Prasa2021-12-02
18

Media starają się o wjazd do strefy przygranicznej. „Przypomina organizację wycieczek dla turystów w ramach safari”

W piątek ma ruszyć rządowe centrum medialne dla dziennikarzy niedaleko granicy z Białorusią. - Władza będzie pokazywała to, co chce pokazać, a nie to, o co w tej robocie chodzi - mówi Bartłomiej Bublewicz z Onetu. Jak dodaje, dziennikarze po strefie przygranicznej będą mogli poruszać się wyłącznie w asyście funkcjonariuszy Straży Granicznej.

We wsi Popławce położonej między Sokółką i Kuźnicą (Podlaskie) w piątek 3 grudnia zacznie działać centrum prasowe dla mediów relacjonujących sytuację na polsko-białoruskiej granicy.

Straż Graniczna opublikowała także zasady obecności mediów w pasie przygranicznym z Białorusią, na którym wprowadzono zakaz przebywania niezamieszkałych tam osób - termin i miejsce wizyty będzie wyznaczał miejscowy komendant Straży Granicznej.

We wtorek Sejm odrzucił wszystkie osiem poprawek wniesionych przez Senat do nowelizacji Ustawy o ochronie granicy państwowej.

Kto oceni poglądy redakcji

- Zmienia się niewiele - przyznaje dziennikarz Onetu Bartłomiej Bublewicz. We wrześniu wraz ze swoim operatorem dostał zarzuty w związku z relacją z objętego stanem wyjątkowym Usnarza Górnego. - Stan wyjątkowy, ograniczający dziennikarzom prawo dostępu do granicy i danego terytorium był niekonstytucyjny, ale i teraz są wątpliwości, czy rozporządzenie ministra Kamińskiego jest konstytucyjne, skoro zostało ogłoszone przed wejściem w życie ustawy podpisanej przez prezydenta – zwraca uwagę reporter.

Jak zaznacza, sam pracuje przy granicy opierając się na opiniach konstytucjonalistów i rzecznika praw obywatelskich (oraz jego kasacji). - W poczuciu, że dziennikarze powinni tam być i są tam zgodnie z przepisami - podkreśla Bublewicz.

Dziennikarz Onetu przyznaje, że tuż przed naszą rozmową o nowe zasady pytał rzeczniczkę Straży Granicznej Annę Michalską. - Akredytacje prawdopodobnie będą jednodniowe i dana redakcja czy grupa dziennikarzy będzie mogła poruszać się po określonej części strefy tylko w asyście funkcjonariuszy Straży Granicznej. Gdybyśmy chcieli rozmawiać z mieszkańcami, możemy na krótki czas, około pół godziny, oddalić się w obrębie jednej miejscowości, za którą odpowiada dana placówka Straży Granicznej i później znów zameldować się - mówi Bublewicz.

- Takie ruchy są absurdalne, jeśli chodzi o wolność dziennikarską. Władza będzie pokazywała to, co chce pokazać, a nie to, o co w tej robocie chodzi - ocenia reporter. - Wątpliwości budzi także zapowiedź, że Straż Graniczna w doborze dziennikarzy i redakcji będzie dbała o pluralizm mediów na granicy. Jak to ma być weryfikowane i kto będzie ciałem decydującym o tym, która redakcja jaki rzekomo światopogląd reprezentuje? Sam ten fakt mówi dużo o podejściu do dziennikarzy i o tym, jak media są postrzegane przez władze - uważa Bublewicz.

Jak ocenia sam pomysł powołania centrum medialnego? - Obecnie planujemy reporterski wyjazd do Iraku, Kurdystanu i Turcji, podsumowujący kryzys imigracyjny. Ale koledzy będą pewnie korzystać z centrum, żeby sprawdzić, jak to wygląda w praktyce. Jeżeli uznamy, że to, co Straż Graniczna i służby państwowe chcą nam pokazać, jest niewystarczające z dziennikarskiego punktu widzenia, będziemy pokazywać strefę zamkniętą w inny sposób - mówi Bublewicz.

„Wygląda to skromniutko”

Michał Dzienyński z Radia Zet w środę oglądał centrum z zewnątrz, zdjęcia zamieścił na Twitterze.

- Wiadomo, że będą tam mogły przebywać tylko zorganizowane grupy. Zobaczymy, co rząd będzie nam chciał pokazać – mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl. Jak opowiada, centrum to jednopiętrowy kontener o powierzchni ok. 250 metrów kwadratowych. - Na razie wygląda to skromniutko. Ale zobaczymy, czy to tylko pokazówka, czy przyniesie jakiś efekt. Mają tu odbywać się briefingi, spotkania z gośćmi, jest miejsce do pracy, parking. Centrum znajduje się siedem kilometrów od strefy, a dziesięć od samej granicy – dodaje Dzienyński.

- Chcielibyśmy uzyskać akredytacje, by móc wjechać do strefy przygranicznej. Uważam, że Centrum Medialne to bardzo dobry pomysł, we wschodniej Polsce pracuje nawet kilkuset dziennikarzy - mówi natomiast Katarzyna Kozłowska, redaktorka naczelna „Faktu”. - Wszystko to jednak nie zmienia mojej oceny co do sprawy najważniejszej: dziennikarze powinni być przez rząd dopuszczeni do pracy w obszarze przygranicznym i móc relacjonować wydarzenia w sposób całkowicie niezależny - podkreśla.

