SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Szefowie IBRIS i IBSP krytykują swoje sondaże przedwyborcze. „Błąd w interpretowaniu chęci udziału w głosowaniu”

Szef IBRIS Marcin Duma mocno skrytykował Instytut Badań Spraw Publicznych za dwa sondaże przedwyborcze z maja, w których Koalicja Europejska miała dużo wyższe poparcie od PiS. - Czy zamierzacie zakończyć współpracę z „firmą krzak”, która oszukała Was i Waszych czytelników? - spytał media zamawiające te sondaże. Szef IBSP Łukasz Pawłowski tłumaczy, że błąd w sondażach wynikał z nieprawidłowego zinterpretowania chęci respondentów do udziału w głosowaniu. - Zalecałby Marcinowi Dumie wstrzemięźliwość i chłodną głowę, szczególnie po bardzo nieudanych sondażach jego pracowni w wyborach samorządowych - dodaje.

Od lewej: Marcin Duma i Łukasz PawłowskiOd lewej: Marcin Duma i Łukasz Pawłowski

W maju Instytut Badań Spraw Publicznych zrealizował na zlecenie „Newsweeka” i Radia ZET dwa sondaże poparcia dla ugrupowań przed wyborami do europarlamentu. W obu Koalicja Europejska wyraźnie wyprzedziła PiS. W badaniu z 14-16 maja KE uzyskała 43,6 proc. poparcia, a PiS - 32,9 proc., natomiast w tym z 22-23 maja KE miała 42,5 proc., a PiS - 36,3 proc. Oba zostały przeprowadzone metodą telefoniczną standaryzowanych wywiadów wspomaganych komputerowo (CATI) na reprezentatywnej grupie ok. tysiąca dorosłych Polaków.

18 maja, kiedy podano dane tego pierwszego sondażu, pojawiły się też wyniki badania Kantara dla Interii, w którym PiS osiągnął 43 proc. poparcia, a KE - 28 proc. - Takiego rozziewu sondaży jaki mamy dziś - nie pamiętam. Komuś za 9 dni będzie trochę wstyd - skomentował Konrad Piasecki z TVN24.

Natomiast w ostatnim tygodniu przed głosowaniem tylko w jednym sondażu metodą CATI Koalicja Europejska wyprzedziła PiS - w badaniu Pollstera dla „Super Expressu” zrealizowanym 21 i 22 maja uzyskała 37 proc., a partia rządząca - 35 proc.

Marcin Duma krytykuje IBSP. "Oszukała czytelników"

W niedzielę wieczorem - zaraz po ogłoszeniu wyników badania exit poll Ipsosu, w którym PiS miał 42,4 proc. poparcia, a KE 39,1 proc. - sondaże przedwyborcze Instytut Badań Spraw Publicznych skrytykował na Twitterze Marcin Duma, szef IBRIS.

- Jutro będą nieoficjalne wyniki i mam nadzieje jedyna sensowna decyzja w sprawie korzystania z wiarygodnych danych. Wyniki wyborów tez mamy. Czy zamierzacie zakończyć współpracę z „firmą krzak”, która oszukała Was i Waszych czytelników? - spytał redakcje, które zamówiły sondaże u Instytutu Badań Spraw Publicznych.

Wytknął też szefowi IBSP Łukaszowi Pawłowskiemu, że w felietonie zamieszczonym w piątek w serwisie Stanpolityki.pl stwierdził, że nie ma wątpliwości, że wybory wygra Koalicja Europejska. Pawłowski prognozował w tekście, że przewaga KE nad PiS „będzie większa, niż się większość spodziewa, czyli w granicach 3-5 proc. lub nawet może więcej.

- Czytaliście? Warto zobaczyć - to jest facet, który udając badacza wyrządził ogromne szkody wizerunkowe badaniom politycznym. Mam prośbę do „Newsweek Polska”, Tomasza Lisa oraz Radia ZET o przemyślenie swojego partnerstwa z tym panem - skomentował Marcin Duma.

- Marcin, mój drogi Twój sondaż z piątku jest tylko o 1,5 pkt lepszy niż nasz, zobacz sobie na sprawdzamysondaze.pl  zanim napiszesz, warto :) BTW jak IPSOS opublikuje late poll jak myślisz czyj sondaż będzie lepszy? :) - odpowiedział mu Łukasz Pawłowski. - Sondaż CBOS był lepszy także od sondaży IBRIS i Kantar oba badania CATI sprawdzamysondaze.pl/  Nie chcę się tłumaczyć, popełniliśmy błąd, ale proszę mi uwierzyć, żadna firma badawcza nie ma pojęcia co się obecnie dzieje, a jak mówi że wie to kłamie - dodał.

