Radio2011-05-02
2

KRRiT i media publiczne dinozaurami w social mediach?

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji uznała właśnie, że media publiczne mogą być obecne w internetowych serwisach społecznościowych, ale nie powinny tego promować. Decyzję tę komentuje Jakub Urbaniak z agencji MRM Worldwide.

KRRiT: media publiczne mogą być w social mediach, ale nie powinny tego promować

Można się wyśmiewać z KRRiT jako z tworu przypominającego dinozaura w XXI wieku, jednak poza pustym śmiechem, nie zmieni to tak naprawdę sytuacji mediów publicznych. Dlatego obecnie należy przede wszystkim zastanowić się nad zmianą, jaka zaszła wśród mediów, marketerów i innych użytkowników sieci w stosunku do „generycznych” platform takich jak Facebook, FourSquare, Google Maps, czy YouTube. Jeszcze do niedawna ten, kto chciał korzystać z mechanizmów społecznościowych, lokalizacyjnych czy też wykorzystywać wideo w sieci, na gwałt próbował tworzyć własne rozwiązanie. Powodem do wstydu było osadzanie filmików z YouTube’a w komercyjnym serwisie, a punktem honoru wręcz posiadanie własnego forum w ramach takiego serwisu. Lokalizacje punktów sprzedaży pokazywane były na mozolnie, samodzielnie rysowanych mapkach okolic. Także odniesienia do Wikipedii w ramach klasycznego dziennikarstwa były nie do pomyślenia. Wszystko to jednak przeszłość. W ciągu ostatniego roku dokonał się zwrot o 180 stopni.

Dziś platformy takie jak Facebook, YouTube, Google Maps czy Wikipedia stały się narzędziami neutralnymi brandowo. Jest to typowa sytuacja win-win: używając tych narzędzi, dostajemy świetne, tanie i skuteczne narzędzia oraz potencjalnie ogromny zasięg. W zamian generujemy ruch i pozwalamy na koegzystowanie „obcej” marki w naszym kontekście. W świetle ostatniej decyzji KRRiT wydaje się, że rada nie dostrzegła jeszcze tego faktu.

A może problem ten jest znacznie bardziej złożony i KRRiT widzi coś, czego całe rzesze użytkowników nie dostrzegają w wystarczający sposób? Bo zagrożenia z dzielenia się swoimi klientami z wyżej wspomnianymi platformami są naprawdę dość czytelne. Dotyczą przede wszystkim stopnia kontroli, jaki ma się nad własnymi działaniami prowadzonymi dzięki tym narzędziom. Musimy bowiem pamiętać, że czasem minimalna zmiana w regulaminie serwisów typu YouTube czy Facebook potrafi dość skutecznie zachwiać całością działań prowadzonych w sieci. Niebagatelne zagrożenia niosą także z sobą zagadnienia związane z prywatnością, przetwarzaniem czy też własnością danych.

Jednak czy świadomość tych zagrożeń oznacza tak naprawdę konieczność omijania szerokim łukiem mediów społecznościowych? A może po prostu wymaga to większej wiedzy o tym środowisku oraz o tym, jak się w nim poruszać? Gdzie więc leży prawda? Czy polska wrodzona rezerwa i nieufność bardziej ratuje media publiczne przed katastrofą czy raczej zamyka je w getcie? Odpowiedzi na te pytania zapewne w najbliższej przyszłości nie poznamy. Szczególnie, że w dużym stopniu zależy ona od tego, czy media publiczne będą nadal myślały o sobie i swojej misji w stylu wielkomocarstwowym.

Jakub Urbaniak, dyrektor zarządzający agencji interaktywnej MRM Worldwide

Autor:tw

KOMENTARZE(2)DODAJOPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NAPRACA
PracaStartTylko u nas