Internet2018-09-20
31

Burza po tekście Onetu o ks. Jacku Stryczku. Spór o autoryzację, zarząd stowarzyszenia przeprasza, kuria chce wyjaśnień

Na Onecie opublikowano reportaż zarzucający ks. Jackowi Stryczkowi, szefowi Stowarzyszenia „Wiosna” organizującego „Szlachetną Paczkę”, złe traktowanie podwładnych. Duchowny twierdzi, że jest jedynie wymagający, a dziennikarzowi tekstu zarzucił nieprawidłowości przy autoryzacji wywiadu. Krakowska kuria przyznała, że zarzuty są bardzo poważne i poprosiła ks. Stryczka o wyjaśnienia.

W czwartek na Onecie ukazały się dwa duże teksty Janusza Schwertnera o warunkach pracy w Stowarzyszeniu Wiosna: reportaż z wypowiedziami osób opisujących, jak źle były tam traktowane (przede wszystkim przez prezesa ks. Jacka Stryczka) oraz wywiad z ks. Stryczkiem.

W reportażu Janusz Schwertner zaznaczył, że zajął się tą sprawą, po tym jak pod koniec marca br. dostał dwa maile (jeden anonimowy) od byłych pracowników stowarzyszenia. Pracując nad artykułem, rozmawiał łącznie z 21 osobami związanymi z organizacją. - To byli i obecni współpracownicy ks. Jacka Stryczka. W większości nie będą wiedzieli o sobie nawzajem. Z każdym przez kolejne miesiące spotkam się osobno w Krakowie lub Warszawie - opisał.

Rozmówcy dziennikarza zarzucili ks. Stryczkowi bardzo złe traktowanie pracowników stowarzyszenia. Opisali m.in. jak duchowny wypytywał podwładnych o życie prywatne i wykorzystywał potem te informacje, krzyczał i groził im, niestosownie komentował wygląd kobiet i nie chciał zatrudniać osób jego zdaniem za grubych. Do tego dochodziły nawał pracy i presja na jak najlepsze wyniki.

Byli pracownicy opisali też problemy psychiczne, jakie mieli wskutek pracy w stowarzyszeniu. Wyjaśnili też, dlaczego o zachowaniu ks. Stryczka nie zawiadomili policji czy inspekcji pracy. Kilka osób wypowiedziało się w artykule pod swoimi nazwiskami, a reszta anonimowo.

Ponadto opublikowano długą rozmowę Janusza Schwertnera z ks. Jackiem Stryczkiem. Duchowny zaprzeczał stawianym mu zarzutom.

Przed wywiadem zamieszczono krótką informację od Pawła Ławińskiego, zastępcy dyrektora programowego Onetu. Wyjaśnił on, że w ramach autoryzacji ks. Stryczek „dużo odpowiedzi zmienił bardzo znacząco, wiele pytań dziennikarza straciło sens”.

Chociaż zeszłoroczna nowelizacja prawa prasowego w sytuacji tak dużych ingerencji w zapis rozmowy pozwala redakcji zamieścić ją w nieautoryzowanej wersji, Onet się na to nie zdecydował. - Nie czynimy tego, chcąc możliwie jak najdokładniej przedstawić zdanie księdza w zgodzie z jego intencją - uzasadnił Ławiński.

Stowarzyszenie groziło Onetowi konsekwencjami opublikowania tekstu

Na początku maja ks. Jacek Stryczek oraz inni członkowie zarządu Stowarzyszenia Wiosna opublikowali na Facebooku nagranie, w którym oskarżyli „pewną dużą redakcję” o przygotowywanie artykułu pod z góry ustaloną tezę, choć nie otrzymali jeszcze żadnych oficjalnych pytań. Nie podali nazwy tej redakcji. - To nad czym pracuje dziennikarz może być zamachem na naszą wiarygodność, może rozwalić to nad czym pracujemy społecznie od lat - tłumaczył portalowi Wirtualnemedia.pl Jakub Marczyński, wiceprezes organizacji.

Janusz Schwertner w swoim reportażu poinformował, że w ostatnich miesiącach kilka osób pracujących w Ringier Axel Springer Polska (także w innych redakcjach niż Onet) dostało maile od Jakuba Marczyńskiego i ks. Jacka Stryczka. Marczyński w jednym z maili zapytał: „Wiecie, ile osób co roku opowiada mi historie o tym, co dzieje się w Waszej firmie? O poziomie dziennikarstwa, o obietnicach, o standardach u Was panujących? Wiecie jak musiałem drzeć koty z TVP czy u innych wydawców internetowych, aby bronić Was, kiedy pluli na Was na korytarzu?”.

Podobne sugestie znalazły się w jednym z maili od ks. Stryczka. - Ponieważ informacja o tym, że szukacie haka na mnie i Paczkę »chodzi po mieście«, zaczęli się do nas zgłaszać byli pracownicy ONET, z informacją, że chętnie nam opowiedzą, jak pracuje się w tej firmie. Nie będę cytował, co słyszymy. My też jesteśmy medium - napisał.

