Telewizja2020-06-29
10

Dziennikarze „Superwizjera”: oferowano nam 1 mln zł łapówki za rezygnację z reportażu krytykującego giełdę kryptowalut BitBay

W reportażu „Superwizjera” podano, że szef giełdy kryptowalut BitBay Sylwester Suszek ma za sobą wyrok i bankructwo firm, a jego były wspólnik - karę więzienia za udział w morderstwie. Autorom materiału proponowano 1 mln zł za rezygnację z jego realizacji albo usunięcie informacji o Suszku. Szef BitBay zapewnia, że nie był karany, a propozycję łapówki zainscenizowali dziennikarze. Zapowiada pozew w tej sprawie.

Giełda BitBay ma siedzibę w Katowicach, natomiast od dwóch lat większość jej działalności nie jest zarejestrowana w Polsce, tylko w Estonii. Na początku 2018 roku Komisja Nadzoru Finansowego wpisała bowiem firmę na listę ostrzeżeń za nieuprawnione świadczenie usług płatniczych. Szefem BitBaya jest Sylwester Suszek.

„Superwizjer” o kryminalnej przeszłości osób związanych z BitBayem

W materiale Michała Fui i Patryka Szczepaniaka pokazanym w sobotę w „Superwizjerze” opisano, że w przeszłości wspólnikiem BitBaya był Marek K., który w latach 90. został skazany na 8 lat więzienia za udział w morderstwie (miał wtedy 19 lat, żeby zwabić ofiarę, udawał policjanta).

Według dziennikarzy K. po wyjściu z więzienia zatrudnił się w hotelu Romana Ż. (skazanego w przeszłości m.in. za rozboje, sutenerstwo, podrabianie banknotów). Nazwiska obu były w aktach spraw dotyczących wielomilionowych wyłudzeń podatku VAT. W aktach jednej ze spraw oskarżony zeznał, że to Ż. założył firmę BitBay.

Dziennikarze „Superwizjera” pytali o te informacje Sylwestra Suszka. - Nie, to jakaś bzdura. Pan Roman Ż. nie ma totalnie nic wspólnego z BitBayem. - zapewnił biznesmen. - Ż. nie siedzi w żadnym z moich tematów, nie jest ani moim wspólnikiem. Jest osobą, która, krótko mówiąc, na dzisiaj przynosi tematy do firmy, ma obrabiać te tematy, za skończony sukces ma mieć zapłacone, wcale niemało - dodał.

Suszek przyznał natomiast, że K. zainwestował w firmę w początkowym okresie jej działalności. - Potrzebowaliśmy po prostu kasy na start, żeby ruszyć system. Pierwszym strzałem było 35 tys. z jego strony, później dolewki pieniędzy. Marek przywoził też pieniądze w gotówce - opisał.

W reportażu podano, że sam Roman Ż. formalnie nie jest związany z BitBayem, natomiast 35 proc. udziałów firmy ma Mateusz B. z dalszej rodziny Ż. Z kolei od Marka K. 35 proc. udziałów spółki przejęła firma siostry Romana Ż. Według dziennikarzy w efekcie Ż. w praktyce od początku kontrolował większość udziałów BitBaya.

Fiaska wcześniejszych firm Suszka

Dziennikarze opisali też przeszłość biznesową Sylwestra Suszka. Podali, że jako 20-latek (obecnie ma 32 lata) założył sieć sklepów komputerowych, a w dotyczącym jej działalności procesie usłyszał wyroki za poświadczenie nieprawdy, handel nielegalnym oprogramowaniem i przywłaszczenie. Potem miał dwie firmy udzielające w całym kraju tzw. chwilówek, obie zniknęły z rynku, oraz firmę sprzedającą ekrany LED („w niedługim czasie po firmie został milion zł długów i liczne wyroki” - zaznaczono).

- Sam Suszek był nieosiągalny zarówno dla sądów, jak i komorników. Nawet wtedy, gdy w dokumentach był już prezesem giełdy BitBay - stwierdzono w reportażu.

Dziennikarze w rozmowie z Suszkiem ocenili, że po jego wcześniejszych firmach została spalona ziemia. - Jaka ziemia? Niech mi pan wytłumaczy, co ja takiego złego tutaj zrobiłem? - spytał biznesmen.

Propozycja 1 mln zł łapówki

W reportażu zrelacjonowano, że do autorów zgłosił się mężczyzna z krakowskiego półświatka. Pokazał im materiały, że w czasie pracy nad reportażem byli obserwowani. Najpierw zagroził im pobiciem, a zaraz potem zasugerował, że za rezygnację z przygotowania reportażu dostaną 100 tys. zł.

Za jakiś czas człowiek z półświatka ponowił propozycję łapówkarską, przy czym podwyższył kwotę do 1 mln zł. Tę rozmowę dziennikarze już nagrali. - Stary to jest przyszłość, zabezpieczenie. Za to masz trzy, cztery mieszkanie - mówił mężczyzna o proponowanej kwocie. Tłumaczył, że chodzi przede wszystkim o to, żeby w reportażu nie było żadnych informacji o Sylwestrze Suszku.

