Lady chłodnicze i lokalne produkty to nie tylko domena niszowych sklepów, jak Supersam. Duże sieci handlowe szybko zwęszyły okazję do zarobienia na ludziach o nieco bardziej wyrafinowanym guście (dzięki czemu niezłe jakościowo wino czy odjechany ser zawsze znajdziesz w ofercie Biedry czy Lidla), a przy tym dzięki efektowi skali mogą negocjować i oferować mega niskie ceny na te produkty, czego małe sieci nigdy niestety nie będą w stanie na podobnym poziomie robić. Wydaje mi się, że kryzys i odpływ klientów to wymówka. Ludzie z nieco bardziej zasobniejszym portfelem również nie lubią specjalnie przepłacać za jakiś towar tylko dlatego, że jest kupiony w Supersamie, a nie w Lidlu, więc moim zdaniem tych klientów po prostu nigdy tam nie było. Ktoś błędnie założył, że jak się w fancy centrum handlowym zrobi fancy supermarket, w którym fancy będzie jedynie to, że te same produkty będą o 150% droższe niż u konkurencji, to zarobi odpowiednio dużo. No niestety, ale taka oferta nie jest dla nikogo - ani dla mieszkańców okolicznych kamienic, ani dla ludzi pracujących w okolicy lub przejeżdżających tamtędy codziennie do domu.

Pisowska klika dobija ostatnie niesieciówki. Od ich dojścia do władzy w 2015, z frazesami o ratowaniu "osiedlowych sklepików" na ustach, z pięciu w mojej najbliższej okolicy nie ostał się żaden, jest za to 6 Żabek.

Pisowska klika dobija ostatnie niesieciówki. Od ich dojścia do władzy w 2015, z frazesami o ratowaniu "osiedlowych sklepików" na ustach, z pięciu w mojej najbliższej okolicy nie ostał się żaden, jest za to 6 Żabek.