Prasa2012-11-19
74

Tomasz Lis: skoro krytykujecie Hajdarowicza, zrezygnujcie z pracy i kasy od niego

Tomasz Lis negatywnie ocenia krytykowanie przez publicystów „Uważam Rze” Michała i Jacka Karnowskich, Pawła Lisickiego, Bronisława Wildsteina i Piotra Zarembę postawy Grzegorza Hajdarowicza w sprawie artykułu o trotylu na wraku tupolewa.

Na swoim blogu w serwisie NaTemat.pl Tomasz Lis przypomina, że od dwóch tygodni redaktor naczelny „Uważam Rze” Paweł Lisicki, jego zastępca Michał Karnowski i publikujący regularnie w tym tygodniku Jacek Karnowski, Bronisław Wildstein i Piotr Zaremba mocno krytykują reakcję i decyzje Grzegorza Hajdarowicza w związku z tekstem Cezarego Gmyza w „Rzeczpospolitej” o trotylu na wraku tupolewa. Tymczasem „Uważam Rze” jest wydawane przez należącą do Hajdarowicza Presspublikę. Formalnie więc Grzegorz Hajdarowicz jest przełożonym tych publicystów, a na pewno Lisieckiego i Michała Karnowskiego, którzy pracują w „Uważam Rze” na stałe.

>>> Redakcja „Uważam Rze”: tygodnik pozostaje niezależny i odważny 

„Podwładni pana Hajdarowicza chcą brać pieniądze od pana Hajdarowicza, ale jednocześnie rżną dziewice orleańskie i rycerzy wolnego słowa. Zgarniają gotówkę Hajdarowicza do niepokornego portfela i gardłują, że Hajdarowicz to menda” - ocenia Tomasz Lis. „Od ponad dwudziestu dwóch lat pracuję w mediach, ale nigdy nie byłem świadkiem sytuacji, gdy podwładni tak otwarcie pluli właścicielowi swej gazety w twarz. Robią to otwarcie i bezceremonialnie” - podkreśla. „Dziś nasi ‘niepokorni’ jasno dają do zrozumienia, że pan Hajdarowicz to świnia. Kim jest człowiek, który bierze pieniądze od świni?” - zastanawia się Lis.

Co w takiej sytuacji powinni zrobić naczelni i publicyści „Uważam Rze”? „ Drodzy ‘niepokorni’, gdybyście mieli jaja, to biorąc pod uwagę wszystko co mówicie i piszecie o panu Hajdarowiczu, dawno byście z pracy zrezygnowali. Ale wy jaj nie macie. Macie wydmuszki. Oczywiście ‘niepokorne’” - pisze Tomasz Lis.

Redaktor naczelny „Newsweeka” przypomina, że dwukrotnie znalazł się w konflikcie ze swoim pracodawcą:  w 2004 roku z TVN i w 2007 roku z Polsatem. W pierwszym przypadku został zwolniony, a w drugim sam odszedł z pracy. „Za każdym razem stawiałem się ostro. Uważałem, że takie jest moje prawo. Rozumiałem też, że właściciel ma prawo wyrzucić mnie z pracy. Trudno. Przyjmowałem też, że wyrzucenie mnie z pracy jest ceną za moją wolność wchodzenia w zwarcie z właścicielem” - uważa Lis.

Pod tekstem Tomasza Lisa w krótkim czasie zamieszczono tak wiele komentarzy, że nastąpił błąd, wskutek którego zostały one skasowane i obecnie są pokazywane tylko screeny z częścią z nich. Użytkownicy w pierwszym odruchu zwrócili uwagę na dosadny język wpisu i zawarty w nim (po pewnym czasie poprawiony) błąd językowy. Spora część internautów pochwaliła Lisa za trafne napiętnowanie hipokryzji dziennikarzy związanych z „Uważam Rze”.

Pojawiły się również opinie krytyczne wobec wpisu.

„Dziennikarze nie dostają pieniędzy od właściciela ani jako jałmużny, ani jako prezentu na gwiazdkę. Oni je zarabiają. Gdyby nie dziennikarze, właściciel/wydawca nie miałby swojego biznesu, nie miałby treści, do których może przyklejać reklamy. Cokolwiek myślimy o różnych wyborach ideowych różnych dziennikarzy - uważam ten tekst za wyjątkowo nietrafiony…” - oceniła Ewa Wanat, była redaktor naczelna radia Tok FM.

Niektórzy użytkownicy wytknęli też Tomaszowi Lisowi, że zachował się podobnie jak publicyści „Uważam Rze”, przyjmując w 2008 roku propozycję pracy w Telewizji Polskiej od kojarzonego z PiS-em Andrzeja Urbańskiego i nie rezygnując z niej rok później, kiedy z redakcji „Wiadomości” zwolniono jego żonę Hannę Lis.

W niedzielę wieczorem na zarzuty Tomasza Lisa w serwisie wPolityce.pl odpowiedział Piotr Zaremba. Porównując biografie Lisa i Bronisława Wildsteina oraz nawiązując do cytatu z filmu „Ziemia obiecana”, zatytułował swój tekst: „Świnia o orle. Tomasz Lis próbuje rozliczać Bronisława Wildsteina z pryncypialności. Horrendalne”.

„Lis to uosobienie konformizmu ostatnich 20 lat. Człowiek, który np. jeszcze kilka lat temu epatował kontaktami z księżmi, a dziś na nich szczuje, nie jest w stanie nas dotknąć. I nawet nie śmieszy. Jego dla nas nie ma. Nie zajmujemy się bowiem przeżuwaczami cudzych myśli. Jak chcemy polemizować to wybieramy kataryniarza, a nie jego pomocnika” - ocenił Zaremba.

Autor:tw

KOMENTARZE(74)DODAJOPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NAPRACA
PracaStartTylko u nas