SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Związkowcy chcą poznać przyczyny „zwolnienia Lisa”. Lis: „Mój dedlajn wyznaczy mój organizm”

„Być może dedlajn na reakcję w sprawie zarzutów kierowanych pod moim adresem określi mój organizm” - przekazał portalowi Wirtualnemedia.pl były redaktor naczelny „Newsweek Polska”, Tomasz Lis. Czy tą reakcją będzie wytoczenie procesu Szymonowi Jadczakowi? Na tak postawione pytanie Lis odpowiada: „Proszę o cierpliwość”. Tymczasem działająca przy RASP Inicjatywa Pracownicza przekazała szefostwu spółki propozycje, mające usprawnić działanie procedur antymobbingowych w firmie. - Bez wątpienia: zawiodły - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl jeden z dziennikarzy „Newsweeka”.

Tomasz Lis odszedł z „Newsweeka” za porozumieniem stron, a w niedzielę dziennikarka tego tygodnika, Renata Kim, poinformowała na Twitterze, że to ona zawiadomiła dział HR i działające w firmie związki zawodowe o złej sytuacji panującej w redakcji. 

Kim: „Nie mam nic do dodania”

"Zła sytuacja” to głównie działania byłego naczelnego, mające cechy mobbingu – jak napisał kilka dni temu na portalu Wirtualna Polska Szymon Jadczak. Tekst zawierał też anonimowe wypowiedzi byłych podwładnych Lisa, którzy mówili o zachowaniach mogących uchodzić za mobbing. Poproszona przez nas o rozwinięcie twitterowego wpisu, Renata Kim odpowiedziała: „Nie mam nic do dodania”.

W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl dziennikarze „Newsweeka” potwierdzają wszystko, o czym napisał Jadczak, ale zwracają też uwagę na jeden z ważnych aspektów: w myśl art. 94 Prawa pracy to pracodawca, a nie redaktor naczelny odpowiada za przeciwdziałanie mobbingowi. – Sytuacja jest teraz taka, że Tomek odszedł z firmy, więc - w myśl prawa - sprawa mobbingu została zamknięta. Jedno, co pozostaje do wyjaśnienia, to procedury antymobbingowe, które ewidentnie nie zadziałały w RASP - mówi nam jeden z redaktorów „Newsweek Polska”.

O tym samym napisał w niedzielę w swoim wstępniaku nowy redaktor naczelny „Newsweeka”, Tomasz Sekielski. - Niestety, w tym przypadku nie wszystkie procedury zadziałały tak jak trzeba - przyznał. - Nie wynikało to jednak z chęci ukrywania czy tuszowania czegokolwiek. W niektórych przypadkach po prostu zabrakło komunikacji, zaufania i wrażliwości wykraczającej poza obowiązujące procedury - tłumaczył.  Działanie tych procedur bada od piątku trzyosobowa komisja Państwowej Inspekcji Pracy, która weszła do redakcji „Newsweek Polska”. Kontrola dotyczy obowiązujących w RASP procedur i regulaminów antymobbingowych i antydyskryminacyjnych, czyli w praktyce tego, czy pracownicy mogli skutecznie zgłaszać niepożądane zjawiska i zachowania w redakcji.

Lis: „Dedlajn wyznaczy organizm”

Tomasz Lis, zapytany przez dziennikarza Wirtualnemedia.pl, czy zamierza podjąć kroki prawne przeciwko Wirtualnej Polsce, bądź przeciw Szymonowi Jadczakowi, odpowiada krótko: „Uprzejmie proszę o cierpliwość”.

W kolejnej wiadomości, pytany o termin podejmowania ewentualnych kroków prawnych, precyzuje: „Być może mój dedlajn (w tej sprawie) określi mój organizm. I to przyjmę z pokorą”. – Tomek jest teraz naprawdę w złej kondycji psychicznej i fizycznej, większość z tych, których cenił i z którymi pracował, albo odwraca się od niego, albo milczy. Nawet Władyka, Żakowski i Wołek, z którymi spotykał się prawe 20 lat w TOK FM, przyjęli wyczekującą postawę - mówi nasz informator z „Newsweeka”. - Nie potępiają go, życzą mu zdrowia i twierdzą, że liczą na jego powrót do TOK FM, ale tak naprawdę nikt nie ma złudzeń: Lis już nie wróci do cotygodniowego komentowania w radiu Agory – dodaje.

