Prasa2013-01-28
29

Branża: „Do Rzeczy” ma wyższy poziom niż „W sieci”

„Tygodnik Do Rzeczy” przypomina dawne „Uważam Rze” i prezentuje wyższy poziom niż „W sieci” - uważają pytani przez nas eksperci. Zastanawiają się jednak, jak tytuł poradzi sobie na coraz bardziej konkurencyjnym rynku.

Pierwszy numer „Tygodnika Do Rzeczy” ukazał się na rynku w piątek 25 stycznia br. w cenie 3,95 zł i w liczbie 100 stron. W wydaniu znaleźć można blok tekstów o sprawie trotylu i kondycji polskich mediów po wydarzeniach w "Rzeczpospolitej" i "Uważam Rze", wspomnienie Piotra Semki o Jadwidze Kaczyńskiej, wywiad z Tomaszem Sakiewiczem czy tekst Andrzeja Nowaka będący recepcją powstania styczniowego w II i III RP (poznaj szczegóły).

Dla magazynu piszą głównie byli publicyści „Uważam Rze” (Presspublica), w zespole są też dotychczasowi dziennikarze „Rz”, Kataryna czy Paweł Kukiz. Wydawcą jest spółka Orle Pióro, należąca w 80 proc. do PMPG i Michała M. Lisickiego, a w 20 proc. do spółdzielni dziennikarskiej złożonej z naczelnego i czołowych publicystów (ma ona jednak taki sam wpływ na linię pisma jak inwestor strategiczny).

- Nic mnie nie zaskoczyło w tym tygodniku. To naturalne przedłużenie „Uważam Rze” - mówi mam Wiesław Władyka, publicysta „Polityki”. Zdaniem Jarosława Gugały, gospodarza „Wydarzeń” w Polsacie, „Do Rzeczy” jest jednak bardziej radykalne niż jego poprzednik. - Ci sami publicyści pisząc dla „Rzeczpospolitej” czy „Uważam Rze” byli bardziej stonowani, zaś nowe pismo jest bardzo agresywnie ukierunkowane politycznie - uważa Gugała.

- Zawartość merytoryczna tygodnika jest dokładnie taka, jakiej można się było spodziewać. Dominuje wyrazista publicystyka i analizy dokonywane z perspektywy konserwatywnej. Charakterystyczna jest homogeniczność pisma - jest ono typowym przykładem medium tożsamościowego, prezentującego jednoznaczną opcję ideową. Stąd nie ma w nim opinii innych niż konserwatywne, a jeśli się pojawiają to jako przedmiot krytycznej analizy - analizuje Bogumił Łoziński, szef działu opinii w „Gościu Niedzielnym”.

- Na pewno renoma takich nazwisk jak Bronisław Wildstein, Rafał Ziemkiewicz czy Piotr Semka jest niepodważalna i gwarantuje poziom pisma. Zastanawiam się jednak, czy będzie to tygodnik złożony z samych generałów. Tak było w jakiejś mierze w „Uważam Rze”, gdzie był przerost poważnej publicystyki nad innymi wątkami - mówi Wirtualnemedia.pl Piotr Zaremba, dawniej dziennikarz „Uważam Rze”, a obecnie tygodnika „W sieci”.

Zdaniem Zaremby, trudno to jednak ocenić po pierwszym numerze, który jest autoprezentacją nowego tygodnika i opisuje odejście jego zespołu z poprzedniego tytułu. - Tak samo trudno na razie powiedzieć jakie będą różnice między „Uważam Rze” a „Do Rzeczy”. Podobieństwo jest oczywiste ze względu na tych częściowo samych autorów - podkreśla Zaremba.

Nowe pismo konkurować będzie z tygodnikiem „W sieci” (Fratria), który założyli bracia Jacek i Michał Karnowscy (ten ostatnim był zastępcą Lisickiego w „Uważam Rze”). Oprócz Zaremby i Karnowskich z dawnego składu „Uważam Rze” dla „W sieci” piszą m.in. Krzysztof Feusette, Robert Mazurek czy Igor Zalewski (ten ostatni jest równolegle felietonistą „Do Rzeczy”).

