Telewizja2015-05-04
31

Gwiazda telewizji nie powinna prowadzić show „Piekielny hotel” (opinie)

„Piekielny hotel” pokazuje, jak należy dbać o klienta, ale jego prowadzącym powinna być osoba, która na hotelarstwie w Polsce zjadła zęby. Angażowanie osobowości telewizyjnej takiej jak Małgorzata Rozenek jest bez sensu, bo ona jedynie udaje eksperta - program TVN oceniają Karolina Korwin-Piotrowska, Wojciech Krzyżaniak, Urszula Chim-Parol oraz Marek Racławski.

W wiosennej ramówce TVN pojawił się nowy program „Piekielny hotel”, realizowany na licencji amerykańskiego reality-show „Hotel Hell” z Gordonem Ramsayem. W polskiej wersji Małgorzata Rozenek odwiedza hotele, pensjonaty, zajazdy oraz gospodarstwa agroturystyczne, których właściciele nie radzą sobie z prowadzeniem biznesu. W każdym odcinku prowadząca spotyka się z bohaterami, sprawdza przyczyny ich niepowodzenia oraz przeprowadza metamorfozy obiektów.

Program jest emitowany w niedziele o godz. 18.00. „Piekielny hotel” miał wystartować z początkiem marca, ale jego emisję - bez podania przyczyn - przesunięto o dwa tygodnie (więcej na ten temat). Pierwszy odcinek, pokazany 15 marca, obejrzało 1,8 mln widzów, a stacja przegrywała z Polsatem, emitującym w tym paśmie „Nasz nowy dom”. Później jednak oglądalność zaczęła drastycznie spadać (więcej na ten temat).

Dziennikarka Karolina Korwin-Piotrowska uważa, że w Polsce jest za wcześnie na program o metamorfozach hoteli, ponieważ Polacy dopiero uczą się, jak z nich korzystać. - W polskiej rzeczywistości hasło „hotel” jako miejsce, w którym można się zatrzymać nie będąc w podróży służbowej, funkcjonuje od niedawna. Polacy na wypoczynek wybierają kwatery prywatne. Przez lata wykorzeniono z nas, że w hotelu można żyć i mieszkać przez jakiś czas - ocenia dziennikarka w rozmowie z Wirtualnemedia.pl. - Restauracje były od zawsze, ale hotele przez czasy komunizmu kojarzyły się Polakom z pokojami na godziny i wyjazdami służbowymi. Nie ma u nas kultury prowadzenia hoteli i pensjonatów, tak naprawdę nigdy nie było. Poza miejscowościami turystycznymi to jest rynek, który dopiero się tworzy - twierdzi Korwin-Piotrowska.

Z tą opinią nie zgadza się Wojciech Krzyżaniak, dziennikarz „Gazety Wyborczej” i prowadzący audycję „Program Telewizyjny” w TOK FM. - W naszym kraju jest coraz więcej zajazdów i małych hoteli, którym można by pomóc. Wciąż mamy jednak wyraźną różnicę - hotele są albo bardzo tanie i bardzo złe, albo bardzo wypasione - ocenia Krzyżaniak.

Oboje nasi rozmówcy są zgodni co do tego, że „Piekielnego hotelu” nie powinna prowadzić Małgorzata Rozenek, która nie jest kojarzona z hotelarstwem tylko ze sprzątaniem i porządkowaniem domu (wcześniej była gospodynią „Perfekcyjnej Pani Domu”). Ich zdaniem TVN „poszedł na łatwiznę” stawiając na telewizyjną osobowość, zamiast znaleźć prawdziwego eksperta i odpowiednio go wypromować.

- Mamy tu elegancką i seksowną Małgorzatę Rozenek, która jest gwiazdą telewizji. Wcześniej prowadziła „Perfekcyjną Panią Domu”, a teraz nagle ma reperować hotele z pomocą ekspertów. Ona próbuje być drugą Magdą Gessler i prowadzić psychoterapię właścicieli miejsc, które odwiedza. Jako wysłuchiwaczka ludzkich problemów wypada jednak mało wiarygodnie, bo po gwieździe „Kuchennych rewolucji” widać życiowe doświadczenie - zauważa Karolina Korwin-Piotrowska.

- Przemiana Małgorzaty Rozenek z „Perfekcyjnej Pani Domu” w „piekielną znawczynię hoteli” nie mogła się udać. W podejściu do swojej pracy ona prawdopodobnie nadal jest perfekcyjna, ale nie wystarczy posprzątać żeby metamorfoza hotelu się udała. Poza tym, Rozenek nie jest osobą, która odniosła w branży sukces, jak np. Magda Gessler, i teraz dzieli się tym sukcesem z innymi. Ona przychodzi i ocenia, czy jej się w danym miejscu podoba. Nie ma w tym odpowiedniego tła. Brakuje analizy potrzeb właścicieli, tak jak to robił Gordon Ramsay w „Hotel Hell”, a zmiany nie są dostosowywane do rynku. Wszystko to wygląda sztucznie i nienaturalnie, a Rozenek ewidentnie udaje eksperta - wylicza Wojciech Krzyżaniak.