Nie wróci także dlatego, że redakcja TOK FM, nie czekając na jego stanowisko, w połowie ubiegłego tygodnia sama zdecydowała o zawieszeniu Lisa w prawach komentatora, a to mocno go dotknęło  - mówią nasi informatorzy. Wiesław Władyka, w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl ocenił, że kroki podjęte przez stację były „pochopne i wyrywne”. - Powinni poczekać cierpliwie do piątku: Tomasz Lis sam chciał udać się na urlop i miał ogłosić to w piątek. Z powodu wszystkich tych spraw, które krążyły, a także z powodu pogarszającego się stanu zdrowia, jest w niedobrej formie. Decyzję o urlopie zamierzał ogłosić w formie oświadczenia dostarczonego nie do radia, a na nasze ręce, kolegów z audycji – podkreślał.

Jacek Żakowski z kolei w piątek na antenie wyraził się, że niepotwierdzone pogłoski i "groźnie brzmiące plotki" nie mogą być przyczyną śmierci cywilnej Tomasza Lisa. Dziennikarzom zarzucił "łamanie standardów, zbyt pochopne wyciąganie wniosków, fałszywą interpretację faktów, lekkomyślność i brak profesjonalizmu". Ale mówił też o tym, że "zrobił risercz" w sprawie Lisa i wiele osób potwierdzało, że względem niektórych osób w redakcji zachowywał się niewłaściwie.

Związkowcy apelują o ujawnienie przyczyn „zwolnienia Lisa”

Tymczasem w niedzielę związkowcy skupieni w Komisji Zakładowej Inicjatywy Pracowniczej w Ringier Axel Springer Polska poinformowali, że przesłali zarządowi wydawcy postulaty działań mających na celu poprawę funkcjonowania polityki antymobbingowej w firmie. Miały one powstać w toku konsultacji z pracownikami. - Postulujemy m.in. przeprowadzenie szkoleń i anonimowych ankiet dla wszystkich pracowników, włączenie związków zawodowych do prac komisji antymobbingowej i ujawnienie powodów zwolnienia Tomasza Lisa - czytamy w komunikacie.

W notce zamieszczonej w mediach społecznościowych pojawia się sformułowanie „zwolnienie Lisa”, chociaż pracodawca w oficjalnym komunikacie nie używa tego zwrotu. - Z dniem 24 maja 2022 r. Tomasz Lis przestaje pełnić funkcję redaktora naczelnego oraz prowadzącego podcast „Świat_PL” i odchodzi z firmy - poinformował RASP w komunikacie prasowym. 

Tomasz Lis redaktorem naczelnym „Newsweek Polska” został w kwietniu 2012 roku, niedługo po tym jak rozstał się z tygodnikiem „Wprost”, którym kierował przez niecałe dwa lata. Razem z nim z „Wprost” do „Newsweeka” przeszła spora grupa dziennikarzy i felietonistów. Jego obowiązki w „Newsweeku” od początku lipca przejął Tomasz Sekielski.

Według danych PBC w pierwszym kwartale br. średnia sprzedaż ogółem „Newsweek Polska” wynosiła 65 885 egz. W br. dwa razy podnoszono cenę tygodnika: w styczniu o 40 groszy, a na początku kwietnia o 1 zł - do 9,90 zł.

Dołącz do dyskusji: Związkowcy chcą poznać przyczyny „zwolnienia Lisa”. Lis: „Mój dedlajn wyznaczy mój organizm”

12 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Pawel
No właśnie jak można było zwolnić arystokrate i Hiene dziennikarską 2015 ?
odpowiedź
User
janek
Grzejecie temat a problemy Polaków, to wkrótce za co żyć:(
odpowiedź
User
Tom
Ciekawe, czy ktos teraz rozpedzi to gniazdko tolerancji, siejace nienawisc, jakim jest program Zakowskiego ?
odpowiedź