Nowy program „Rinke. Za zamkniętymi drzwiami” w TTV śledzi średnio 252 tys. osób. Stacja paśmie nadawania nowej produkcji wypada lepiej od Czwórki, ale słabiej od TVN7 i TV Puls. - To dla mnie wyjątkowa produkcja - nie wychodzę po zdjęciach z ekipą, tylko siedzę tam cały czas, z kamerą - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Rinke Rooyens.
Nowy cykl „Rinke. Za zamkniętymi drzwiami” na antenie TTV oglądać można w niedziele o godz. 22.30, począwszy od 6 października br. Średnia widownia pierwszych czterech odcinków programu wyniosła 252 tys. osób, co przełożyło się na 2,77 proc. udziału w rynku telewizyjnym wśród wszystkich widzów, 4,21 proc. w grupie komercyjnej 16-49 oraz 3,56 proc. w grupie 16-59 - wynika z danych Nielsen Audience Measurement, opracowanych przez portal Wirtualnemedia.pl.
>>> Praca.Wirtualnemedia.pl - tysiące ogłoszeń o pracę
Dotychczas najwięcej widzów zgromadził odcinek z 20 października. Śledziło go 343 tys. osób.
TTV w paśmie emisji „Rinke. Za zamkniętymi drzwiami” wypada lepiej od telewizyjnej Czwórki, która w tym czasie ma 2,63 proc. udziału. Stacja jednak radzi sobie słabiej od TVN7 (5,11 proc.) i TV Puls (4,46 proc.).
Taka sama jest kolejność stacji wśród widzów w grupach 16-49 i 16-59.
„Rinke. Za zamkniętymi drzwiami” to polska wersja holenderskiego formatu „5 days inside”, w którym widzowie oczami Rinke Rooyensa mogą oglądać, jak od środka wygląda życie w takich miejscach jak ośrodek terapii uzależnień, szpital psychiatryczny, hospicjum, czy dom poprawczy. Prowadzący spędza pięć dni i nocy w każdej z tych lokalizacji, aby poznać historie zarówno przebywających tam osób, jak i pracowników.
Za produkcję cyklu odpowiada Rochstar, firma należąca do Rinke Rooyensa.
- W jakimś momencie, kiedy przez lata tworzysz rozrywkę i wiesz, że oglądają Cię miliony ludzi, przychodzi moment, kiedy chcesz pójść dalej - wykorzystać to „superpower” dla jakiegoś wyższego celu. Sprawić, by telewizja dała refleksję, dotknęła innych emocji. „Rinke. Za zamkniętymi drzwiami” to dla mnie wyjątkowa produkcja - nie wychodzę po zdjęciach z ekipą, tylko siedzę tam cały czas, z kamerą. Dotknęliśmy emocji, których nie ma na co dzień w tv - choroby, śmierci, uzależnień. Te tematy nie są kolorowe, ale są ważne, bo są ludzkie. Dzięki rozmowom z ludźmi poszkodowanymi przez los, widzowie mogą na chwilę się zatrzymać i zmierzyć sami ze sobą. Jedni przepracowować własne traumy, inni zyskać nadzieję lub odwagę do stawienia czoła problemom bliskich. Jeden z odcinków ma miejsce w Monarze. Jak mówił Marek Kotański, każdy człowiek zasługuje na szansę - poruszając ten temat, być może damy komuś siłę, by się podniósł. Często się mówi o misji mediów - ja tak właśnie widzę tę misję - odpowiada nam Rinke Rooyens, producent programu.
Telewizja | Rinke Rooyens: Bawi mnie szumne prognozowanie, że internet zabija telewizję. Przecież to nieprawda |
„Rinke. Za zamkniętymi drzwiami” to kolejna produkcja, którą Rinke Rooyens produkuje na zlecenie TTV. Do tej pory widzowie tej stacji mogli obejrzeć jego serię „Rinke. Na krawędzi”, w której przez ponad rok spotykał się z osobami bezdomnymi.
Z kolei w 2015 i 2016 roku Telewizja Polsat emitowała dwa sezony cyklu „Rinke za kratami”, w którym Rinke Rooyens występował jako przewodnik po zakładzie karnym i pokazywał pracę funkcjonariuszy oraz przedstawiał historie osadzonych.
Rinke Rooyens aktualnie pracuje również nad programem „Joanna Happy Hour Show”, który ma poprowadzić wraz z Joanną Przetakiewicz.
W 2018 roku udział TTV w rynku telewizyjnym wśród wszystkich widzów wyniósł 2,14 proc.