Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Mazur i Mecenas jako „najlepsi kibice w historii” w piłkarskim pościgu reklamują piwo Tyskie (wideo)
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (2)
WASZE KOMENTARZE
Żenady ciąg dalszy
Zastanawiam się, kim trzeba być, aby pasjonować się tego typu "żarcikami" i dowcipem. Poziom intelektualny tych spotów jest odpowiedni dla 5-7 letniego dziecka. Prymitywne skojarzenia werbalne i wizualne, ograne postaci, sztampowa historia. Do tego wszystko zrealizowana za spore pieniądze. A efekt? Podobnie jak w dziesiątkach innych polskich reklam - rzygać się chce. Czy naprawdę twórcy tych głupot wierzą, że oglądający te spoty zostaną wprawieni w dobry nastrój i pełni pozytywnych emocji pobiegną do sklepu kupić piwo? Jaki mechanizm miałby tu zadziałać? Utożsamienia się z bohaterami filmiku? Mechanizm pozytywnych emocji? Mechanizm fascynacji grą słowną? Uwierzenia w lepsze od innych własności reklamowanego produktu? Wątpliwe. Chyba, że grupą docelową były by przedszkolaki. Polskie reklamy mają pewien problem, ale nikt o nim nie mówi. Obecnie wszystkie formaty krajowych reklam, w których występują ludzie i ich "żarciki" po prostu nie dają się oglądać. Ludzie ich nienawidzą. Proszę spojrzeć: reklamy sieci komórkowych, reklamy piwa, reklamy środków przeciwbólowych, reklamy oleju (kobiety tłoczą olej na jakichś kołowrotkach, falują na łanach zbóż, ludzie, co za debilizm). Uwieńczeniem każdej z tych historyjek są toporne riposty, bo autorzy niepotrzebnie silą się na żart. Aktorami są mężczyźni, którzy w 97% mają brodę. Akcja bardzo często dzieje się w windzie (sic!), Ewentualnie zaprzęga się do reklamy generowane komputerowo zwierzątka (bobry, żubry, jakieś jelonki śpiewające piosenki, sarenki pijące soczek - znów - przeciętnie wykształconemu człowiekowi brak słów aby opisać kretynizm tego przekazu, który razi poziomem nawet kilkuletnie dzieci). Nawet reklamy sprzed kilkunastu lat, typu kobiety-kury domowe piorące uporczywe do usunięcia plamy czy też gruby Heniu i jego ruda małżonka z Tesco były bardziej znośne. Kreatywni o tym dobrze wiedzą. Ale managerowie brandów, kupcy i szefostwo - jak widać już nie... Czy naprawdę te reklamy to musi być aż taki idiotym? Niekoniecznie. Bo proszę na spokojnie spojrzeć, praktycznie każda zagraniczna reklama jakimś cudem nie wnerwia. Mentosy, misie Haribo, nawet samochody i reklamy zagranicznych piw - to się da jeszcze przeżyć. Niestety, polskie reklamy są kręcone chyba wyłącznie pod kątem wiejskiego kmiota żłopiącego trunek za złoty dziewięćdziesiąt dziewięć (aż boję się dalszej myślowej wycieczki przez kogo są one w takim razie kręcone). A przecież może istnieć normalna reklama. Np. w Niemczech reklamuje się piwo w sposób informacyjny - na ekranie leje się piwo do kufla, widać logo, pianę, złocisty kolor, pada parę słów o jakości, ewentualnie jakaś informacja sponsorska. I wystarczy. Po co silić się na suche żarty i kręcić epickie historyjki za setki tysięcy na poziomie troglodyty, skoro efekt jest odwrotny do zamierzonego? A przecież czasem rozwiązanie jest proste; Nie ma bowiem chyba osoby, której nie robi się cieplej na sercu, gdy w listopadowy wieczór widzi po raz pierwszy w roku reklamę z jadącą oświetloną lampkami ciężarówką Coca-Coli.