżonych". "To zestaw obelg. Jest podstawą do tego, by wszczęte zostało postępowanie o bezpodstawne oskarżenie, a nawet zniesławienie" – powiedział.

Kochanowicz-Mańk - która według zeznań świadków odpowiadała za dostęp do informacji publicznej w fundacji - jako jedyna z oskarżonych zabrała w czwartek głos. "Tak naprawdę nie zobaczyłam (...) jednego dowodu, który mógłby potwierdzić to, o co mnie oskarżacie" - podkreśliła, zwracając się do przedstawicieli Watchdoga.

Jak zaznaczyła, zrobiła wszystko, co w jej mocy, by wyczerpująco odpowiedzieć na ich wniosek, jednak udzielenie odpowiedzi w pełnym zakresie wymagałoby zaangażowania takich sił i środków, że było to po prostu "fizycznie niemożliwe".

Prokuratura chciała uniewinnienia

O uniewinnienie wszystkich trzech oskarżonych wniosła prokuratura, która argumentowała m.in., że żaden dowód nie wskazywał na jakąkolwiek odpowiedzialność o. Króla i o. Rydzyka, a przypadku Lidii Kochanowicz-Mańk nie ma dowodów na celowość jej działania.

W akcie oskarżenia przeciwko zarządowi fundacji powołano się na art. 23 Ustawy o dostępie do informacji publicznej, zgodnie z którym, jeśli ktoś wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi nie udostępnia informacji publicznej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Przepis ten powiązano jednocześnie z przepisem Kodeksu karnego mówiącym o niedopełnieniu obowiązków przez funkcjonariusza publicznego, obarczonym karą do 10 lat pozbawienia wolności.

Dołącz do dyskusji: Ojciec Rydzyk: skazanie dyrektor Fundacji Lux Veritatis to sprawa polityczna

18 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Karol
Kolejny sędzia który może szukać nowej pracy. Nie po to Ziobro przejmuje sądy aby takie wyroki miały miejsce.
odpowiedź
User
aq
Na pierwszy rzut oka, trudno się oprzeć wrażeniu, że są to po prostu szykany sądowe. Ale to Rydzykowi będzie sprzyjać.
odpowiedź
User
71
Kolejny sędzia który może szukać nowej pracy. Nie po to Ziobro przejmuje sądy aby takie wyroki miały miejsce.


za takie coś to i bez Ziobry i w każdym praworządnym kraju
odpowiedź