To było do przewidzenia. Pani od początku nie wiedziała co robić, nie miała kompletnie kwalifikacji, wsadzono ją na stołek nie wiadomo po co - chyba, że chodziło o jakiś klucz. Był to klucz do murowanej porażki.

Pozostaje otwarte pytanie, KTO decydował o wszystkim, skoro nominalna szefowa napisała, że nie miała swobody decydowania?
Jakieś osoba, grupa, prezes?

To taki polski galimatias, bigos, matrix. Cy red. Stolarek z choinki się urwała. ? Coś mi tu nie gra. Po miesiącu zrezygnować, to po prostu wizerunkowa katastrofa podszyta dziecinadą. Co się w tej Polsce dzieje...?