Telewizja2013-08-13
54

Edward Miszczak: Niektóre stacje kopiują nasze programy

- Mam poczucie, że niektóre stacje mniej lub bardziej kopiują nasze programy...  Jako przykłady mogę podać nasze formaty „Bitwa o dom” czy „Masterchef” - mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Edward Miszczak, dyrektor programowy TVN.

Z Edwardem Miszczakiem rozmawialiśmy m.in. o jesiennej ramówce TVN-u. Zapytaliśmy, dlaczego stacja postawiła na sprawdzone formaty i wprowadza tylko jedną nowość. - Najpierw należałoby zdefiniować, co to jest nowość. Z naszego punktu widzenia nowościami są także nowe odsłony formatów znanych z poprzednich ramówek. A są to formaty, które przyciągają przed telewizory miliony widzów. Można by wymieniać bez końca: formaty rozrywkowe - takie, jak choćby „Mam talent!”, „Masterchef”, „Kuchenne rewolucje” czy „Perfekcyjna Pani Domu” lub seriale - takie, jak „Lekarze”, „Prawo Agaty”, „Na Wspólnej” czy „Przepis na życie”. To są tytuły, które zbierają przed telewizorami ogromne rzesze widzów, zatem postanowiliśmy je kontynuować. Jestem przekonany, ze ta ramówka doskonale się broni - stwierdza Edward Miszczak.

Sporą liczbę nowości wprowadza do jesiennej ramówka telewizja Polsat (więcej na ten temat). - Nie chciałbym komentować tej kwestii, ale proszę się dokładnie przyjrzeć różnym nowościom, jakie znajdą się w programie naszych głównych konkurentów tej jesieni. Nie będę wskazywał konkretnych tytułów, ale apeluję - gdy już na antenie danej stacji pojawi się jakaś nowość, warto obejrzeć oryginalny program na antenie TVN. Ja tego oczywiście jakoś ostro nie neguję, bo każdy ma prawo robić programy takie, jakie chce. Jedni - tak, jak my - wytyczają szlaki, a inni nimi podążają... - odpowiada Miszczak.

Zdaniem Edwarda Miszczaka, przyszłość telewizji będą wytyczały nie tylko modne formaty - takie, jak np. programy kulinarne. - Uważam, że telewizja nie składa się z samych mód. Jeśli telewizja nadawałaby jakieś programy tylko dlatego, że taka a nie inna jest moda, to telewidzowie nie byliby zadowoleni. Skoro wszystkie te programy świetnie się oglądają w TVN, a konkurencja też zaczyna po nie sięgać to znaczy, że po prostu widzowie ich szukają. Proszę też zwrócić uwagę, czym dzisiaj są takie programy, które umownie nazywamy „kulinarnymi”. To już nie jest kucharz stojący za stołem i przygotowujący coś do jedzenia. To są ludzie, którzy walczą o swoje marzenia, próbują coś osiągnąć, czymś się pochwalić, uratować swój mały biznes. To jest przede wszystkim życie, a nie tylko gotowanie - mówi dyrektor programowy TVN.

Edward Miszczak przyznaje także, że nie ma pewności, jaka będzie przyszłość telewizji po tym, jak zakończono proces jej cyfryzacji. - Aby nadawca mógł inwestować w program, musi mieć dobrą ofertę komercyjną. Reklamodawcy muszą go kupować, a będą to robić tylko wtedy, jeśli dany kanał telewizyjny będzie dość duży. Uważam, że część kanałów telewizyjnych upadnie. Inną sytuację mają kanały, o których można powiedzieć, że są światowe. Im wystarczy, że zgarną z rynku 0,3 procent udziału i to im się będzie opłacać. Zupełnie inna jest sytuacja lokalnych kanałów. Mówi się, że główne 4 polskie kanały inwestują mniej więcej 500-600 tys. złotych za godzinę programu. A jak to wygląda w przypadku mniejszych kanałów? Nie są w stanie przekroczyć nawet 100 tys. zł. To jest dla nich granica nieosiągalna - mówi Edward Miszczak.

>>> TVN stawia na sprawdzone formaty i telenowelę hybrydową

Z Edwardem Miszczakiem, członkiem zarządu i dyrektorem programowym TVN rozmawiamy m.in. o jesiennej ramówce stacji oraz o przyszłości polskiego rynku telewizyjnego.

Autor:Krzysztof Lisowski

KOMENTARZE(54)DODAJOPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NAPRACA
PracaStartTylko u nas