Reklama2014-06-24
2

Arek Szulczyński: Jedźmy do Cannes, bo festiwal coraz lepszy, a coraz mniej polski

Arek SzulczyńskiArek Szulczyński

Tegoroczną edycję festiwalu Cannes Lions oceniam jako najlepszą w ostatnim pięcioleciu. Niestety ze smutkiem i niepokojem stwierdzam, że polski udział w festiwalu z roku na rok jest coraz skromniejszy - komentuje dla Wirtualnemedia.pl Arek Szulczyński z K2.

Przyjeżdżam na Cannes Lions od jakichś pięciu lat i tegoroczny festiwal oceniam jako najlepszy w tym okresie. Liczba spotkań, seminariów, prezentacji była tak duża, że miałem naprawdę trudny wybór - pewnie tak samo jak spora część delegatów - w których wydarzeniach brać udział. Co więcej, było tylko kilka słabych wystąpień (i jedno żenujące w wykonaniu przedstawicieli Yahoo), za to zdecydowana większość autentycznie ciekawych i inspirujących.

>>> Cannes Lions Festival - the place to be (relacja)

Widać, że organizatorzy zebrali i wzięli sobie do serca uwagi uczestników zeszłorocznej edycji, wyraźnie słabszej. W efekcie festiwal po małej zadyszce znów wskoczył na wysoki poziom.

Niedocenieni i przecenieni

Jeśli chodzi o rozstrzygnięcia konkursowe, to uniknięto wpadek z ostatnich lat, kiedy chociażby Grand Prix w kategorii radiowej otrzymała praca technologicznie niemożliwa do zrealizowania. Wśród delegatów przeważały opinie, że w dwóch-trzech kategoriach, w których nie przyznano Grand Prix, były prace, które zasługiwały na taką nagrodę.

>>> Reklamy Hondy, Harvey Nichols i Volvo oraz akcja przeciw e-pedofilii zwycięzcami Cannes Lions 2014

Obsypana kilkunastoma Złotymi Lwami kampania społeczna „Sweetie” w moim przekonaniu powinna otrzymać kilka nagród mniej. Sądzę, że jurorzy dali się ponieść faktycznie istotnemu problemowi społecznemu poruszanemu przez akcję - walce z pedofilią w internecie.

Rozczarowało mnie Grand Prix w kategorii Media dla akcji „Happy ID” promującej Coca-Colę. Moim zdaniem to projekt, który innowacyjny i inspirujący mógł być co najwyżej trzy-cztery lata temu, ale nie obecnie.

Za to na minimum Złote Lwy zasługiwała według mnie reklama „If we made it” piwa Newcastle Brown Ale przygotowana przez agencję Droga5. Twórcy spotu z dystansem odnieśli się do reklamowej parady próżności przy okazji meczu o Super Bowl.

Z kolei bożonarodzeniowa kampania londyńskiego centrum Harvey Nichols pod hasłem „Przepraszam, że wydałem to na siebie” pewnie nie odniosłaby sukcesu w Polsce, bo Święta oznaczają dla nas dzielenie się z innymi, a nie myślenie o sobie. Jednak do Brytyjczyków taka koncepcja trafiła, co zapewne wynika z odmiennej mentalności.

Polska słabnąca

Oceniając polski udział w Cannes Lions, ze smutkiem i niepokojem stwierdzam, że z roku na rok jest coraz skromniejszy. Poprosiłem SAR o statystyki delegatów i zgłoszeń z naszego kraju, które pokazują chociażby, że o ile w zeszłym roku na festiwal wybrało się 13 osób reprezentujących klientów, o tyle w tym roku było tylko pięciu takich delegatów, w tym dwóch z Getin Banku, który rok temu został nagrodzony za innowacyjna kartę płatniczą, więc akurat jego pracownicy są raczej na bieżąco z nowymi trendami. Z obserwacji na lotnisku wnioskuję, że także z agencji i domów mediowych mniej osób wybrało się w tym roku do Cannes. Mniej też było zgłoszeń z Polski.

>>> Cannonizacja - wrażenia z Cannes Lions 2014

Z roku na rok coraz bardziej odwracamy się od Cannes Lions. A przecież festiwal to oprócz konkursu mnóstwo wydarzeń, wśród których zdecydowanie więcej niż prezentacji jest seminariów i dyskusji  z udziałem agencji i klientów z różnych krajów, branż, co tworzy okazje do nawiązania kontaktów biznesowych. Do tego dochodzą spotkania z przedstawicielami innych branż rozrywki - w tym roku było wielu twórców seriali, co odzwierciedla coraz ważniejszy w marketingu nurt storytellingu - oraz prezentacje nowinek technologicznych. Dlatego apeluję: jedźmy do Cannes w przyszłym roku.

Jeśli chodzi o polski bilans w konkursie, to trzy nagrody za dwie kampanie społeczne faktycznie nie wyglądają imponująco, chociażby w porównaniu z zeszłoroczną edycją. Jednak daleki jestem od obwiniania za tę sytuację klientów - zgodnie z koncepcją, że ograniczają oni kreatywność agencji, które naprawdę innowacyjne, nawet eksperymentalne projekty mogą realizować tylko na potrzeby kampanii społecznych. Ta sprawa jest zdecydowanie bardziej złożona.


Arek Szulczyński, dyrektor kreatywny K2

Autor:tp

Więcej informacji:Cannes Lions, Arek Szulczyński, K2

KOMENTARZE(2)DODAJOPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NAPRACA
PracaStartTylko u nas