Prasa 2015-02-17
59

Sławomir Jastrzębowski: Tekst o Durczoku wygląda na zlecenie i cuchnie sądem kapturowym

Sławomir Jastrzębowski, fot. Andrzej Lange/Super Express Sławomir Jastrzębowski, fot. Andrzej Lange/Super Express

Tekst we „Wprost” to nie jest żadne dziennikarstwo, to jest czyste obrzydlistwo. Wygląda na zlecenie na Kamila Durczoka realizowane prymitywną metodą „na chama” - ocenia Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny Grupy Super Express.

Intencje autorów są aż nazbyt wyraziste: za wszelką cenę i wszelkimi sposobami zniszczyć gwiazdę TVN. Fakty w tym tekście się nie liczą, bo żadnych faktów, które miałyby kompromitować dziennikarza tam po prostu nie ma. Chodzi wyłącznie o mechanizm „unurzania”, czyli skojarzenia szefa „Faktów” z czymś niewłaściwym. Temu służy po pierwsze język autorów: „został przyłapany przez policję, jak ucieka z mieszkania”. Przyłapany? Ucieka? Przecież to nachalnie prostacka nieprawda i cały tekst taki jest. Po drugie, temu służy sekwencja bzdur rozwijanych w artykule. Dziennikarze „Wprost” wchodzą do cudzego mieszkania, w którym Durczok był nie wiadomo jak długo, i ze sobie tylko znanych powodów kojarzą jego osobę z białym proszkiem i erotycznymi akcesoriami, które mogli przecież przynieść sami. Jakim prawem? Prostym: zniszczyć za wszelką cenę.

Ten materiał, który wejdzie do historii polskiej dziennikarskiej hańby, kończy się kuriozalnie „Za tydzień dalszy ciąg śledztwa „Wprost” dotyczącego molestowania i lobbingu w stacji telewizyjnej”. Jaki dalszy ciąg śledztwa, skoro oni nie przeprowadzili żadnego śledztwa, natomiast wysłuchali zwierzeń jakiejś pani? Ten tekst cuchnie sądem kapturowym.


Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny Grupy Super Express

Autor: łb

KOMENTARZE (59) DODAJ OPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NA PRACA
Praca Start Tylko u nas