Turystyka masowa: pieniądze i konflikty

fot. materialy reklamowefot. materialy reklamowe

Niektóre miejscowości zarabiają krocie na turystach, ale nie brakuje osób, które uważają, że jest to okupione zbyt wysoką ceną. Rosną oczekiwania, by ograniczyć ich liczbę, a jednocześnie nie stracić finansowo.

„Bycie turystą to jeden z wyznaczników bycia nowoczesnym. Nigdzie nie wyjeżdżać, to tak, jak nie mieć samochodu albo ładnego domu. W społeczeństwie nowoczesnym turystyka stała się symbolem statusu, a przy tym uchodzi za warunek zdrowia” – napisał prof. John Urry w książce „Spojrzenie turysty”. W tych kilku zdaniach celnie opisuje przynajmniej cząstkę fenomenu podróżowania w dobie globalizacji.

Turystykę da się rozpatrywać w szerokim kontekście socjologiczno-ekonomicznym. Bez wątpienia masowość stała się jedną z cech wyróżniających współczesne podróżowanie. Charakteryzując to zjawisko, John Urry kładzie silny nacisk na nastawienie konsumpcyjne i wizualną przyjemność, tak by było dużo relaksu i wypoczynku oraz mało trudu i wysiłku.

– Turystyka masowa jest nośnikiem hałasu i konfliktów, ale jest też nośnikiem transferu pieniędzy i czynnikiem pobudzającym inwestycje. To potężny globalny biznes, który dla wielu regionów i miast świata jest jednym z czynników rozwoju społeczno-gospodarczego, a dla niektórych wręcz jego podstawowym czynnikiem – powiedział dr hab. Mirosław Mika, kierownik Zakładu Gospodarki Turystycznej i Uzdrowiskowej w Instytucie Geografii Uniwersytetu Jagiellońskiego, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Wpływ na PKB

W wielu państwach turystyka stanowi jeden z ważniejszych sektorów gospodarki, ponieważ generuje istotną część Produktu Krajowego Brutto i przyczynia się do powstawania nowych miejsc pracy. Na stronie Parlamentu Europejskiego czytamy, że w 2018 roku – czyli przed pojawieniem się koronawirusa SARS-CoV-2 – sektor podróży i turystyki wytworzył bezpośrednio 3,9 proc. PKB Unii Europejskiej, dając zatrudnienie 5,1 proc. osób aktywnych zawodowo, głównie w małych i średnich firmach. Biorąc pod uwagę powiązania z innymi branżami, było to ponad 10,3 proc. PKB i 11,7 proc. spośród łącznej liczby zatrudnionych. Obok takich liczb trudno przejść obojętnie.

Polski Instytut Ekonomiczny oszacował, że w 2018 roku bezpośrednia wartość dodana wygenerowana przez branżę turystyczną w naszym kraju wyniosła 1,3 proc. PKB (dla porównania: średnia dla OECD to 4,4 proc. PKB). To łącznie 140,92 mld zł, z czego 19 proc. stanowił wpływ bezpośredni, 61 proc. – pośredni, a 20 proc. – indukowany.

Udział turystyki w tworzeniu PKB zmniejszył się po ogłoszeniu pandemii. Jak czytamy w „OECD Tourism Trends and Policies 2022”, wprawdzie w branży doszło już do ożywienia, ale sytuacja różni się w poszczególnych państwach. W związku z agresją Rosji na Ukrainę wzrosły ceny energii i żywności, co rzutuje na działalność firm odradzających się po zniesieniu ograniczeń w podróżowaniu.

Zobacz również:
https://www.obserwatorfinansowy.pl/bez-kategorii/rotator/podroze-sluzbowe-szybko-nie-wroca/

Podwyżki są odczuwalne również przez turystów (wzrosły koszty życia). Sporo osób wciąż ma nadzieję, że bieżący rok okaże się znacznie lepszy od poprzedniego i pozwoli odrobić część strat z lat 2020-2021, które były naznaczone restrykcjami administracyjnymi oraz podszyte strachem o siebie i swoich bliskich.

Efekt mnożnikowy

Jak podkreślają Barbara Steblik-Wlaźlak i Barbara Cymańska-Garbowska, w miejscowościach odwiedzanych przez turystów powstają nowe miejsca pracy i pojawiają się osoby wykonujące nowe zawody. Podróżujący konsumują wiele dóbr i usług, wpływając na popyt m.in. w transporcie, budownictwie i rolnictwie. „Turyści ze swojego miejsca zamieszkania przywożą pieniądze i wydają je na obszarze recepcyjnym. Pozwala to na jego rozwój gospodarczy. Dzięki systemowi podatków i opłat miejscowych bogaci się budżet lokalny” – napisały w „Podstawach turystyki”.

Aby ocenić znaczenie „pieniądza turystycznego” i jego wpływ na rozwój gospodarki, warto obliczyć efekt mnożnikowy, czyli „zjawisko kolejnych obrotów dodatkowego pieniądza” (tak zdefiniował go Ryszard Gałecki w pracy pt. „Rola i zadania samorządu terytorialnego w rozwoju gospodarki turystycznej”, choć samo pojęcie jest znane od kilkudziesięciu lat). W turystyce wielkość efektu mnożnikowego jest uzależniona m.in. od liczby turystów, długości pobytu i sumy wydatków. Znaczący wpływ ma również polityka rządu i władz lokalnych, które mogą zachęcać lub zniechęcać do odbywania podróży obywateli z kraju i zagranicy.

Zobacz również:
https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/trendy-gospodarcze/turystyka-ucierpi-pierwsza/

Z szacunków Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że w 2018 roku efekt mnożnikowy w naszym kraju wyniósł 5,3. „To oznacza, że każda złotówka wytworzona w branży turystycznej przyczyniła się do generowania dodatkowych 4,3 zł wartości dodanej w całej gospodarce” – czytamy w raporcie „Branża turystyczna w Polsce. Obraz sprzed pandemii”.

Sezonowość i jego skutki

W kontekście masowego podróżowania poważne wyzwanie stanowi koncentracja ruchu turystycznego na małym terytorium i jego sezonowość. Z danych Eurostatu wynika, że w państwach członkowskich UE niemal jedna trzecia wszystkich udzielonych noclegów w 2018 roku miała miejsce w lipcu bądź sierpniu. Są kraje, w których ponad 40 proc. noclegów przypadało na te dwa miesiące (Bułgaria, Grecja), a w Chorwacji – prawie 60 proc.

CZYTAJ CAŁY TEKST

Autor:artykuł sponsorowany

Więcej informacji:Obserwator Finansowy

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NAPRACA
PracaStartTylko u nas