Telewizja 2024-01-02
31

Adamczyk, Tulicki i Pereira straszą pracowników TAI. „Masowe zwolnienia, Plac zostanie wygaszony i sprzedany”

Fot. screen z TVP Info Fot. screen z TVP Info

Według poprzedniego kierownictwa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej postawienie Telewizji Polskiej w stan likwidacji oznacza „masowe i niczym nieskrępowane zwolnienia ludzi, komisje weryfikujące tych, którzy zostaną oraz likwidację stanowisk”. - Legalne władze Telewizji Polskiej nigdy nie zamierzały i nie zamierzają zlikwidować Placu, będziemy bronić TVP nie tylko jak dobra wspólnego i publicznego nadawcy, ale przede wszystkim, jako Waszego miejsca pracy - przekonują.

20 grudnia, wraz z ogłoszeniem nowych władz spółek mediów publicznych na mocy decyzji ministra kultury i dziedzictwa narodowego, przestano realizować programy informacyjne i publicystyczne TVP w siedzibie Telewizyjnej Agencji Informacyjnej na Placu Powstańców Warszawy. Nowy program informacyjny „19:30” pojawił się dzień później, a emisję TVP Info wznowiono w zeszły piątek, ze studiów w centrali nadawcy przy ul. Woronicza.

Natomiast w zeszłą środę minister postawił spółki mediów publicznych w stan likwidacji. W Telewizji Polskiej likwidatorem został Daniel Gorgosz, a nowy prezes spółki Tomasz Sygut objął stanowisko dyrektora generalnego.

W siedzibie TAI pozostają odwołani przez nowe władze TVP członkowie dyrekcji: Michał Adamczyk (przed tygodniem został mianowany przez Radę Mediów Narodowych na prezesa TVP), Marcin Tulicki i Samuel Pereira. Wszyscy nie uznają decyzji prezesa spółki mianowanego po decyzji ministra kultury.

Czytaj też: TVP przez rok zapłaciła 1,5 mln zł Michałowi Adamczykowi. Samuel Pereira zarobił trzy razy mniej

We wtorek w komunikacie do pracowników Telewizyjnej Agencji Informacyjnej przekazali „niepokojące informacje odnośnie planu nielegalnych likwidatorów”. - Zaczęło się już 20 grudnia br. gdy przyszli z policją i kazali wyłączyć sygnał, zablokować przepustki kilkuset osobom pracującym na Placu, a ochronie kazali Was nie wpuszczać. Następnym ruchem było zablokowanie dwóch wejść: od pl. Powstańców Warszawy i Moniuszki. Szybko TAI przenieśli do budynku K na Woronicza, tam budują strukturę, a ludziom mówią wprost, że Plac zostanie wygaszony i sprzedany - wyliczają.

Ich zdaniem wygaszenie dotychczasowej siedziby TAI będzie oznaczało „masowe i niczym nieskrępowane (bo ogłosili nielegalną likwidację) zwolnienia ludzi, komisje weryfikujące tych, którzy zostaną (w zamyśle na krótko, póki nie zamienią ich na swoich) oraz likwidację stanowisk w ramach ‘oszczędności’”.

- Neo-zarząd już buduje struktury na Woronicza, a coraz więcej osób się skarży, że nie są akceptowane ich faktury, a pytani o wynagrodzenia w nowym roku słyszą "nie wiem", "Na pewno, pewnie, jasne, zobaczymy, czas pokaże" - alarmują.

„Nikt z nas nikomu wejścia nie blokował”

Tomasz Sygut na dyrektora TAI powołał Grzegorza Sajóra, a na wicedyrektorów Pawła Moskalewicza (zarządza TVP Info) i Jana Ciszeckiego. - Media już opisują co mówi ludziom p. Paweł Moskalewicz i Grzegorz Sajór, a do nas codziennie zwracają się ludzie zaniepokojeni, że przez polityczny zapał ludzi Bartłomieja Sienkiewicza - koszty spadną na pracowników i współpracowników TVP. Nie zgadzamy się na to - podkreślają w piśmie Adamczyk, Tulicki i Pereira.

Czytaj też: Część nowej redakcji TVP niezadowolona z pozostawienia pracowników "Wiadomości" i TVP Info

Według nich to „nielegalni likwidatorzy lansują fałszywą narrację, jakoby ktoś tutaj coś okupował i blokował, podczas gdy to oni od razu zablokowali ludziom wejście i dziś z policja okupują Woronicza”. - Tutaj na Placu nikt z nas nikomu wejścia nie blokował. Przyjdźcie i sprawdźcie: studia, reżyserki, stoły montażowe stoją puste - zaznaczają.

Przekonują, że nowe władze TVP dopuściły się już naruszeń praw pracowniczych. - Przez to, że nielegalni likwidatorzy odłączyli skrzynki mailowe ludziom, którzy mają firmy - nie dostaną rozliczeń/kart pracy i nie ma kto zaakceptować im faktur za grudzień. Ktoś, kto ma firmę i wpisał maila służbowego do wystawiania faktur, też nie będzie mógł tego zrobić - opisują.

- Im szybciej sytuacja w TVP wróci do porządku sprzed 19 grudnia br., tym szybciej jako legalne władze będziemy w stanie uregulować Wasze należności. Do tego konieczne jest odsunięcie likwidatorów, którzy okupują Woronicza, wyłączyli setkom osób maile i zablokowali przepustki - zapewniają.

W zeszły piątek Rafał Patyra, jeden z gospodarzy „Teleexpressu”, pokazał na Instagramie, że nadal nie działa jego przepustka do studia, w którym poprzednio realizowano ten program.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Rafał Patyra (@rafalpatyra)

 

Bez zgody na zwolnienia w TAI

Adamczyk, Tulicki i Pereira tłumaczą, dlaczego ich zdaniem przedstawiciele nowych władz TVP nie realizują nadal programów w siedzibie Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. - Dziś już wiemy dlaczego do tej pory nie przyszli tutaj, a od początku spinowali przekaz o „okupacji" TAI. Po to, by mieć pretekst, że Plac jest niepotrzebny, bo może jakość neo-Info kiepska, ale mają na Woronicza studia, newsroom i wszystko, więc można Plac i wszystkich, a przynajmniej większość ludzi tam pracujących wyrzucić na bruk - uważają.

- Nie ma na to naszej zgody. Legalne władze Telewizji Polskiej nigdy nie zamierzały i nie zamierzają zlikwidować Placu, będziemy bronić TVP nie tylko jak dobra wspólnego i publicznego nadawcy, ale przede wszystkim, jako Waszego miejsca pracy - zapowiadają.

Pod koniec zeszłego tygodnia Michał Adamczyk podkreślił w oświadczeniu, że „zwolnienia z pracy lub obowiązku świadczenia pracy, które uzurpatorskie władze w TVP wysłały mailem wielu osobom, są niezgodne z prawem, tym samym w świetle prawa - nieważne”. Równocześnie skierowała do ministra kultury wezwanie przedsądowe, w którym domaga się zapłaty Telewizji Polskiej 45 mln zł za straty spowodowane jego niedawnymi decyzjami.

Autor: tw

KOMENTARZE (31) DODAJ OPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NA PRACA
Praca Start Tylko u nas