SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Dwa zarzuty dla dziennikarki „Gazety Wyborczej” relacjonującej protesty w Zakopanem. „Próba zastraszenia”

Dziennikarka krakowskiego oddziału „Gazety Wyborczej”, Angelika Pitoń, usłyszała we wtorek dwa zarzuty: braku maseczki podczas demonstracji i używania nieprzyzwoitych słów. - To wszystko wyssane z palca, policja chce mnie zastraszyć - mówi w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.

6 listopada w Zakopanem Pitoń relacjonowała (wraz z Moniką Waluś, inną dziennikarką „Gazety Wyborczej”) jeden z marszów protestacyjnych, organizowanych przez Strajk Kobiet. – Był to ważny protest, bo przyjechała na niego Marta Lempart. Było też dużo policjantów – relacjonuje w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Angelika Pitoń. Gdy dziennikarka stała i rozmawiała z uczestniczkami protestu, podeszło do niej (jak mówi) dwóch policjantów, którzy wylegitymowali zebrane osoby pod pozorem nieutrzymywania dystansu społecznego. Pitoń i Waluś okazały legitymacje dziennikarskie.

Po kilkunastu dniach dziennikarka dostała wezwanie na przesłuchanie policyjne, a tam - jak pisze „Gazeta Wyborcza” - postawiono jej dwa zarzuty: poruszanie się w miejscu publicznym bez maseczki oraz używanie nieprzyzwoitych słów. - Zupełny absurd. Miałam maseczkę i nie używałam nieprzyzwoitych słów. Nic takiego nie miało miejsca, zarzuty są wyssane z palca - mówi Wirtualnemedia.pl reporterka.

Wcześniej jednak - jak opisuje Pitoń - do jej rodzinnego domu (w którym dziennikarka nie już mieszka) przyjechali policjanci, którzy przekazali jej rodzicom, iż miała znieważyć policjanta. - Całą tę sytuację oceniam to jako próbę zastraszenia mnie i wywierania presji - komentuje reporterka.

To zdjęcie z pierwszego protestu po wyroku TK. Kraków, ul. Retoryka. Rozmawiałam z policjantami o powodach masowego...

Opublikowany przez Angelikę Pitoń Niedziela, 22 listopada 2020

Jak pisze „Gazeta Wyborcza”, za używanie nieprzyzwoitych słów grozi kara ograniczenia wolności, grzywny do 1,5 tys. złotych lub nagana. Osobie bez maseczki grozi grzywna do 500 złotych albo nagana.

W poniedziałek po południu policja zatrzymała na kilka godzin Agatę Grzybowską, fotoreporterkę Agencji RATS, podczas demonstracji przed siedzibą Ministerstwa Edukacji i Nauki. Dziennikarce zarzucono naruszenie nietykalności policjanta. Dziennikarkę wypuszczono, w jej obronie interweniowali m.in. członkowie Press Clubu. 

Do zatrzymywania dziennikarzy dochodziło także w ubiegłym tygodniu, podczas relacjonowania środowych manifestacji w obronie praw kobiet. Towarzystwo Dziennikarskie apeluje, by do wszystkich przedstawicieli mediów, którzy zostali poszkodowani w starciach z policją, o zgłaszanie się celem udzielenia pomocy.

Dołącz do dyskusji: Dwa zarzuty dla dziennikarki „Gazety Wyborczej” relacjonującej protesty w Zakopanem. „Próba zastraszenia”

9 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Gie
"za używanie nieprzyzwoitych słów grozi kara ograniczenia wolności, grzywny do 1,5 tys. złotych lub nagana"

Ilu kibiców na meczach piłkarskich ukarała za to policja?
odpowiedź
User
YKK
Kulsony dzień w dzień udowadniają, że są kulsonami. Chyba już wolałem jak za poprzednich rządów tej ekipy robili z nich Ubera.
odpowiedź
User
artur
Prawdziwa praca policji i niebywałe efekty przywracania ładu społecznego. Szczególnie te wulgarne słowa! Niesłychana rzadkość w narodzie! Policjo, Już śpimy spokojnie!!!
odpowiedź