Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Kuba Mikurda: nie było w historii kina tak spektakularnej psychoterapii jak "Na Srebrnym Globie" (wywiad)
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (1)
WASZE KOMENTARZE
"Wilhelmi pokazał, że jednak można taki film zatrzymać, a skoro można zatrzymać taki, to można zatrzymać każdy inny. W związku z tym żaden filmowiec nie jest bezpieczny i żaden projekt nie jest bezpieczny. Ten pokaz siły był zarówno na użytek zewnętrzny, żeby filmowcy poznali swoje miejsce w szeregu, jak i na użytek wewnętrzny. Wilhelmi miał ambicje, żeby zostać ministrem kultury, i chciał pokazać władzom partyjnym, że ręka mu nie zadrży".
Nie dorabiajcie temu politycznej gęby. Cała ta historia wokół filmu obrosła mitem wielkości twórcy i jego gigantycznego dzieła. Prawda jest jednak bardziej brutalna. „Na srebrnym globie” jest filmem słabym. Niewiele lepszym od szkolnego teatrzyku (jedyna różnica, to profesjonalni aktorzy). Kto oglądał, ten powinien to zauważyć. Produkcja filmu powinna być wstrzymana znacznie wcześniej, zanim wywalono w błoto miliony.
"Gdyby wtedy powstał, pewnie znalazłby się na półce światowego kina między "Solaris" a "Stalkerem" Andrieja Tarkowskiego jako jeden z pierwszych przykładów filozoficznego, ambitnego science fiction".
Bym się zdziwił. Bardzo bym się zdziwił. Gdyby film został ukończony, nie byłoby czego mitologizować i pewnie dziś mało kto by o tym filmie pamiętał.