Krytyczną opinię o sondażach przedwyborczych IBSP Duma powtórzył w rozmowie z „Rzeczpospolitą”. - Jedna z pracowni bez żadnych podstaw w realnym sentymencie wyborczym pokazała przed wyborami sondaż, który dawał 6-punktowe zwycięstwo Koalicji Europejskiej. A kilka dni wcześniej nawet 10-punktowe. Podejrzewam, że to były liczby, które nie powstały w wyniku przeprowadzonych wywiadów, tylko „autorskie" przyporządkowanie danych przygotowanych pod założoną tezę i podważenie wiarygodności badań w ogóle - stwierdził.

W niedzielę wieczorem zastrzeżenia wobec wiarygodności tych sondaży wyraził też na Twitterze Patryk Słowik z „Dziennika Gazety Prawnej”. - Zupełnie szczerze i bez żadnej satysfakcji mówię Panu, że szkodliwe jest bratanie się z politykami lub choćby robienie wrażenia takiego bratania się. Gdyby nie to, obstawiam, że o kiepskim sondażu mało kto by pamiętał, bo każdemu się zdarza pomylić - napisał do Łukasza Pawłowskiego.

O co chodzi? Instytut Badań Spraw Publicznych na swojej stronie internetowej wśród klientów wymienia m.in. PO i Nowoczesną. Ponadto Łukasz Pawłowski w 2005 roku kandydował z listy PO do Sejmu, a jako Pawłowski Consulting realizował dla tej partii projekty w internecie, dotyczące m.in. mediów społecznościowych.

- To „bratanie” to mit i „przekaz” jeszcze z wyborów samorządowych. Wielu on pasował i pasuje do dziś, szczególnie w branży. Trzeba to wziąć na klatę, ale wiara ze zostaje się z sondażowniami, które cokolwiek wiedza ,co się dzieje, i będą wiedzieć to straszna naiwność - odpowiedział Słowikowi szef IBSP.

- Kłopot, że budował Pan markę IBSP jako sondażowni lepszej. Czytałem ostatnio Pańską analizę, gdzie przekonywał Pan, jak należy badać, czego inni nie robią itd. Czytałem z zainteresowaniem, lekką nadzieją, że coś drgnie w dobrą stronę. A to drgał wazon, który mi spadł na łeb - zaznaczył dziennikarz „DGP”. - To prawda, jak się gra wysoko i odważnie to w razie bledu spada się tez bardzo boleśnie. Ale czy zna Pan inna metodę dla młodej firmy na zastanym od lat rynku, pełnym „ekspertów” i „fachowców” Byliśmy przekonani o naszej racji, to nas zgubiło - przyznał Pawłowski.

- Ale argumenty sugerujące oszustwa, matactwa, kombinowanie wynikami są po prostu nieuczciwe i nieprawdziwe. Wielu czekało na nasz błąd i się doczekało. Życie toczy się dalej a ta branża nawet o centymetr nie posunęła się do przodu - zaznaczył.

Pawłowski: zawiodła metoda, która sprawdziła się przed wyborami samorządowymi

Zapytany przez Wirtualnemedia.pl o błąd, o którym wspomniał na Twitterze, Łukasz Pawłowski stwierdził, że dotyczy on „sposobu interpretowania chęci udziału w głosowaniu”.

- W wyborach samorządowych nasza metoda sprawdziła się zdecydowanie lepiej niż innych firm. Prawidłowo odczytaliśmy zwiększoną chęć udziału wyborców Koalicji Obywatelskiej, dlatego m.in jako jedyna firma przewidzieliśmy, że Rafał Trzaskowski i Jacek Sutryk wygrają już w pierwszej turze. Wtedy różnice pomiędzy firmami była także ogromne, IBRIS nie doszacował wyniku Rafała Trzaskowskiego o 11 pkt procentowych, Estymator aż o 16 pkt procentowych - przypomniał Pawłowski.

- Dlatego gdy mieliśmy odmiennie dane niż inne firmy, nie byliśmy zaskoczeni. Ostatecznie okazało się, że metoda, która sprawdza się w miastach, nie sprawdza się na terenach wiejskich, które w takich wyborach są kluczowe dla ostatecznego wyniku - wyjaśnił.

Szef IBSP nie uważa, że pisanie przez niego tekstów z prognozami wyników wyborczych może osłabiać wiarygodność jego firmy. - Publikowaliśmy na StanPolityki.pl wiele artykułów opartych na naszych danych a także prognozy i przewidywania. Także Marcin Duma często jest gościem programów publicystycznych w których komentuje zebrane dane. Strona StanPolityki.pl powstała właśnie dlatego by mówić więcej po badaniach i co naszym zdaniem z nich wynika - przekazał nam.