Dziennikarze o groźbach i propozycji korupcyjnej poinformowali Prokuraturę Regionalną we Wrocławiu oraz Centralne Biuro Śledcze Policji. Organa ścigania nie zdecydowały się na zorganizowanie prowokacji. Natomiast reporterzy „Superwizjera” jeszcze raz skontaktowali się z mężczyzną z półświatka, prosząc o dowód na to, że ma obiecane pieniądze. W odpowiedzieli dostali zdjęcie grubych plików banknotów z egzemplarzem gazety z tamtego dnia.

BitBay to największa giełda kryptowalut w Polsce. Oficjalnie jej prezesem jest 32-letni Sylwester Suszek, ale wśród...

Opublikowany przez Superwizjer TVN Sobota, 27 czerwca 2020

Sylwester Suszek zapewnił reporterów, że nie ma nic wspólnego z ofertą korupcyjną. - Nigdy w życiu nikogo nie korumpowałem. Nie wchodzę w takie tematy. Dla mnie to jakaś bzdura. Absolutnie nie mam z tym nic wspólnego - podkreślił. - Próbuje pan oczernić bardzo moją osobę, ja sobie na to nie pozwolę - odpowiedział na sugestie jednego z dziennikarzy.

W BitBay jako szef ds. bezpieczeństwa pracuje Artur Kubiak, były naczelnik do wali z cyberprzestępczością Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Powiedział dziennikarzom, że nie sprawdzał relacji między właścicielami firmy, tłumacząc, że nie jest to obszar jego zadań. Zaznaczył, że widział Romana Ż. w okolicy siedziby spółki.

Suszek: materiał to absurd, łapówka była zainscenizowana

W transmisji facebookowej krótko po emisji reportażu Sylwester Suszek zarzucił jego autorom, że podali szereg nieprawdziwych informacji. Zapewnił, że nie figuruje w Krajowym Rejestrze Karnym, pokazał poświadczające to pismo z czerwca 2018 roku. Dodał, że w sporze prawnym z Komisją Nadzoru Finansowego zapadło niedawno orzeczenie korzystne dla jego firmy.

Suszek stwierdził, że wynajął dużą agencję detektywistyczną, która dotarła do człowieka oferującego łapówkę dziennikarzom „Superwizjera”. Puścił fragment rozmowy z tym człowiekiem twierdzącym, że wątek dotyczący propozycji korupcyjnej został spreparowany na potrzeby materiału.

- Tak, współpracowałem z Michałem (Fują). To zostało zainscenizowane przez Fuję na potrzeby programu, dla uwiarygodnienia. Taka sytuacja nie miała miejsca. Miało to służyć przyciśnięciu Sylwestra Suszka - stwierdził w nagraniu mężczyzna. Zapewnił, że Suszek ani nikt z jego otoczenia nie nakłaniał go do złożenia dziennikarzowi takiej propozycji.

Suszek potwierdził, że kilka lat temu współpracował w firmie z Markiem Z., zaznaczając, że wtedy nie mógł zweryfikować jego przeszłości. - Ten inwestor został przeze mnie wykupiony - stwierdził. Podkreślił, że takie dane są aktualnie w polskim KRS, w którym nadal zarejestrowana jest spółka BitBay.

Będzie pozew przeciw autorom reportażu

Sylwester Suszek zapowiedział, że skieruje pozew w sprawie naruszenia dóbr osobistych jego i BitBay w reportażu. - Trzy kancelaria dzisiaj: polska, estońska i z UK oglądały dzisiaj ten reportaż - poinformował.

Podkreślił, że na pewno autorzy zostaną pozwani za informację, że w przeszłości został skazany. - Za to na pewno zapłaci redaktor, to oczernianie mojej skromnej osoby - skomentował. Dodał, że zasądzone odszkodowanie zostanie przekazane na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.

- Tworzenie nieprawdziwych hipotez o negatywnym wydźwięku na temat giełdy BitBay, na których opiera się materiał telewizyjny to bezprawny zamach na giełdę cyfrowych walut. Szkodliwe i nierzetelne z punktu widzenia obiektywizmu dziennikarskiego działania godzą w dobre imię marki, która cieszy się międzynarodową renomą. Tego typu działania skierowane na szkodę firmy są dla nas niezrozumiałe, a z punktu widzenia prawa – karalne. Nie możemy zostać wobec takich praktyk obojętni - dodał Suszek w oświadczeniu zamieszczonym na fanpage'u facebookowym BitBay.

Odnosząc się do materiału „Superwizjera”, który został dzisiaj opublikowany na antenie TVN24 publikujemy oświadczenie...

Opublikowany przez BitBay Sobota, 27 czerwca 2020

- Była to totalna mistyfikacja. Mam informacje od świadka, że maczała w tym ręce konkurencja - tak biznesmen podsumował reportaż.

Zapewnił klientów, że ich środki są bezpieczne. Zwrócił uwagę, że estońska spółka BB Trade (ma 100 proc. jej udziałów), z którą umowy podpisują klienci, składa co miesiąc wymagane sprawozdania i jest pod nadzorem tamtejszych organów walczących m.in. z praniem brudnych pieniędzy.

Autor:tw

KOMENTARZE(10)DODAJOPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NAPRACA
PracaStartTylko u nas