Telewizja2013-09-10
9

Janusz Piechociński: „Tomasz Lis na żywo” nie może być odmianą „Plotka” czy „Pudelka”

- Misja TVP nakłada na dziennikarzy inne zadania. Nakazuje nie pogoń za sensacją i frekwencją widowni dla samej widowni, ale wzorowane na dobrych europejskich i światowych przykładach traktowanie widza jako partnera - pisze na swoim blogu Minister Gospodarki Janusz Piechociński.

Wypowiedź Piechocińskiego to kolejna odsłona „konfliktu”, jaki powstał na linii Ministerstwo Gospodarki - TVP. Zapoczątkowany został ostrą wymianą zdań między Januszem Piechocińskim a Juliuszem Braunem, jaka nastąpiła w kuluarach Forum Ekonomicznego w Krynicy Zdroju i którą nagrał dziennikarz serwisu Money.pl. - Nie widzicie w ogóle gospodarki, ten Lis już oszalał zupełnie! Albo wy zrobicie z tym porządek, albo ja go zrobię! To skandal - mówił w Krynicy Piechociński do prezesa TVP (więcej na ten temat).

Tomasz Lis odpowiedział Piechocińskiemu na pośrednictwem swojego bloga w NaTemat.pl. Zauważył, że w jego programie wyemitowanym w poniedziałek 2 września br., który szczególnie mocno skrytykował Piechociński, znalazła się nie tylko rozmowa o homoseksualistach wśród piłkarzy, lecz również o kryzysowej sytuacji w Syrii. - A ten pierwszy temat nie jest tak błahy - w kontekście ostatnich wypowiedzi papieża Franciszka I i prymasa Polski oraz wprowadzonych w Rosji przepisów ograniczających prawa gejów. Nie chcę nawet odnosić się do formy, w jakiej wicepremier obsztorcowuje na chodniku szefa publicznej telewizji. A tym bardziej do serwowanych przez wicepremiera wycieczek osobistych. Nie pozwala mi na to zażenowanie - stwierdził Tomasz Lis.

Piechociński ponownie nawiązał do wyjaśnień Lisa w swoim najnowszym wpisie na blogu. Stwierdził, iż - jego zdaniem - nadal ma prawo do recenzowania oferty programowej telewizji publicznej.

- Przynajmniej w trzech osobach, jako Janusz Piechociński z Piaseczna (płatnik rzetelny abonamentu), jako wicepremier, minister gospodarki i jako prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego w jednym kawałku. W oczach Tomasza Lisa mogę robić za cudaka, który świat opisując zza opłotków wsi, ma horyzont myślowy cokolwiek zawężony, któremu można zarzucać tkwienie w oparach zatęchłej nienowoczesności w domu i zagrodzie. Otóż nie. Stanowczo nie podzielam stanowiska Pana Lisa, iż opinia publiczna z rozdziawionymi ustami czeka na program telewizji publicznej, w którym Tomasz Iwan opowie o głębi doznań wynikających z dzielenia prysznica z homoseksualistą, a Radosław Majdan temu przyklaśnie oburącz - pisze Janusz Piechociński.

- Tomasz Lis przebył już bardzo daleką drogę w marszu dziennikarskiego procesu przekształceń własnościowych, którego kolejne etapy znaczył kolejnymi adresami stacji telewizyjnych i tytułów prasowych. W tej drodze miał we mnie osobę wspierającą w widzeniu w dziennikarskiej profesji szczególnej misji: tłumaczenia i obznajamiania widzom, słuchaczom i czytelnikom skomplikowanego nie tylko w obszarze polityki współczesnego świata - kontynuuje Piechociński.

- Proszę więc zrozumieć kogoś, kto inaczej postrzega media, w tym szczególnie te publiczne. Flagowy Pański Program publicznej TV nie może (moim skromnym zdaniem) być odmianą plotka czy pudelka. Misja TVP nie tylko ta zapisana w ustawie, wsparta płaconym także moim abonamentem nakłada na Pana i innych dziennikarzy Publicznej inne zadania. Nakazuje nie pogoń za sensacją i frekwencją widowni dla samej widowni, ale wzorowane na dobrych europejskich i światowych przykładach (a był taki czas, że Pan był stawiany za wzór w tym zakresie) traktowanie widza jako partnera, PODMIOTU, a nie przedmiotu komercyjnego ględzenia pod niskie upodobania - pisze na swoim blogu Minister Gospodarki Janusz Piechociński.

Autor:kl

KOMENTARZE(9)DODAJOPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NAPRACA
PracaStartTylko u nas