Internet jest "w miarę dochodowym działem", bo od zawsze koszty tekstów GW (płace dziennikarzy i fotoreporterów, utrzymanie lokalnych siedzib) są przypisane do papieru. Gdyby uczciwie podzielić te koszty na papier i net wyglądałoby to trochę inaczej. No, ale wypada raportować na giełdę dobre wyniki działu internet...

może to podłe, ale jak patrzę na liczbę dziennikarzy zatrudnionych w terenowych oddziałach Wyborczej i porównuję z ilością materiału, który produkują, to... absolutnie mnie te zwolnienia nie dziwią.

Zostanie 2-3 przy pianinie, a potem zamykamy interes ;) Ja w tym całym pianinku widzę sporą szansę dla polskich blogerów, jeśli faktycznie wykorzystają sytuację, gyż na moje oko wiedzą jednak lepiej, od koncernów, jak umieszczać reklamy na swoich blogach i nie zasłaniać nimi całej treści. Mają lepszy kontakt z czytelnikiem. Taka weryfikacja rynku "prasowego", decentralizacja. Czyli jest szansa na lepsze jutro. Przynajmniej w zakresie czytanek. Przykładowo wczoraj @Piotr Konieczny (Niebezpiecznik) opublikował na swoim profilu FB taką informację:

"Od dziś daję jeden warunek dziennikarzom chcącym uzyskać mój komentarz: żaden artykuł z moją wypowiedzią nie może się znaleźć za paywallem Piano."

Teraz niech się reszta przyłączy.