Internet2015-08-19
30

Oburzenie na zdjęcie ofiary milicji jako ilustrację kaca na fanpage'u wódki Żytnia. „Takiej amatorszczyzny jeszcze nie było”

Feralny mem na fanpage'a Żytniej Extra ze zdjęciem z Wydarzeń LubińskichFeralny mem na fanpage'a Żytniej Extra ze zdjęciem z Wydarzeń Lubińskich

Na facebookowym fanpage’u wódki Żytnia Extra pojawiło się zdjęcie pobitego śmiertelnie uczestnika demonstracji „Solidarności” z 1982 roku z żartobliwym podpisem sugerującym, że to scena z wieczoru kawalerskiego. Wpis szybko usunięto, tłumacząc się niewiedzą historyczną. Marka została mocno skrytykowana przez internautów i specjalistów z branży social media.

Niefortunny wpis na fanpage’u Żytniej Extra opublikowano we wtorek po południu. Do zdjęcia z 31 sierpnia 1982 roku, pokazującego ciężko postrzelonego elektryka z zakładów górniczych w Lubinie (zmarł kilka dni później) niesionego przez kolegów dodano podpis i komentarz sugerujące, że to scena z wieczoru kawalerskiego, na którym jeden z uczestników przesadził z alkoholem.

Wpis oburzył wielu użytkowników fanpage’a (obserwuje go 26 tys. internautów), zwrócił też na niego uwagę Mikołaj Nowak, new media manager „Faktów” TVN, który zdążył zrobić obraz ekranu z postem i zamieścił go na Twitterze.


Administratorzy fanpage’a Żytniej (określeni jako „Zespół Żytniej”) szybko skasowali wpis o kacu i opublikowali przeprosiny. - Pragniemy podkreślić, że publikacja takiej fotografii nie była wynikiem braku szacunku, a naszej nieświadomości. Popełniliśmy błąd i teraz za niego przepraszamy. Dopełnimy wszelkich starań, aby taka sytuacja się nie powtórzyła - stwierdzili. - To absolutnie nie było celowe działanie, a wynik nieświadomości. Od teraz będziemy lepiej sprawdzać źródła - dodali w odpowiedziach na komentarze internautów.

O wpisie w tonie oburzenia poinformowało we wtorek wieczorem kilka portali, skrytykowało go również wiele osób w serwisach społecznościowych, m.in. dziennikarze i menedżerowie z branży marketingowej. - To jest nie do pojęcia. Młodzież dziś oczytana specjalnie nie jest, ale to, co zobaczyłem dzisiaj, przechodzi ludzkie pojęcie. Ktoś, kto zrobił tę reklamę powinien być napiętnowany. Dla przykładu. To się w głowie nie mieści. Na myśl przychodzi, by zmienić branżę. Albo w Bieszczady - skomentował na Facebooku Szymon Sikorski, szef agencji Publicon. - Nie wiem, ilu was pracuje w „Zespole Żytniej”, do jakich szkół chodziliście, kim jest wasz kierownik i jego szef. Ale wszyscy jesteście albo prowokatorami, albo absolutnymi bałwanami - ocenił Michał Majewski w serwisie Kulisy24.com. Natomiast Wojciech Wybranowski w serwisie tygodnika „Do Rzeczy” stwierdził, że nie przekonują go tłumaczenia administratorów profilu. - Po pierwsze zdjęcie, które ściągnęli z netu jest tam doskonale opisane. Po drugie - znany jest jego autor, który zapewne nie wyraziłby zgody na takie jego wykorzystanie - napisał.

- Odebrało mi mowę i czucie w członkach... nie mogę w to uwierzyć - żeby zareagować muszę się uspokoić, ale na pewno tego tak nie zostawię - skomentował tę sytuację dla Radia Wrocław Krzysztof Raczkowiak, autor wykorzystanego zdjęcia.

Oceniając tę sytuację, Anna Robotycka, partner zarządzająca w agencji FaceAddictd, zwraca uwagę, że tłumaczenie się administratorów fanpage’a niewiedzą historyczną jest mało przekonujące. - Osobiście nie kupuję tej tezy, ponieważ cały profil i wszystkie posty wcześniej publikowane na tym fanpage’u odnoszą się do lat 70. i 80. Bazują na swoistym sentymencie, wspomnieniach tamtego okresu. Taką strategię przyjęła agencja/osoba odpowiedzialna za social media. To musiała być przemyślana decyzja, mająca przynieść konkretne efekty dla marki - uważa Robotycka. - Nie wierzę więc, że ktoś pracując nad tym profilem dzień w dzień nie robił researchu, nie czytał informacji o epoce, nie robił mapy pojęć czy kluczowych wydarzeń. Żadnej osobie, która profesjonalnie zajmuje się social media nie mieści się w głowie, że można wyszukiwać zdjęcia do wpisów w Google opierając się tylko na zbitce słów kluczowych związanych z epoką PRL-u. Takiego poziomu indolencji, braku wiedzy i zupełnej amatorszczyzny w odniesieniu do polskiej historii jeszcze nie widzieliśmy w mediach społecznościowych - podkreśla.

- Niestety, ale nie zdziwiłabym się, gdyby ktoś z rozmysłem założył, iż mając „fajne, darmowe zdjęcie z Google” wzbudzi zainteresowanie fanów, którzy nie zorientują się, o co tak naprawdę w nim chodzi, a będzie tanio i szybko. Traktowanie fanów jak idiotów może być jeszcze gorsze niż po prostu bycie idiotą - podsumowuje Anna Robotycka.

Autor:tw

KOMENTARZE(30)DODAJOPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NAPRACA
PracaStartTylko u nas