Korwin-Piotrowska podkreśla przy tym, że Magda Gessler, Gordon Ramsay czy Alex Polizzi (prowadząca program „Inspektor hotelowy”) są autentyczni w swoich rolach, ponieważ mają wiedzę wynikającą z doświadczenia. - W „Piekielnym hotelu” potrzebny jest właśnie ktoś taki, kto posiada hotel lub prowadzi pensjonat, ktoś, kto wie jak ten biznes wygląda od strony praktycznej, a przez to będzie potrafił doradzić bohaterom, by nie wpadli w spiralę kredytów. Myślę, że tu jest problem - ocenia dziennikarka.

Wtóruje jej Wojciech Krzyżaniak, zdaniem którego do roli gospodarza „Piekielnego hotelu” potrzeba osoby znającej się na hotelarstwie lub choćby na prowadzeniu większej działalności. - Małgorzata Rozenek nie zrobiła szału w biznesie, a format zakłada: przychodzi fachowiec i naprawia. W różnych branżach pojawiają się ludzie, których kamera kocha - tylko trzeba lepiej poszukać. Bardzo łatwo było wziąć swoją gwiazdę i kazać jej naprawiać hotel. Ale programy pokazujące metamorfozy mają powodzenie wtedy, gdy zmiany odbywają się pod okiem fachowca w danej dziedzinie - zaznacza prowadzący „Program Telewizyjny” w TOK FM. - Tutaj TVN poszedł na łatwiznę - wziął do programu panią, która jest znana z tego, że sprząta w mieszkaniu i przegrał, tracąc przy tym na wiarygodności samego formatu - dodaje.

Marek Racławski, head of TV planning w domu mediowym Lowe Media, ocenia, że usadowienie przez TVN nowego formatu w porze, kiedy Polsat emituje bardzo popularny program „Nasz nowy dom” było chęcią wzięcia czynnego udziału w bitwie na programy.

- Uderzenie o tej samej porze podobnym programem jest chęcią osłabienia przeciwnika i zawładnięcia tym pasmem. TVN poniósł ryzyko, ponieważ „Nasz nowy dom” już od jakiegoś czasu jest w slocie programowym o godz. 18.00. Dość trudno się wysadza format znany i lubiany, ciężko z nim walczyć - twierdzi Marek Racławski. W taki sam sposób próbę zmierzenia się z mocnym formatem Polsatu odbiera Urszula Chim-Parol, szefowa agencji Pro Loko. - To trudne zadanie się nie powiodło. Formuła obydwu programów jest przecież podobna - tu remontuje się hotele, a tam domy. Poza tym reality-show prowadzony przez Katarzynę Dowbor ma już swoją stałą widownię, którą zabrać mógł tylko bardzo mocny format - zauważa Urszula Chim-Parol.

Racławski zaznacza, że w przypadku nowej propozycji TVN prawdopodobnie bardzo mocno postawiono na nazwę - „Piekielny hotel” kojarzyć się może z „Hell’s Kitchen - Piekielną kuchnią” Polsatu - oraz na samą prowadzącą. - Ale jak widać nie za bardzo się to udało - ocenia head of TV planning w Lowe Media.

Według prezes Pro Loko, format „Piekielny hotel” jest niełatwy dla lokowania produktów, co w połączeniu ze spadającą oglądalnością może budzić niepokój sponsorów. - Na pewno w momencie gdy spada oglądalność to w naturalny sposób rosną koszty dotarcia i dla stacji projekt staje się mniej rentowny. Będzie to miało duży wpływ przy podejmowaniu decyzji o kontynuacji realizacji formatu - podkreśla Urszula Chim-Parol.

Zdaniem Karoliny Korwin-Piotrowskiej, sam program jest świetny, bo pokazuje jak należy dbać o klienta. - Ale jest to format do emisji za kilka lat. Wtedy prowadzącym powinna być osoba, która na hotelach zjadła zęby w Polsce, np. ktoś z rodziny Likus. Branie kolejnej osobowości telewizyjnej będzie kompletnie bez sensu - podsumowuje dziennikarka.

- Małgorzata Rozenek świetnie sprząta, ja wierzę, że ona by chciała pójść dalej w świat, ale myślę, że są inne rzeczy, w których mogłaby być dobra. Widzowie, którzy pamiętają ją jako „Perfekcyjną Panią Domu” nie oglądają reality-show o hotelach. Powinna zatem wrócić do TVN Style do swojej widowni i np. uczyć kobiety stylu, przeprowadzając na nich metamorfozy. A „Piekielny hotel” ma potencjał, trzeba znaleźć innego prowadzącego, który pociągnie ten format - dodaje Wojciech Krzyżaniak.

Zobacz tabelę

Autor:Łukasz Brzezicki

KOMENTARZE(31)DODAJOPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NAPRACA
PracaStartTylko u nas