Telewizja2016-09-28
14

Widzowie nie skarżą się na „Betlejewski. Prowokacje” do TTV ani KRRiT, z Mediumpubliczne.pl odchodzą Wanat i Skrzypczyk

Rafał BetlejewskiRafał Betlejewski

Do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i stacji TTV nie zgłoszono żadnych skarg na ostatni odcinek programu „Betlejewski. Prowokacje” pokazujący rekrutację do pracy w poniżających warunkach. Z powodu realizacji tego odcinka z serwisem Mediumpubliczne.pl, którego redaktorem naczelnym jest Rafał Betlejewski, rozstają się m.in. Ewa Wanat i Alicja Skrzypczyk.

Ostatni odcinek programu „Betlejewski. Prowokacje” pokazywał eksperyment zrealizowany w Radomiu: opublikowano fikcyjne ogłoszenie o pracę, po tym dwójka aktorów przeprowadzała rozmowy kwalifikacyjne z osobami autentycznie szukającymi zatrudnienia. Pokazano kilka rozmów, m.in. to jak pewna kobieta zgodziła się na polecenie rekruterki zrobić 10 przysiadów, a grupa osób zaakceptowała informację, że w firmie mężczyźni za taką samą pracę zarabiają o połowię więcej od kobiet.

O programie dziennikarze zaczęli dyskutować w internecie już w sobotę wieczorem, po tym jak Rafał Betlejewski w serwisie radia internetowego Mediumpubliczne.pl przedstawił kulisy jego realizacji. Opisał m.in., że nagrano rozmowy kwalifikacyjne, w których kandydaci godzili się na zajęcia naruszające prawo lub kontrowersyjne. Przeprosił też wszystkich uczestników programu, dodał, że występuje w nim jako performer, a nie dziennikarz.

Jako dowiedział się portal Wirtualnemedia.pl, żadne skargi na program nie wpłynęły do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Według naszych informacji skarg nie zgłoszono też do stacji TTV. Biuro prasowe Grupy TVN, nadawcy kanału, nie odpowiedziało na naszą prośbę o stanowisko firmy w tej sprawie. - Nie dotarły do mnie żadne zastrzeżenia ze strony stacji - mówi nam Rafał Betlejewski. - Trochę nie fair zachowałem się wobec moich kolegów z redakcji TTV. Myślę, że oni mają wrażenie, że pracują zgodnie z zasadami. Mój tekst jest dla nich chyba zaskoczeniem - przyznaje.

Rafał Betlejewski jest również redaktorem naczelnym internetowego radia Mediumpubliczne.pl, uruchomionego w listopadzie ub.r. W ostatnich dniach z powodu eksperymentu w programie „Betlejewski. Prowokacje” współpracę z serwisem zerwali m.in. Przemysław Szubartowicz, Paweł Sito, Monika Piątkowska, Leszek Talko i Anna Karolina Kłys. Wszyscy skrytykowali metody zastosowane w programie, zarzucając autorowi naruszenie norm etycznych i poniżanie nieświadomych osób.

Z Mediumpubliczne.pl rozstały się również Ewa Wanat i Agata Skrzypczyk, prezes zarządzającej witryną Fundacji Medium Publiczne. Wanat zaznaczyła, że decyzję podjęła już trzy tygodnie temu. - Od maja nie biorę udziału w codziennej pracy Medium Publicznego. Mieszkam teraz w Berlinie, w Warszawie bywam raz na trzy miesiące. Natomiast dziś zdecydowałam, że nie będę również publikować w Medium Publicznym i odchodzę z fundacji w ogóle - poinformowała. - Medium Publiczne dopuściło się tego nadużycia, bo na Medium Publicznym jego redaktor naczelny opublikował tekst opisujący „eksperyment”. Tak więc odchodzę z MP nie dlatego, że powstał program w TTV.  TTV mnie nie obchodzi. Odchodzę dlatego, że Rafał napisał artykuł  na stronie MP i nie wycofał go, pomimo mojej prośby i innych członków zespołu, ani nie przeprosił zespołu MP, że nas wszystkich w to wysoce nieetyczne zachowanie wciągnął - wyjaśniła.

 - Trwa exodus, kolejne osoby rezygnują z udziału w Medium Publicznym - przyznaje Rafał Betlejewski. Dodaje, że oddał się do dyspozycji rady fundacji, w której z ośmiu osób zostały cztery (w tym on). - Trudno powiedzieć, czy rada w tym kształcie może dalej funkcjonować i podejmować decyzje. Wygląda na to, że zostałem ja z grupą dziennikarzy i aktywistów, którzy mają ochotę dalej pisać do tego medium, tak jak dotychczas woluntaryjnie, z własnej ochoty - stwierdza Betlejewski.

Więcej pozytywnych opinii o eksperymencie pojawiło się na fanpage’ach programu „Betlejewski. Prowokacje” i stacji TTV. W poniedziałek na Mediumpubliczne.pl zamieszczono opinię Anny Grodzkiej, członkini Fundacji Medium Publiczne, która pochwaliła sens prowokacji. - Publiczne znaczenie tego „eksperymentu” położyłam na jednej szalce swojej wagi. Czasami jest tak, że to co dobre jest jednocześnie złe. A przecież to jest właśnie taka sytuacja. Z uwagi na to na drugiej szalce swojej wagi kładę etyczny kontekst „eksperymentu” w wymiarze ludzkim, jednostkowym a nie społecznym - stwierdziła. - Kilka osób ze składu redakcji, w wyniku tego wydarzenia, opuściło #MP. Rozumiem ich motywacje. Ja takiej decyzji nie podejmę bo ważna jest misja naszej pracy. Wolne publiczne dziennikarstwo i misja, którą bez wątpienia wszyscy realizujemy. Wierzę, że są możliwe „prowokacje”, które niosą emocje, poruszają ludzi i podnoszą ważne sprawy a nie krzywdzą biednych i sprawiedliwych. Rafał udowadniał to wielokrotnie i udowodni jeszcze nie raz - dodała Anna Grodzka.

- Branża dziennikarska w ogóle nie ogląda tego programu. Ta stacja i ten program nie są skierowane do tych samych osób, które są czytelnikami Medium Publicznego. To program raczej dla ludzi z mniejszych miast, którzy mają realne problemy, zajmują się tak zwanym realnym życiem, a mniej spekulacjami o filozofii i etyce. Te dwie publiczności się nie pokrywają - komentuje Rafał Betlejewski.

- Krytykujący wyobrażają sobie, co zrobiłem, na podstawie mojego własnego tekstu o tym, który był prowokujący, podobnie jak nazwa programu. Można powiedzieć, że branża zareagowała na doniesienie o nieprawidłowości, które złożyłem sam na siebie. W tym sensie jestem wytwórcą bata, którym dostaję po plecach, bo nie pojawiły się żadne skargi od uczestników programu, nikt z zewnątrz nie wykrył żadnych nieprawidłowości - zauważa Betlejewski.

Autor:tw

KOMENTARZE(14)DODAJOPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NAPRACA
PracaStartTylko u nas