Prasa2022-06-21
6

Dziennikarze francuskiej telewizji przypadkiem zdradzili Rosjanom pozycje ukraińskiego batalionu

Mateusz Lachowski na Twitterze upublicznił zdjęcie ukraińskiego żołnierza, zabitego po tym, jak francuska ekipa mimowolnie zdradziła Rosjanom położenie jego batalionu Fot. ScreenshotMateusz Lachowski na Twitterze upublicznił zdjęcie ukraińskiego żołnierza, zabitego po tym, jak francuska ekipa mimowolnie zdradziła Rosjanom położenie jego batalionu Fot. Screenshot

Francuscy reporterzy telewizyjni wyemitowali - prawdopodobnie nieautoryzowany - materiał, wskutek czego zdradzili Rosjanom pozycje ukraińskiego batalionu. Nastąpił ostrzał, w wyniku którego zginęła co najmniej jedna osoba, inna została ranna. - Na wojnie roi się od dziennikarzy pozbawionych kompetencji. A to pociąga za sobą bardzo poważne konsekwencje - komentuje Marcin Wyrwał, pracujący w Ukrainie dla Onetu.

Działający w Ukrainie korespondenci wojenni: Marcin Wyrwał (Onet) i Mateusz Lachowski (współpraca z TVN) upublicznili w poniedziałek historię grupy francuskich reporterów, którzy – ich zdaniem – wykazali się skrajną nieodpowiedzialnością, zdradzając mimowolnie Rosjanom pozycje ukraińskich żołnierzy, z którymi przeprowadzali wywiady. Chodzi o batalion żołnierzy, koordynujących pracę dronów z artylerią, do których Francuzi trafili przed kilkoma dniami.

Kluczem - akceptacja wizualna

Wyrwał i Lachowski także współpracowali z tym batalionem, na kilka dni przed Francuzami. -  Jeszcze przed rozpoczęciem pracy umówiliśmy się z jego dowódcą, że gotowe reportaże prześlemy mu do akceptacji wizualnej, czyli takiej, w której nie wnikając w merytorykę materiałów, sprawdzi on, czy choćby przez nieuwagę nie ujawniliśmy w nich charakterystycznych punktów w terenie, które mogłyby pomóc wrogowi zidentyfikować miejsce stacjonowania batalionu - informuje Marcin Wyrwał. To - jak wyjaśnia Wyrwał - częsta praktyka na froncie.

Gdy polscy reporterzy odjeżdżali z batalionu, pojawiła się tam ekipa dziennikarzy francuskiej telewizji. Oni także nakręcili materiał, ale wyemitowali go prawdopodobnie bez akceptacji dowódcy batalionu. -  Z batalionu dostałem jedynie informację, że po ich publikacji na pozycje żołnierzy spadły rosyjskie pociski. Jeden z moich znajomych żołnierzy zginął, drugi jest w szpitalu. Widziałem też materiał Francuzów – przy odpowiednich narzędziach, które posiadają Rosjanie, można zidentyfikować miejsce, w którym materiał kręcili - podsumowuje Marcin Wyrwał.

Media coraz mniej o Ukrainie

Relacjonowanie wojen nie jest łatwe, ale wykonalne - uważa Wyrwał. - Merytoryczna wiedza, ludzka uczciwość i zawodowa etyka są tu podstawowymi narzędziami. Na ile ja i inni dziennikarze je stosujemy? Na to pytanie każdy z nas musi sobie odpowiedzieć sam. Ale to pytanie musimy sobie postawić, bo jak w żadnej innej sferze naszej pracy, tu stawką jest życie. Nie tylko nasze.

Od samego początku najazdu Rosji na Ukrainę, strona zaatakowana apeluje do dziennikarzy o odpowiedzialność i o to, by reporterzy ze szczególną ostrożnością relacjonowali wydarzenia na froncie. Te prośby nie są bezpodstawne: na początku konfliktu jedna z niemieckich stacji telewizyjnych pokazała reportaż, na którym widać było fragment świątyni. Dzięki temu materiałowi Rosjanie namierzyli i zbombardowali oddział Legionu Międzynarodowego.

Marcin Wyrwał przygotowuje relacje dla Onetu z Ukrainy niemal od początku wojny. Media stopniowo tracą jednak zainteresowanie tematem wojennym i ograniczają ilość treści poświęconych Ukrainie. A co za tym idzie – także liczbę korespondentów pracujących na miejscu. Ofensywa Rosji na Ukrainę rozpoczęła się 24 lutego.

Autor:jk

KOMENTARZE(6)DODAJOPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NAPRACA
PracaStartTylko u nas