Prasa2012-11-07
14

Hajdarowicz: Gmyz jest niewiarygodny, a jego tekst to rosyjska prowokacja

Grzegorz Hajdarowicz ocenił, że Cezary Gmyz jest niewiarygodnym dziennikarzem, a jego artykuł o trotylu to „zwykła, czysta konfabulacja” i „zbitek informacji, które uzyskał na mieście”. Hajdarowicz zasugerował, że tekst może być efektem prowokacji Rosjan.

W wywiadzie w radiowej Jedynce właściciel i prezes Presspubliki Grzegorz Hajdarowicz powiedział, że nie miał wątpliwości, decydując w poniedziałek wraz z radą nadzorczą swojej firmy, że dziennikarze odpowiedzialni za tekst „Trotyl na wraku tupolewa” zostaną zwolnieni dyscyplinarnie. Wyjaśnił, że z kierownictwem firmy dali Cezaremu Gmyzowi 5 dni na udokumentowanie artykułu. - Szkoda, że nie przedstawił żadnego wiarygodnego źródła. Nie chodzi o nazwiska, ale coś, co wskazywałoby, że miał wiarygodne źródła - stwierdził Hajdarowicz.

- To, co przedstawił Cezary Gmyz, nie nadaje się do czegokolwiek, na pewno nie uprawniało „Rzeczpospolitej” do napisania tekstu z takim tytułem stwierdzającym. Tytuł był bardzo ostry, stwierdzający fakt, a nie było pokrycia dla niego. Wiarygodność jest najważniejsza, dlatego nie wyobrażam sobie, żeby takie informacje niesprawdzone pojawiały się na łamach „Rzeczpospolitej” - dodał właściciel Presspubliki.

>>> Grzegorz Hajdarowicz przeprosił za „Trotyl we wraku tupolewa”

Grzegorz Hajdarowicz odniósł się też do słów Cezarego Gmyza, który porównał poniedziałkowe spotkanie z radą nadzorczą Presspubliki do weryfikacji dziennikarskich w stanie wojennym oraz określił oświadczenie firmy uzasadniające zwolnienia jako kłamliwe, zaznaczając, że sygnowali je ludzie, „z których zaledwie jeden otarł się o dziennikarstwo”. - Cezary Gmyz jest niewiarygodny i nie chcę, żeby niewiarygodny dziennikarz pracował w mojej gazecie - stwierdził Hajdarowicz. - Gmyz może twierdzić, że widział Marsjan, ale musi to udokumentować - dodał.

Zdaniem Hajdarowicza tekst o trotylu może być efektem prowokacji. Na pytanie czyjej, odpowiedział: - Nie wiem. (Jednak) nasz drogi sąsiad cieszy się, że nie musi wygrywać w tym kraju wyborów, Polacy potłuką się sami ze sobą.

>>> Cezary Gmyz: „Rz” wcześniej nie przyjęła mojej rezygnacji, a teraz pisze kłamstwa

Hajdarowicz zadeklarował, że nie czytał tekstu przed publikacją i długo nie wiedział o jego przygotowywaniu. - Natomiast zostałem ściągnięty do Polski i wpół do pierwszej w nocy redaktor naczelny przy świadkach powiedział mi, że ma w pełni udokumentowany, potwierdzony materiał, który jest bardzo wrażliwy społecznie, który potwierdził mu prokurator generalny Seremet - opisał. Dodał, że dowiedział się wtedy, że w artykule jest o tupolewie i wizycie prokuratorów w Smoleńsku, i poprosił, żeby tekst był „wyważony, rzeczowy, operujący faktami, nie zawierający domysłów i żeby miał racjonalny tytuł”. - Jeśli ktoś nie mówi mi prawdy, jak mogę z nim współpracować? - pytał Hajdarowicz.

Autor:tw

Więcej informacji:Grzegorz Hajdarowicz, Cezary Gmyz

KOMENTARZE(14)DODAJOPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NAPRACA
PracaStartTylko u nas