Internet2018-10-01
25

Fiskus nie uzna kosztów produkcji filmów przez youtuberów. „Wyjątkowo restrykcyjne stanowisko”

Jeden z internetowych twórców zapytał urząd skarbowy o to, czy czerpiąc przychody z publikowania swoich filmów na YouTube może przy składaniu zeznania podatkowego odliczyć koszty związane z przygotowaniem materiałów. Fiskus odpowiedział odmownie tłumacząc, że twórca ten nie osiąga przychodów w związku z tworzeniem treści, ale pochodzą one z wynajmowania powierzchni na reklamy na prowadzonym przez youtubera kanale. To oznacza, że podatek może wynosić nawet 32 proc. - Takie stanowisko skarbówki jest wyjątkowo restrykcyjne i może negatywnie wpłynąć na rozwój wielu kanałów na YouTube - ocenia w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Paweł Stano, szef sieci partnerskiej LifeTube.

Kwestia niejasności w rozliczeniach pomiędzy internetowymi twórcami a fiskusem nie jest nowa. Pojawiła się ona już w 2016 r., gdy Izba Skarbowa w Bydgoszczy uznała, że bloger nie może włączyć do kosztów uzyskania przychodu wydatków, które są praktycznie niezbędne do prowadzenia jego działalności. Chodziło np. o zakup niezbędnych akcesoriów i materiałów czy wydatki przeznaczone na zbudowanie i prowadzenie strony internetowej.

Taka interpretacja przepisów wywołała wówczas falę krytyki ze strony internetowych twórców, którzy nazywali ją wprost kuriozalną i kompletnie oderwaną od dzisiejszej rzeczywistości, w której internet jest takim samym obszarem prowadzenia biznesu jak real.

Na YouTube dookoła świata, podatki tylko w Polsce

Teraz pojawił się kolejny przykład kontrowersyjnej interpretacji przepisów podatkowych związanych z działalnością twórców w internecie.

Sprawa dotyczy anonimowego internetowego twórcy, który skierował do skarbówki pytania związane z planowanym przez niego projektem, o czym poinformował dziennik „Rzeczpospolita”.

Twórca we wniosku wyjaśnił, że zamierza podróżować po świecie i relacjonować swoją historię propagowania zdrowego stylu życia bazującego na diecie owocowej. Chce prowadzić też podróżniczy przewodnik w ramach posiadanego konta na Instagramie oraz kanału na YouTube. Podróż planowana jest na minimum rok, a pobyt w jednym kraju nie przekroczy 3 miesięcy ze względu na uwarunkowania wizowe.

Autor wniosku zaznaczył, że ma podpisaną umowę z YouTube (z siedzibą w Irlandii) i w zamian za zgodę na umieszczanie reklam, product placement, komentarzy marketingowych itp. w ramach produkowanych i publikowanych przez siebie na YT filmów będzie otrzymywać wynagrodzenie.

Honorarium będzie wypłacane na konto osobiste twórcy w Polsce i będzie to jedyny jego dochód. Zgodnie ze sporządzonym budżetem dochód w całości przeznaczony będzie na produkcję filmów, zdjęć, relacji z podróży, w tym zakup dostępu do internetu, koszty zakwaterowania, wiz i podróży pomiędzy poszczególnymi krajami.

Twórca zapytał fiskusa, czy w związku z projektem i jego uwarunkowaniami dochody będzie musiał opodatkować w Polsce, czy też może je opodatkować w Irlandii.

W odpowiedzi skarbówka stanęła na stanowisku, że  jedyną możliwością dla blogera jest opodatkowanie w Polsce. - Zgodnie z art. 17 umowy polsko – irlandzkiej, bez względu na postanowienia artykułów 14 i 15, dochód uzyskany przez osobę mającą miejsce zamieszkania w Umawiającym się Państwie z tytułu działalności artystycznej, na przykład artysty scenicznego, filmowego, radiowego lub telewizyjnego, lub muzyka albo jako sportowca, z osobiście wykonywanej w tym charakterze działalności w drugim Umawiającym się Państwie, może być opodatkowany w tym drugim Państwie – zaznacza skarbówka w swoim uzasadnieniu. - Powyższy przepis dotyczy opodatkowania artystów i sportowców. Natomiast Wnioskodawca na podstawie zawartej umowy o współpracy nie uzyska dochodów z działalności artystycznej bądź sportowej, lecz za udostępnienie powierzchni na reklamy, product placement, komentarzy marketingowych w ramach produkowanych filmów wyświetlanych na profilu Youtube, Instagramie i blogu. Zatem przepis ten nie będzie miał zastosowania w odniesieniu do sytuacji Wnioskodawcy.

Odliczenie kosztów nie dla youtubera

Twórca zapytał też fiskusa o to, czy koszty i wydatki związane z produkcją planowanych przez niego filmów podróżniczych mogą stanowić koszt uzyskania. Także w tym wypadku urząd odpowiedział odmownie twierdząc, że bloger nie będzie zarabiał na swojej twórczości, ale na działalności zupełnie innego typu.

