Internet2016-10-11
21

Facebook tłumaczy: poglądy menedżerki z polskiego biura bez wpływu na blokowanie lub tolerowanie treści

W ostatnich dniach Cezary Gmyz i Marcin Makowski zasugerowali, że krytyczne opinie menedżerki z polskiego oddziału Facebooka o obecnym obozie rządzącym mają wpływ na to, że na portalu są blokowane niektóre profile prawicowe, za to dopuszczane są treści atakujące wartości konserwatywne. - Raporty dotyczące treści z Polski są najczęściej analizowane przez zespół Facebooka zlokalizowany w Dublinie. Żaden z pracowników spoza zespołu Community Operations nie ma dostępu do tych raportów, a ich weryfikacją nie zajmują się pracownicy biura w Warszawie - tłumaczy biuro prasowe portalu.

W sobotę jeden z użytkowników Twittera zwrócił uwagę, że administratorzy Facebooka nie przychylili się do wniosków o zablokowanie wydarzenia na portalu „Mistrzostwa świata w szkalowaniu papieża” wyśmiewającego Jana Pawła II. - Zapoznaliśmy się z wydarzeniem zgłoszonym przez Ciebie z powodu treści lub symboli propagujących nienawiść, ale nie stwierdziliśmy, by naruszało ono Standardy społeczności - odpisano internaucie.

Dziennikarz „Do Rzeczy” Cezary Gmyz zamieścił wtedy screny z facebokowego profilu Sylwii Barthel de Weydenthal, client partnera Facebooka na region Europy Środkowo-Wschodniej, pracującej w warszawskim biurze portalu. Menedżerka zamieszczała zdjęcia z manifestacji Komitetu Obrony Demokracji. W innych wpisach broniła Lecha Wałęsy przed atakami „małych ludzi” oraz udostępniała wpisy z ostro krytykującego obecny obóz rządzący fanpage’a „Sok z buraka”.

- Pani z polskiego Facebooka podaje memy z Soku z Buraka, który pomimo licznych kłamstw nigdy nie dostał bana. Ciekawe, prawda? - napisał Marcin Makowski z „Do Rzeczy”. Natomiast profil „Żelazna logika” przypomniał fragment wywiadu z „Dziennika Gazety Prawnej”, w którym administratorka Facebooka wyjaśniała, dlaczego nie są usuwane fanpage’e typu „Jan Paweł II gwałcił małe dzieci”. - Rozumiem całkowicie, że taka treść może być dla katolików nieprzyjemna, to jednak Facebook nie ma wiedzy, czy ta opinia jest prawdą czy nie - stwierdziła.

Co na to Facebook? Biuro prasowe portalu w odpowiedzi na pytania Wirtualnemedia.pl tłumaczy, że zgłoszenia dotyczące naruszeń regulaminu serwisu trafiają do międzynarodowego zespołu przeszkolonych specjalistów, także polskojęzycznych. - Raporty dotyczące treści z Polski są najczęściej analizowane przez zespół Facebooka zlokalizowany w Dublinie. Żaden z pracowników spoza zespołu Community Operations nie ma dostępu do tych raportów, a ich weryfikacją nie zajmują się pracownicy biura w Warszawie - podkreśla biuro.

Zaznacza, że na decyzję o zablokowaniu danej treści przez administratorów w żadnym stopniu nie wpływa liczba dotyczących go zgłoszeń. Cały proces jest szczegółowo opisany w Standardach Społeczności dostępnych pod adresem facebook.com/communitystandards.

- Ufamy osobom, które korzystają z naszej platformy i to właśnie one mogą i zgłaszają treści, które ich zdaniem naruszają Standardy Społeczności. To zestaw zasad obowiązujących społeczność Facebooka bez względu na granice państwowe czy różnice językowe i kulturowe - wyjaśnia biuro prasowe portalu.

W maju br. wyszło na jaw, że o doborze treści wyświetlanych na Facebooku w sekcji Trending Topics w dużym stopniu decydują redaktorzy portalu, mając w tym zakresie sporą swobodę. Niedługo wcześniej zarzucono portalowi dyskryminowanie wpisów z treściami konserwatywnymi.

W sierpniu br. Facebook zrezygnował z zespołu redagującego Trending Topics, odtąd o zawartości sekcji decyduje wyłącznie algorytm.

W ostatnich latach parę razy blokowano na miesiąc fanpage Kuby Wojewódzkiego, oburzony dziennikarz w lipcu ub.r. napisał w tej sprawie list do administratorów Facebooka. Wielokrotnie blokowany był też fanpage satyryczny Pitu Pitu.

Autor:tw

Więcej informacji:Facebook, fanpage, blokowanie

KOMENTARZE(21)DODAJOPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NAPRACA
PracaStartTylko u nas