W pierwszym numerze „Do Rzeczy” znalazł się zresztą felieton Waldemara Łysiaka, w którym pisarz dwuznacznie sugeruje, że odpowiedzialność za koniec dotychczasowego „Uważam Rze” ponoszą bracia Karnowscy, budujący własny tygodnik „W sieci”.

- Zdaję sobie sprawę, że felietoniści są autonomiczni, w szczególności Waldemar Łysiak, ale na miejscu Pawła Lisickiego zastanowiłbym się czy pierwszy numer czymś taki przyozdabiać. My staramy się mówić o kolegach albo dobrze albo wcale i tego bym oczekiwał od drugiej strony - uważa Zaremba.

- To są hipotezy, jednak Waldemar Łysiak ma wydzielone w tygodniku swoje własne księstwo. Jeśli ktoś chce na ten temat dyskutować to najlepiej jak będzie rozmawiać z samym Łysiakiem. Ja na temat rozejścia się nie wypowiadam - tłumaczył Paweł Lisicki w Radiu Wnet.

Pytani przez nas dziennikarze są zgodni, że „Do Rzeczy” reprezentuje pod wieloma względami wyższy poziom od „W sieci”.

- Mogę się nie zgadzać z wieloma tezami i zżymać na pewną megalomanię autorów, ale pod względem doboru tematów, pod względem edytorskim, estetycznym, to jest klasa wyżej niż W sieci” - mówi nam Marek Kęskrawiec, redaktor naczelny „Dziennika Polskiego”.

- „Do Rzeczy” jest dość elegancko ułożone, wygląda poważnie, na pierwszy zrzut oka prezentuje się lepiej niż „W sieci” - dodaje Wiesław Władyka. Jego zdaniem, tytuł kierowany jest też do szerszego grona czytelników. Ma bowiem ofertę dla tzw. „lemingów”, czego w ogóle nie posiada magazyn Karnowskich. - Są to teksty nieanonsowane ideologicznie, a nawet obojętne, robione według sztuki dziennikarskiej i pomysłów. W pierwszym numerze to np. reportaż Agnieszki Rybak, część kulturalna, w tym omówienie filmu Quentina Tarantino - zwraca uwagę Władyka.

„Do Rzeczy” zadebiutowało w nakładzie 200 tys. egz. („W sieci” ma obecnie 250 tys. egz. nakładu). Jego wydawca nie podaje, jakiej sprzedaży się spodziewa. - Oczekiwania mamy wysokie - mówi tylko Paweł Lisicki - Zakładamy, że sprzedaż będzie adekwatna do wysokości nakładu - dodaje Anna Pawłowska-Pojawa, PR manager PMPG.  A „Uważam Rze” w ostatnim miesiącu kierowania tym tytułem przez Lisickiego, czyli w listopadzie ub.r. miało nakład wynoszący niecałe 214 tys. egz., a sprzedawało 125 406 egz. (sprzedaż ogółem za ZKDP; więcej na ten temat).

Teraz jednak na rynku jest także „W sieci”, którego pierwsze cztery wydania - według danych wydawcy - osiągnęły sprzedaż na poziomie 120 tys. egz., a piąte - według prognoz - sprzedało się już w liczbie 127 tys. egz. (dowiedz się więcej).

- Nawet jeśli nakład „Do Rzeczy” nie osiągnie poziomu „Uważam Rze”, może on liczyć na dostatecznie duże grono czytelników, aby utrzymać się na rynku - mówi nam Łoziński.

- Powstaje pytanie, czy oba tygodniki aktywnie się pożrą czy będą szukały miejsca obok siebie? Ale skutek może być taki, że oba ulokują się poniżej poziomu sprzedaży dawnego „Uważam Rze” - uważa Władyka. Jego zdaniem, to jednak tytuł Pawła Lisickiego zajmie pozycję lidera sprzedaży wśród tygodników prawicowych. - Jakość, rozmaitość tekstowa i pomysłów już w tej chwili zdecydowanie jest po stronie „Do Rzeczy” - mówi Władyka.

- Moim zdaniem rynek nie udźwignie aż tylu tak wyrazistych pism, ktoś będzie musiał odpaść z niego - prognozuje Jarosław Gugała.

