Prof. Jan Hartman zapowiedział pozwanie „Wprost” za przypisanie mu na stwierdzenia: „Kazirodztwo jest OK”. - Okładka jest przykładem wyjątkowej nierzetelności dziennikarskiej, rujnującej poziom publicznej dyskusji. „Wprost” nie po raz pierwszy zresztą pokazało, że zamiast służby społecznej debacie, wybiera szokowanie i jątrzenie kosztem prawdy - ocenia Hartman.
Na okładce nowego wydania „Wprost” znajduje się fotomontaż pokazujący, jak Jan Hartman trzyma na kolanach i obejmuje młodą dziewczynę mającą podobne do niego rysy twarzy. Towarzyszy temu napis: „Prof. Hartman: Kazirodztwo jest OK”.
To nawiązanie do zamieszczonego w zeszłym tygodniu wpisu blogowego, w którym Jan Hartman zachęcał do dyskusji o legalizacji związków kazirodczych. Tekst został szybko wycofany z serwisu „Polityka”, z którą Hartman współpracuje jako felietonista (więcej na ten temat). Ponadto autor został usunięty z partii Twój Ruch i komisji etyki przy ministrze zdrowia, a wyciągnięcie konsekwencji zapowiedział Uniwersytet Jagielloński, na którym wykłada.
W niedzielę wieczorem Jan Hartman na swoim profilu facebookowym wyraził oburzenie na okładkę „Wprost”. Podkreślił, że tygodnik przypisuje mu propagowanie kazirodztwa, czego nigdy nie zrobił, a jedynie podjął temat słuszności karania za dobrowolne związki kazirodcze między dorosłymi, zwłaszcza rodzeństwem, o czym toczą się dyskusje w kilku krajach europejskich.
>>> Przeglądaj wszystkie okładki „Wprost” w naszym dziale Jedynki
- Okładka „Wprost”, przypisująca mi propagowanie kazirodztwa, czego nie robię i w żadnym tekście czy wypowiedzi nie robiłem, jest przykładem wyjątkowej nierzetelności dziennikarskiej, rujnującej poziom publicznej dyskusji. „Wprost” nie po raz pierwszy zresztą pokazało, że zamiast służby społecznej debacie, wybiera szokowanie i jątrzenie kosztem prawdy. Najważniejsze, żeby dobrze się sprzedało - reszta się nie liczy. W języku przyzwoitych ludzi, to, co uczyniła ta gazeta, zwie się podłością - stwierdził Hartman. - Wspomniane treści oparte są na kłamstwie i stanowią zniesławienie, naruszając dobra osobiste moje i mojej rodziny. Jako że nie jest to jedyny akt zniesławienia, jaki dotknął mnie w ostatnich dniach, spodziewając się kolejnych, uprzedzam, że każdy, kto publicznie przypisze mi propagowanie kazirodztwa, musi liczyć się z pozwaniem przed sąd - zapowiedział.
W lipcu br. średnia sprzedaż ogółem „Wprost” wynosiła 83 243 egz. (według danych ZKDP - zobacz wyniki wszystkich tygodników opinii).