Jak na safari

Na nowelizacji suchej nitki nie zostawia wicenaczelny „Gazety Wyborczej”, odpowiedzialny za jej dział krajowy, Roman Imielski. -  Pomysł z ośrodkiem dla dziennikarzy, z którego mieliby przyglądać się temu, co dzieje się na granicy, przypomina organizację wycieczek dla turystów w ramach safari w Afryce. Absolutnie bzdurny pomysł – uważa.

Jasne jest, zdaniem Imielskiego, że celem rządu jest niedopuszczenie dziennikarzy do granicy. - Albo takie ich selekcjonowanie, żeby znaleźli się tam tylko dziennikarze prorządowi lub z mediów mniej krytycznych wobec obecnej władzy. Cała ustawa, a nawet tryb jej wprowadzania – tak zwany pilny – są absolutnie niekonstytucyjne. To zamach na konstytucyjne przepisy mówiące o dostępie obywateli do rzetelnej informacji – zaznacza wicenaczelny „Wyborczej”.

Imielski dodaje, że „Wyborcza” oczywiście wyśle zgłoszenia o akredytacje. - Ale cały przepis związany z nowelizacją jest skonstruowany tylko po to, by dziennikarze nie mieli wolnego dostępu do granicy – zaznacza.

Skandalem dziennikarz nazywa przepisy, by o dostępie dziennikarzy decydował komendant Straży Granicznej. - Tam nie ma stanu wyjątkowego, on właśnie znika. Nie ma też innych przepisów, które mogłyby w tak szeroki sposób ograniczać prawa obywatelskie. Nie tylko dziennikarzy, ale obywateli naszego kraju – podkreśla Imielski. I dodaje, że granica musi być strzeżona. - Ale nie może się to odbywać kosztem wprowadzania niekonstytucyjnych przepisów, które są zamachem na wolności obywatelskie – ocenia.

- Wielu moich bardziej doświadczonych kolegów było na wojnach, które w ostatnim trzydziestoleciu toczyły się na całym świecie. Nigdzie nie spotkali się z takimi ograniczeniami – mówi Imielski. - Argument, że wszystko ze względu na bezpieczeństwo dziennikarzy jest idiotyczny. To kłamstwo. Cel jest jeden: żeby wolne media i obywatele, którzy chcą rzetelnej informacji, nie wiedzieli, co tam dzieje się naprawdę. Ale sytuacja robi się dla rządu trudniejsza, bo konflikt będzie przygasał. A w sytuacji pandemii, inflacji, rządowi na rękę jest sprawa, w której przynajmniej duża część obywateli go popiera. Gdyby okazało się, że na granicy nie jest tak źle, jak twierdzi władza, wytrącilibyśmy z jej rąk ten argument - dodaje Imielski.

Straż Graniczna podała zasady wizyt dziennikarzy w strefie przygranicznej

Wcześniej Straż Graniczna opublikowała zasady obecności mediów w pasie przygranicznym z Białorusią. Termin i miejsce wizyty wyznaczy miejscowy komendant SG, a propozycje w tym zakresie zgłaszać będą dziennikarze. W wizycie może wziąć udział jeden dziennikarz (w przypadku TV również operator) lub fotoreporter redakcji.

Zgłoszenie na adres mailowy akredytacje.kg@strazgraniczna.pl powinno zawierać imię i nazwisko, PESEL (w przypadku braku - informacje o obywatelstwie i numer paszportu), numer telefonu, zaświadczenie z redakcji o współpracy, proponowany termin i miejsce (placówkę Straży Granicznej) wizyty, zgodę na procedurę weryfikacji, a także oświadczenia o świadomości zagrożeń związanych z udziałem w wizycie oraz o zgodzie na przetwarzanie danych osobowych na potrzeby organizacji wizyty przez Straż Graniczną.

SG zaznaczyła, że warunkiem uczestniczenia w wizycie jest przejście szkolenia organizowanego bezpośrednio przed rozpoczęciem wizyty. "Warunki do organizowania wizyty zapewnia SG. Straż Graniczna ustala termin trwania wizyty oraz szczegóły trasy, jaką przemieszczają się uczestnicy wizyty w pasie granicznym - biorąc pod uwagę sytuację na granicy i bezpieczeństwo uczestników" - czytamy na stronie SG.

Transport uczestnikom wizyty zapewniać będzie Straż Graniczna przy współpracy z Wojskiem Polskim i innymi służbami mundurowymi.

Po wygaśnięciu stanu wyjątkowego rozporządzenia szefa MSWiA

Od środy do 1 marca przy granicy z Białorusią obowiązuje zakaz przebywania, z którego wyłączeni są m.in. mieszkańcy czy miejscowi przedsiębiorcy. Zgodnie z nowelizacją, która umożliwiła wprowadzenie tego zakazu, na czas określony i na określonych zasadach komendant placówki SG będzie mógł zezwolić na przebywanie na tym obszarze również innych osób, w szczególności dziennikarzy.

Zakaz, na mocy rozporządzeń ministra spraw wewnętrznych i administracji, wprowadzono w 183 miejscowościach w województwach podlaskim i lubelskim przylegających do granicy z Białorusią.

Wcześniej na tym samym obszarze, od 2 września przez 90 dni, obowiązywał stan wyjątkowy.

Autor:Jacek Stawiany

KOMENTARZE(18)DODAJOPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NAPRACA
PracaStartTylko u nas