 

W czwartek Onet zamieścił też komentarz Marzeny Suchan, szefowej serwisu informacyjnego portalu. Przypomniała, że Onet od 9 lat wspiera „Szlachetną Paczkę”, a reportaż o traktowaniu pracowników Stowarzyszenia Wiosna nie jest wymierzony w tę akcję. - Szlachetna Paczka i Akademia Przyszłości pomogły setkom tysięcy ludzi - to niezaprzeczalne i jesteśmy dumni, że mogliśmy się w Onecie do tego przyczynić. Jednak głos osób, które czują się skrzywdzone, nie może zostać stłumiony, niezależnie od tego, jakie ideały nosi się na sztandarach - stwierdziła.

Ks. Stryczek tłumaczy: jestem wymagający, był kryzys zarządzania

Artykuł Janusza Schwertnera od rana jest szeroko omawiany i komentowany w mediach. Wielu dziennikarzy aktywnych na Twitterze pogratulowało mu tekstu.

Ksiądz Jacek Stryczek odniósł się do niego w nagraniu wideo zamieszczonym krótko po godz. 12 na profilu facebookowym duchownego. Stwierdził, że w artykule są opinie byłych pracowników stowarzyszenia, a nie fakty. Zarzucił dziennikarzom Onetu, że nie chcieli zweryfikować doniesień od informatorów.

Ks. Stryczek dodał, że większość zarzutów uznaje za absurdalne. Opisał kilka sytuacji opisanych w tekście, które jego zdaniem w rzeczywistości wyglądały zupełnie inaczej.

- Drodzy państwo, nie krzyczę na co dzień. Nawet nie wiem, jak miałbym się odnosić do tych zarzutów w różnych obszarach w stosunku do kobiet. Pracuję z wieloma, współtworzę środowisko rozwojowe dla kobiet, nie rozumiem - stwierdził. - Przyjmuję, że są osoby, którym źle się pracowało u nas. Jako pracodawca nie mogę ocenić ich stanu zdrowia, więc trudno mi się do tego odnieść - dodał.

- Prawdą jest, że jestem wymagającym szefem. Prawdą jest, że pracujemy na najwyższym poziomie, że to co tworzymy jest bardzo zaawansowane, jesteśmy po prostu startupem - wyliczył duchowny. Dodał, że pracowników spełniających takie wymagania jest coraz więcej.

 

Przyznał, że w ciągu ostatnich dwóch lat w Stowarzyszeniu Wiosna był kryzys zarządczy po odejściu kilku ważnych pracowników, m.in. z pionu HR i komunikacji. W związku z tym ks. Stryczek musiał wykonywać obowiązki dyrektora zarządzającego.

Do tego zarzutu dziennikarz Onetu szybko odniósł się na Twitterze. - Ja w ogóle nie zrozumiałem, o co księdzu chodzi. Spisałem naszą rozmowę, wysłałem mu do autoryzacji, a on napisał całą od nowa - i wszystko puściłem bez żadnej zmiany. Więc ksiądz chyba siebie miał na myśli - stwierdził.

- Ks. Stryczek w upublicznionym właśnie nagraniu twierdzi, że "wydzwaniałem do osób z pytaniem, czy byli na zwolnieniu lekarskim z powodu działań księdza Stryczka". Proszę księdza, przecież rozmawialiśmy już tyle razy o tym! Nie było ANI JEDNEJ TAKIEJ ROZMOWY. Ksiądz wie o tym - podkreślił Schwertner. - W swoim oświadczeniu ksiądz powtórzył wszystkie zarzuty, które wysunął wobec mnie już wcześniej - zaznaczył.

Zarząd Stowarzyszenia Wiosna przeprasza poszkodowanych pracowników

Przed godz. 14 na stronie Stowarzyszenia Wiosna pojawiło się oświadczenie zarządu organizacji (jej prezesem jest ks. Jacek Stryczek). Władze stowarzyszenia oceniły, że w artykule Onetu znalazły się informacje jedynie od osób niezadowolonych z pracy w organizacji.

- Jest nam bardzo przykro, że dla osób wypowiadających się w tekście, praca w WIOŚNIE była trudnym doświadczeniem. Przykro nam również, że artykuł przedstawia wyłącznie opinie osób, które pracę w WIOŚNIE zapamiętały w ten sposób. Wśród opisanych sytuacji były takie, które nie miały miejsca lub ich przebieg był inny niż zostało to przedstawione - czytamy w oświadczeniu. - Informowaliśmy o tym autora tekstu, niestety nie zdecydował się na przedstawienie naszej perspektywy. Z autorem chcieli również porozmawiać byli i obecni współpracownicy ks. Jacka Stryczka, których opinia na temat pracy z nim jest diametralnie inna. Niestety również ich głos nie został uwzględniony w materiale, przez co nie jest to tekst, który przedstawia pełny i prawdziwy obraz pracy w WIOŚNIE - dodało kierownictwo organizacji.

