15 kwietnia do kin trafi najnowsza, czwarta odsłona horrorowej serii "Krzyk". Zdaniem twórców, dzieło dorównuje oryginałowi.
Twórca cyklu, Wes Craven, oświadczył, że zgodzi się reżyserować, jeśli scenariusz będzie równie dobry jak w przypadku pierwszej części. Najwidoczniej propozycja Kevina Williamsona (autora scenariuszy do "Krzyku" i "Krzyku 2") w pełni go zadowoliła, bo zasiadł na fotelu reżysera. - Musieliśmy powrócić z filmem wzbudzającym szacunek widzów - tłumaczy. - Ten tekst dawał nam taką możliwość.
Udało się także pozyskać aktorów, od początku związanych z projektem. Courteney Cox, wcielająca się w dziennikarkę, a teraz pisarkę Gale, ogromnie cieszyła się z powrotu na plan - Kręcąc trzy pierwsze części "Krzyku", mieliśmy naprawdę mnóstwo radochy - wspominała. - Miałam nadzieję, że stara paczka zbierze się znowu - i tak się stało. David Arquette, grający po raz kolejny szeryfa Deweya Rileya, nie krył, że dla niego "Krzyk" to coś więcej niż praca. - Siedemnaście lat to szmat czasu - komentuje. - A od tylu lat jesteśmy związani z tym cyklem. Trudno nie mówić o przywiązaniu. Początkowo miałem zginąć, ale Wes powiedział: ocalmy Deweya i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Ta decyzja, szczerze mówiąc, zmieniła całe moje późniejsze życie, nie tylko zawodowe. Neve Campbell, odtwórczyni roli Sidney Prescott, tak mówiła o obecnej sytuacji swej bohaterki: - Sidney napisała książkę o przezwyciężaniu traumy, wreszcie pogodziła się z tym, co ją spotkało, a to nie było dla niej łatwe.
Jeśli obraz odniesie sukces, producent Bob Weinstein chciałby namówić Cravena i Williamsona na nową trylogię.
"Krzyk" z 1996 roku zarobił blisko 175 milionów dolarów. Odpowiednio w latach 1997 i 1998 powstały filmy "Krzyk 2" i "Krzyk 3".