„Mamy za dużo gotowych scenariuszy” — ogłosił nowy dyrektor generalny platformy, zapowiadając zmiany. Jørgen Madsen Lindemann ujawnił tę informację, gdy inwestorzy naciskali na niego w sprawie stanu finansów i planów rozwoju Viaplay.
Viaplay chce się teraz koncentrować na lokalnych produkcjach bez scenariusza i treściach kupionych na licencjach. Platforma analizuje oglądalność filmów i seriali fabularnych, a po udostępnieniu planowanych premier, zamierza odejść od ich produkcji. „Wiele filmów i seriali, do których prawa nabyliśmy i tych, które wyprodukowaliśmy, okazało się nieopłacalnych” – powiedział Lindemann inwestorom i prasie podczas ogłoszenia wyników finansowych drugiego kwartału. „To nie są słabe produkcje, ale komercyjnie nieatrakcyjne” – wyjaśnił.
Plany nowego dyrektora
Poprzednik Lindemanna, Anders Jensen, który złożył rezygnację ze skutkiem natychmiastowym w zeszłym miesiącu, wcześniej stawiał sobie za cel udostępnianie jednego serialu lub filmu tygodniowo, w tym głośnych projektów, takich jak adaptacja bestsellerowych powieści kryminalnych Camilli Läckberg i Henrika Fexeusa, animacja „Ronja, córka zbójnika”, film biograficzny „Munch” i obraz biograficzny Lasse Hallströma o Hilmie. Więcej o serialach dostępnych na platformie Viaplay pisaliśmy tutaj.
Lindemann dodał: „Mamy w tej chwili za dużo seriali fabularnych, więc mądrze wykorzystamy to, co mamy i skupimy dalsze inwestycje na większej równowadze”. Obecnie produkcje oparte na scenariuszu stanowią prawie jedną trzecią (29 proc.), a bez scenariusza zaledwie 9 proc. W 2024 roku te proporcje mają ulec poprawie. „Weryfikujemy konkurencyjność wszystkich naszych działań i wprowadzimy niezbędne zmiany, aby podwyższyć wydajność i opłacalność naszych inwestycji w treści i technologie” – oświadczył dyrektor.
Viaplay skupia się obecnie na rynkach skandynawskich z nowym modelem operacyjnym, odpowiednim doborze treści, na rozwoju działalności w Holandii, która wkrótce osiągnie zyskowność oraz na sprzedaży treści na rynkach zagranicznych poprzez Viaplay Select.
Przypomnijmy, że platforma zakończy działalność w krajach bałtyckich (Litwa, Łotwa, Estonia). W Polsce, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Wielkiej Brytanii możliwe jest ograniczenie działalności, sprzedaż całego biznesu, wycofanie się lub znalezienie partnera. Firma planuje też zwolnienie ponad 25 proc. pracowników.