Wyjaśniło też szczegółowo kryzys, o którym wspomniał ks. Jacek Stryczek. - Specjaliści nazywają taką sytuację kryzysem wzrostu. WIOSNA stała się zbyt duża i odpowiedzialna za zbyt wiele projektów, by nadal dało się nią zarządzać w sposób, który sprawdzał się, gdy była gronem pasjonatów „grzejących na ideałach”. Okazało się, że część osób, które z konieczności wzięły na siebie ciężar zarządzania, nie do końca były w stanie poradzić sobie w zmieniających się warunkach funkcjonowania Stowarzyszenia. Sam entuzjazm i pasja, przy rosnącej z roku na rok skali działania i stopniu skomplikowania projektów, przestały wystarczać. Równocześnie, reagując na coraz większe potrzeby, zatrudnialiśmy w tym czasie wiele osób, dla których - w ogromnej części - praca w WIOŚNIE była pierwszym kontaktem z rynkową rzeczywistością - opisano.

- Nie ukrywamy tego, że mogło dochodzić w WIOŚNIE do sytuacji emocjonalnie trudnych, stresujących i powodujących u pracowników dyskomfort. Każdego, kto tego doświadczył, przepraszamy - stwierdził zarząd Stowarzyszenia Wiosna.

- Jednocześnie stanowczo oświadczamy, że nie akceptujemy w WIOŚNIE w relacjach z pracownikami praktyk, które zostały przedstawione w artykule. Trudno jest nam uwierzyć, że w istocie miały one miejsce, dlatego każdą z nich weryfikujemy - zaznaczył.

- Mamy nadzieję, że publikacja artykułu nie zagrozi kontynuacji naszych programów społecznych. SZLACHETNA PACZKA i AKADEMIA PRZYSZŁOŚCI są w dobrych rękach oddanych i profesjonalnych pracowników. Wszystkim, którzy są z nami, Wolontariuszom, Darczyńcom, Pracownikom i Przyjaciołom WIOSNY - serdecznie dziękujemy - dodały władze organizacji.

Krakowska kuria: zarzuty są poważne, chcemy wyjaśnień od ks. Stryczka

W czwartek w południe komunikat dotyczący reportażu Onetu wydał ks. Tomasz Szopa, kanclerz kurii metropolitalnej krakowskiej. Stwierdził, że zarzuty postawione w tekście są bardzo poważne.

- Chociaż Stowarzyszenie „Wiosna” nie jest stowarzyszeniem kościelnym, to jednak ks. Jacek Stryczek, jako ksiądz Archidiecezji Krakowskiej podlega władzy kościelnej i dlatego przełożeni ks. Stryczka traktują te zarzuty z należytą powagą - wyjaśnił ks. Szopa.

Dodał, że ks. Stryczek został poproszony o szczegółowe pisemne odniesienie się do oskarżeń.

Ks. Stryczek oddał się do dyspozycji walnego zgromadzenia stowarzyszenia

Po południu ks. Jacek Stryczek w pisemnym oświadczeniu ponownie zakwestionował rzetelność tekstu Onetu. - Nie zgadzam się z zarzutami postawiony w artykule Onetu. Uważam, że tekst jest jednostronny, emocjonalny, a przez to nieprawdziwy. Trudno jest z nim polemizować, ponieważ w tekście znajdują się wypowiedzi osób, które w żaden sposób nie zostały zweryfikowane. Zabrakło w nim także wielu naszych wyjaśnień - ocenił.

- Pracuję z wieloma osobami, wspieram je w rozwoju, jestem dla nich. Zarządzam też wieloma zespołami w Wiośnie i poza nią. Nigdy człowiek nie był dla mnie środkiem do celu, lecz wartością samą w sobie - zapewnił duchowny.

- Trud współpracy ze mną symbolicznie widoczny jest w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej - 40 km w nocy, najlepiej samemu. Jest to duże wymaganie i trudne. Dla wielu bolesne. A mimo to wiele osób samych z siebie wybiera to wyzwanie. Tak samo, jak współpracę z ze mną. Rozumiem, że jestem wymagający. Przyjmuję jednak uwagi - zaznaczył.

Ks. Stryczek podkreślił, że najważniejsze jest dla niego dobro Stowarzyszenia Wiosna. - Nie chcę, by jakiekolwiek kwestie zagroziły toczącym się projektom, a przede wszystkim - niesieniu pomocy tysiącom potrzebujących. Uznając powagę sytuacji, postanowiłem oddać się do dyspozycji Walnego Zgromadzenia Stowarzyszenia Wiosna, zgodnie ze statutem - poinformował duchowny.

Autor:tw

KOMENTARZE(31)DODAJOPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NAPRACA
PracaStartTylko u nas