Prezenter Telewizji Polskiej Tomasz Kammel żąda przeprosin i sprostowania od serwisu SE.pl i dziennika „Super Express” (Grupa ZPR Media). Zarzuca tabloidowi, że w relacji z wielkanocnego koncertu TVP błędnie napisał, że Kammel stwierdził, iż zasiadający wówczas na widowni Jacek Kurski „jest cudem życia”. Tymczasem chodziło o wyjątkowy stan, w jakim znajdują się wszystkie ciężarne kobiety, m.in. żona Kurskiego.
W Wielkanoc Telewizja Polska pokazała koncert, w którym gwiazdą był Andrea Bocelli. Wystąpił ze swoim synem, Matteo, a na widowni zasiedli m.in. prezes TVP Jacek Kurski z będącą jeszcze wówczas w ciąży żoną, Joanną. Koncert nosił tytuł „Cud życia - Andrea Bocelli”. Prowadzący imprezę Tomasz Kammel nawiązał do tytułu mówiąc, że „doskonale wpisuje się w ducha świąt Wielkiej Nocy”. - Wpisuje się również w to, co widzę na sali: cud życia jest choćby w pierwszym rzędzie. A wraz z cudem jego rodzice, Joanna i Jacek Kurscy - stwierdził.
Tymczasem „Super Express” i portal SE.pl podały - jak wynika ze sprostowania - że Tomasz Kammel „cudem życia” nazwać miał samego Jacka Kurskiego. Błędna informacja pojawiła się w tekście o tym, że dziennikarz ma własną markę skarpet.
Reprezentujący go mec. Maciej Ślusarek wysłał pismo do redakcji „Super Expressu” i SE.pl, wzywając do sprostowania tej informacji i przeprosin. Miałyby one ukazać się i w papierowej wersji, i na serwisie dziennika, opatrzone tekstem: "Oświadczamy, że rzeczywista wypowiedź Pana Tomasza Kammela została przeinaczona i wyrażamy z tego powodu głębokie ubolewanie".
Tomasz Kammel poinformował o tym na swoim instagramowym koncie, opatrując wpis hasztagami: „#stop #fake #stop #hejt”.
Kammel jest jednym z gospodarzy „Pytania na śniadanie” w TVP2, oprócz tego prowadzi telewizyjne eventy, a od lutego br. jest też prowadzącym show „To był rok!”.
Koncert „Cud Życia - Andrea Bocelli” w wielkanocną niedzielę w TVP1 obejrzało 3 mln widzów, co przełożyło się na 21,32 proc. udziału w rynku telewizyjnym wśród wszystkich widzów - wynika z danych Nielsen Audience Measurement.