Z kolei Marek Kęskrawiec obawia się, że pojawienie się w „W sieci” może zaszkodzić tygodnikowi „Wprost”, które od czasu zwolnienia w lutym ub.r. Tomasza Lisa notuje spadki sprzedaży ogółem. W listopadzie ub.r. pokonała go „Gazeta Polska” (poznaj szczegóły). A tydzień temu odwołany został kolejny redaktor naczelny - Michał Kobosko, którego zastąpił Sylwester Latkowski (więcej na ten temat).

- To bardzo dobry tygodnik, z rozsądnie patrzącymi na świat dziennikarzami. Niestety, rozsądek nie najlepiej się dziś sprzedaje w porównaniu z hałaśliwym głoszeniem prawd, czy też półprawd. Nie chciałbym, by sukces Do Rzeczywiązał się z upadkiem Wprost - mówi naczelny „Dziennika Polskiego”.

- Myślę, że ten wydawca będzie teraz szukał koniunktury z ofertą prawicową. Jeśli „Do Rzeczy” zacznie się dobrze sprzedawać, a sądzę, że błyskawicznie przekroczy poziom „Wprost”, to do nowego tytułu pójdą pieniądze. Zwłaszcza, że jak się zdaje, za dużo ich tam nie ma - dodaje Wiesław Władyka.

Plotkom o zamknięciu „Wprost” PMPG jednak zdecydowanie zaprzecza, argumentując, że tytuł ma największą cytowalność wśród tygodników i ma wysokie rozpowszechnianie płatne razem (w listopadzie ub.r. było ponad dwa razy wyższe od sprzedaży ogółem, bo wydawca sprzedaje część nakładu firmom, restauracjom i hotelom po cenie niższej niż kioskowa).

Nawet jeśli  „Do Rzeczy” osiągnie wysoką sprzedaż, może mieć problem z pozyskaniem reklam. Jak zwraca uwagę Bogumił Łoziński, państwowe podmioty reklamują się w mediach, które są dla nich przychylne, a „Do Rzeczy”nowy tygodnik nie ukrywa krytycznego stosunku wobec obecnej ekipy rządzącej.

„Wprost” na brak reklam nie narzeka, natomiast w pierwszym numerze „Do Rzeczy” reklamy od podmiotów zewnętrznych zajmują tylko trzy i pół strony (ponadto są reklamy PMPG, czyli głównego inwestora tytułu, który promuje m.in. swoją agencję reklamową Nano).

- Biuro Reklamy PMPG prezentuje ofertę nowego tygodnika wszystkim swoim klientom i partnerom biznesowym - informuje nas Anna Pawłowska-Pojawa. Dodaje, że przygotowano ofertę pakietową „Do Rzeczy” i „Wprost”.

- Nawet jeśli pisma mają dużą sprzedaż, ale są ostre i wyraziste, to reklamodawcy obawiają się kupowania w nich reklam - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Monika Rychlica z domu mediowego Initiative Media Warszawa. - W „Uważam Rze” na początku też nie było rewelacyjnie z reklamami, chociaż z czasem zaczęło się poprawiać - przyznaje.

- Przy dostatecznie dużym nakładzie nowe pismo przyciągnie prywatnych reklamodawców, dla których środowisko konserwatywne jest ważnym targetem - uważa Bogumił Łoziński. Jednak zdaniem Rychlicy, ze względu na coraz większą liczbę prawicowych tytułów, reklamodawcy nie będą inwestowali w każdym z nich, ale wybiorą w ten największy.

Istotnym reklamodawcą dla pism konserwatywnych są obecnie SKOK-i, ale na ich reklamy „Do Rzeczy” nie ma co raczej liczyć. Spółka Apella (dawniej Media SKOK), która te kasy obsługuje reklamowo, jest bowiem głównym udziałowcem Fratrii, wydawcy „W sieci”.

Autor:Patryk Pallus

Więcej informacji:Do Rzeczy, W sieci, Tygodnik Do Rzeczy

KOMENTARZE(29)DODAJOPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NAPRACA
PracaStartTylko u nas