Prasa2016-02-04
20

Dorota Kania skazana za płatną protekcję wobec rodziny Marka Dochnala

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Pragi skazał dziennikarkę „Gazety Polskiej” Dorotę Kanię na dwa lata więzienia w zawieszeniu za wyłudzenie 270 tys. zł od rodziny lobbysty Marka Dochnala poprzez powoływanie się na wpływy u polityków PiS i prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wyrok jest nieprawomocny, dziennikarka złożyła apelację od niego.

Proces Doroty Kani zaczął się jesienią 2007 roku, kiedy z aresztu wyszedł Marek Dochnal, przebywający tam od jesieni 2004 roku pod zarzutem wręczenia łapówek posłowi SLD Andrzejowi Pęczakowi. Po wyjściu na wolność Dochnal ujawnił, że dziennikarka w tym okresie była w stałym kontakcie z jego żoną Aleksandrą i teściową Barbarą Pietrzyk. Od końca 2005 roku pożyczała od nich różne kwoty (od kilkunastu tys. do 100 tys. zł), powołując się na znajomości z czołowymi politykami rządzącego wówczas PiS-u oraz prezydenta Lecha Kaczyńskiego, które miały przyczynić się do zwolnienia Dochnala z aresztu. Nie zgłosiła tych pożyczek do urzędu skarbowego.

W trakcie procesu ustalono, że Kania pisała w tym czasie w „Życiu Warszawy” artykuły korzystne dla Dochnala, doprowadziła do spotkania jego adwokatów z ówczesnym prokuratorem generalnym Zbigniewem Ziobro i prokuratorem generalnym Januszem Kaczmarkiem oraz poradziła Aleksandrze Dochnal napisać list z prośbą o pomoc do Marii Kaczyńskiej. Proces Dochnala został przeniesiony z łódzkiej do katowickiego prokuratury, co miało być korzystne dla lobbysty.

Aleksandra Dochnal i Barbara Pietrzyk zeznały, że Dorota Kania zapewniała je, że zrobi wszystko, żeby Marek Dochnal jak najszybciej wyszedł z aresztu. Ponadto były przekonane, że jeśli to nastąpi, dziennikarka nie zwróci udzielonych jej pożyczek.

Kania twierdziła, że pożyczając pieniądze od Barbary Pietrzyk nie wiedziała, że jest ona teściową Dochnala, tylko wzięła pożyczkę zaoferowaną przez biuro nieruchomości należące do Pietrzyk. Zarzuty wobec siebie określiła jako polityczną zemstę.

Kiedy nie udało się doprowadzić do wcześniejszego zwolnienia Dochnala z aresztu, dziennikarka zerwała kontakty z jego żoną i teściową. Zwróciła im też pożyczone pieniądze.

Jak poinformowała właśnie „Gazeta Wyborcza”, w lipcu ub.r. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Pragi skazał Kanię na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Uzasadnił, że dziennikarka dla własnych korzyści majątkowych prowadziła działania godzące w prawidłową działalność instytucji państwowych. Uznał, że jej wyjaśnienia są niewiarygodne i niespójne, przy czym dziennikarka nie jest zdemoralizowana i rokuje poprawę.

Wyrok jest nieprawomocny, a Dorota Kania złożyła już od niego apelację. - Sędzia Iwona Wierciszewska z Sądu Rejonowego Warszawa Praga Południe nie uwzględniając moich wniosków dowodowych uznała, że jestem winna płatnej protekcji i skazała mnie za dwa lata więzienia w zawieszeniu. Wydała o wiele wyższy wyrok, niż chciała prokuratura. Złożyłam apelację od tego wyroku, nie zgadzam się z nim i czekam na wyznaczenie terminu. To kolejny raz, w którym sąd mnie skazuje, nie uwzględniając moich wniosków dowodowych - skomentowała dziennikarka w oświadczeniu.

Autor:tw

Więcej informacji:Dorota Kania, Marek Dochnal

KOMENTARZE(20)DODAJOPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NAPRACA
PracaStartTylko u nas