- Mając na uwadze przedstawione zdarzenie przyszłe oraz biorąc pod uwagę przedstawione unormowania prawne, uznać należy, że koszty/wydatki związane z produkcją filmów nie spełniają przesłanek, o których mowa w art. 22 ust. 1 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych – ocenił fiskus cytując wcześniej szereg odpowiednich jego zdaniem przepisów. - Ze zdarzenia przyszłego wynika, że Wnioskodawca uzyskuje przychód z tytułu udostępnienia powierzchni na stronie internetowej, a nie z tytułu prowadzenia bloga, wyświetlania filmów na Youtube czy Instagramie. Zatem wydatki związane z prowadzeniem bloga, wyświetlania filmów na Youtube, czy Instagramie nie mogą stanowić kosztów uzyskania przychodów z tytułu udostępniania powierzchni na stronie internetowej. Nie istnieje bowiem związek przyczynowo – skutkowy, o którym mowa w art. 22 ust. 1 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych.

Skarbówka wyjaśniła także, że bloger w wypadku swojego projektu będzie musiał zapłacić podatek w wysokości 18 lub 32 proc., a także co miesiąc odprowadzać stosowne zaliczki na podatek. Nie może natomiast liczyć w żadnym razie na odliczenie kosztów związanych ze swoją działalnością.

Skarbówka hamulcowym dla twórców

W rozmowach z serwisem Wirtualnemedia.pl przedstawiciele środowisk związanych z YouTube nie kryją swojego krytycznego stosunku do interpretacji dokonanej przez fiskusa. Paweł Stano, szef sieci partnerskiej LifeTube mówi wprost o jej możliwym szkodliwym wpływie na rozwój polskiego YouTube’a.

- Takie stanowisko jest naprawdę wyjątkowo restrykcyjne - ocenia Stano. - Obecnie wideo na YouTube to często bardzo profesjonalne produkcje, które wymagają dużego nakładu finansowego. Inwestycja w dobry sprzęt i programy do obróbki wideo, wynajem ciekawych lokacji, czy wydatki związane z transportem i noclegiem to w przypadku influencerów realne koszty uzyskania przychodów i nie widzę powodu, dla którego miałby być traktowane inaczej. Takie działania instytucji państwowych z pewnością nie powstrzymają większości twórców przed kontynuacją działań na YouTube, ale mogą mieć negatywny wpływ na rozwój niektórych kanałów. Youtuber to dziś pełnoprawny zawód i mamy wiele przykładów na to, że na YouTube można budować profesjonalne biznesy. Szkoda tylko, że tę ścieżkę utrudniają tego typu decyzje - podkreśla.

Z kolei twórcy kanału Urbex History przyznają, że choć w ich wypadku kontrowersyjna interpretacja skarbówki nie ma wielkiego znaczenia, to jednak może ona mieć wpływ np. na umowy pomiędzy youtuberami a sponsorami.

- Większość kosztów naszych wypraw i sprzętu pokrywamy z własnej kieszeni, dalej jest to dla nas bardziej hobby a nie praca – zapewniają twórcy Urbex History w korespondencji do naszej redakcji. - Takie czy inne prawo nie będzie miało wypływu na jakość naszych filmów, bo my po prostu robimy to z zajawki i pasji. Oczywiście fajnie byłoby odliczyć pewne koszta od podatku, natomiast równie dobrze można je wcześniej uwzględnić podczas prowadzenia negocjacji z potencjalną marką - oceniają youtuberzy.

"Dużo zamieszania i doprowadzi do kombinatorstwa"

Krytyczny stosunek do interpretacji wyjaśnień skarbówki ma także Kamil Cichocki, twórca kanału Kamil in Travel.

- Taka decyzja to duży cios dla vlogerów i youtuberów, zwłaszcza tych początkujących, dla których wszelkie wydatki na wyjazdy oraz sprzęt są dużym obciążeniem portfela - ocenia Cichocki. - Dla wielu osób prowadzenie działalności w internecie jest dodatkiem. Traktują ją jako hobby, formę kontaktu z ludźmi, czy wirtualne portfolio. Rozumiem, że dla urzędu wygląda to mniej więcej w ten sposób: Kowalski, który przez cały rok pracuje w firmie X, która odprowadza za niego podatki, jedzie raz do roku na wakacje i chce odliczyć wydatki z nimi związane. Zgadza się, że w takiej sytuacji prośba wydaje się być irracjonalna, ale nie można traktować takich przypadków na równi ze sprawami osób, które żyją z publikacji w internecie oraz tych, dla których podróżowanie stało się sposobem na życie - dodaje.

Według naszego rozmówcy w momencie gdy kanał YT, blog czy strona internetowa zaczyna prężnie działać, treści wpisują się w panujące trendy, a społeczność szybko rośnie, twórca musi podjąć trudną decyzję -  pozostać w pracy X i hobbystycznie zajmować się prowadzeniem dodatkowej działalności w internecie, czy porzucić wszystko i zająć się tym na pełny etat jako influencer.

- Jeśli wybieramy drugą ścieżkę to musimy liczyć się z tym, że początki są bardzo trudne - niejednokrotnie koszty utrzymania tego typu działalności są o wiele wyższe niż zarobki – wyjaśnia Kamil Cichocki. - Jeśli wykonujemy jakiś zawód na pełen etat i ta praca jest naszym głównym, a czasem jednym źródłem utrzymania, to powinniśmy mieć możliwość odliczenia realnych kosztów uzyskania przychodu. Obawiam się, że taki zapis wprowadzi tylko dużo zamieszania i doprowadzi do kombinatorstwa – szukania rozwiązań na ominięcie przepisów - przewiduje.

Autor:ps

KOMENTARZE(25)DODAJOPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NAPRACA
PracaStartTylko u nas