Odniósł się też do sugestii Marcina Dumy, że po nietrafionych sondażach przed wyborami do europarlamentu media nie powinny już zlecać Instytutowi Badań Spraw Publicznych podobnych badań.

- Zalecałby Marcinowi Dumie wstrzemięźliwość i chłodną głowę, szczególnie po bardzo nieudanych sondażach jego pracowni w wyborach samorządowych. Gdybyśmy mieli za każdy zły sondaż nawoływać do niezlecania badań to w pierwszej kolejności, należałoby się zwrócić do Onet.pl za sondaż IBRIS w Warszawie gdzie jak wspominałem zaniżono poparcie dla Rafała Trzaskowskiego o 11 pkt, albo do TVP3 Opole, dla którego IBRIS zrealizował badanie w wyborach prezydenckich, a gdzie błąd tylko przy Arkadiuszu Wiśniewskim prezydencie Opola wynosił 18.21 pkt. - to tyle ile błąd łączny czyli przy wszystkich partiach z naszego badania do europarlamentu - wytknął konkurentowi. - Takich przykładów jest więcej i każdemu polecam raport na stronie Sprawdzamysondaze.pl - zaznaczył.

Inne przykłady nietrafionych sondaży przed wyborami europejskimi Pawłowski podał we wtorek na Twitterze.

Zaznaczmy, że w ub.r. w konkursie Centrum Badań Ilościowych nad Polityką Uniwersytetu Jagiellońskiego obejmującym sondaże zrealizowane w ciągu dwóch miesięcy przed wyborami samorządowymi przez osiem firm badawczych IBRIS otrzymał Złoty Puchar Pytii za najlepszy sondaż przed wyborami do sejmików. Wyróżnienie przyznano za sondaż z 19 września ub.r., który był najbliższy oficjalnym wynikom głosowania we wszystkich czterech rozpatrywanych metrykach.

- Zamierzamy skupić się na analizie ostatnich sondaży i sprawdzić dokładnie gdzie popełniliśmy błąd. To jest nasz cel numer jeden, nasz sondaż przede wszystkim nie spełnia naszych oczekiwań - podkreślił Pawłowski. - Jak się to zmieni, będziemy zastanawiać się nad realizacją badań dla szerszego grona - zalecam to też innym firmom, które w tych wyborach nie mogą pochwalić się także trafnością swoich wyników - dodał.

Dołącz do dyskusji: Szefowie IBRIS i IBSP krytykują swoje sondaże przedwyborcze. „Błąd w interpretowaniu chęci udziału w głosowaniu”

12 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
IBLIDLUES
można zrobić solidny sondaż ale to kosztuje dużo więcej niż brukowce mogą zapłacić więc jak to mówią gorszy pieniądz wypiera lepszy pieniądz, a dla młodych wilków na rynku badań mam taką radę: Nie publikujcie swoich sondaży tuż przed wyborami, wtedy nikt nie będzie w stanie zweryfikować waszych bredni
odpowiedź
User
pepe310
Jakiś czas temu Marcin Palade prezentował sondaże robione w Niemczech przed tamtejszymi wyborami. sondaże były robione na zlecenie różnych mediów przez różne sondażownie. rozpiętości były rzędu kulku procent ,między najlepszymi a najgorszymi wynikami. Wszystkie mieściły się natomiast w granicach błedu statystycznego w stosunku do rzeczywistych wyborów.
Pytam: jak to możliwie, że U NICH można zrobić porządne sondaże a u nas nie? Gdzie jest błąd? W metodzie? w próbie? w rzetelności, w oczekiwaniach płacących za nie?
odpowiedź
User
Bawół
Robiłem, przez wiele lat sondaże. Nigdy, zaden zleceniodawca nie zapytał o metodologię, próbę, sposób tworzenia ankiety.... itp. Za to pytał o cenę i możliwość manipulacji.
W przypadku ceny, moja była zawsze wyższa. Widziałem prawdziwe oferty "renomowanych" firm. Jak tłumaczyłem, że za taką kwotę nie opłaci się nawet połowy kosztów ankieterów i połączen i takie badanie musi być fikcyjne to "gadał dziad do obrazu".
Media bezmyslnie (niektóre rozmyśnie :) cytują takie "niepełne" badania, lud to kupuje, klikalność na portalach jest.
Zetknąłem się tylko z 3 firmami, które uczciwie przeprowadzają sondaże, a w opisach dokładnie opisują wszelkie ograniczenia i możliwości pomyłek.
Są jeszcze firmy "znachorzy", nie robią nic. Mimo wielkrotnych kompromitacji rynek to akceptuje.
odpowiedź