Internet2017-07-06
25

Informacja o Polkach porwanych przez muzułmanów uznana za fake news udostępniona kilkanaście tysięcy razy. Spotted Koszalin broni się i zapowiada pozwy

Rozpowszechniana na Facebooku informacja o rzekomych porwaniach Polek przez grupę muzułmanów podana przez profil Spotted Koszalin zdobyła w ciągu kilku godzin dużą popularność - przed usunięciem została udostępniona ponad 14 tysięcy razy. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych uznał wpis za fake news i zapowiedział skierowanie sprawy do prokuratury. Tymczasem anonimowy administrator Spotted Koszalin broni się przed oskarżeniami o publikowanie fałszywych informacji. - Wiele polskich portali momentalnie przedrukowało te informacje z automatu, bez jakichkolwiek podstaw i dowodów uznało tę informację za fałszywą! Planowane jest wystąpienie na drogę sądową - zapowiada w rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl.

Kontrowersyjny post pojawił się na Facebooku we wtorek, został tam zamieszczony na profilach „Spotted” z Koszalina i Rzeszowa.

Wpis podał, że na giełdzie (można się domyślać że w Koszalinie) podczas sprzedawania przez muzułmanki odzieży jedna z chętnych do kupna Polek została podstępnie zwabiona do busa mającego służyć za przymierzalnię.

W poście czytamy, że kiedy zaniepokojony nieobecnością żony mężczyzna siłą wtargnął do wspomnianego busa zobaczył tam 4 uśpione kobiety, a jego żona także znajdowała się w fazie omdlenia. Ostatecznie wszystkie ofiary rzekomego porwania udało się wyrwać z opresji. „Uważajcie na tych ludzi to było w poprzednia niedziele a zapewne mało ludzi o tym słyszało! Udostępniajcie!! (pisownia oryginalna)”.

Wiadomość zgodnie z intencją i apelem autora szybko zdobył popularność. Ostatecznie w ciągu doby został udostępniony ponad 14 tys. razy. Charakterystyczne jest to, że w treści wpisu nie padają żadne konkretne dane pozwalające na zidentyfikowanie tego zdarzenia i potwierdzenie autentyczności opublikowanego doniesienia. Incydentu nie zanotowała też w żadnym zgłoszeniu koszalińska policja. W środę wpis został usunięty zarówno z profilu Spotted Koszalin, jak i Spooted Rzeszów.

Na Facebooku nie zabrakło głosów krytykujących wpis oraz jego wydawcę uznających materiał za fake news. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych na swoim profilu w serwisie zapowiedział wprost zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa które przesłane zostanie do koszalińskiej prokuratury. Osobom które opublikowały nieprawdziwą informację oraz administratorom którzy godzili się na jej publikację może grozić nawet 5 lat więzienia – przypomniał ośrodek.

Administrator profilu Spotted Koszalin w mailu do redakcji Wirtualnemedia.pl nie chciał przedstawić się z imienia i nazwiska. Wyjaśnił przyczyny usunięcia budzącego emocje spotu, bronił jednak swojego dobrego imienia w tej sprawie i zapowiedział sądową walkę z serwisami, które uznały opublikowany materiał za fake news.

Oświadczenie „Administratora” Spotted Koszalin przesłane na nasze ręce prezentujemy poniżej w całości.

- Post został przez nas usunięty dlatego, że w momencie tego jak widziałem co tam sie stało - jaka rozpętała się burza - zwątpiłem jednak lekko w jego autentyczność. Niemniej jednak wkrótce po jego usunięciu (uznałem to za chwilową konieczność, postów nie da sie na chwile wygasić) wykonałem pilnie rozmowę do autora samego tekstu. Autor jak najbardziej potwierdza, że taka sytuacja miała miejsce. Co więcej - pojawiają się kolejni świadkowie, którzy również byli świadkami tego zdarzenia. Prowadzę aktualnie coś w rodzaju śledztwa na własną rękę. Wyniki tego "śledztwa" będą wkrótce znane szerzej opinii publicznej. Póki co jestem zażenowany, zaszokowany i zdruzgotany tym, że wiele polskich portali momentalnie przedrukowało te informacje z automatu, bez jakichkolwiek podstaw i dowodów uznało tę informacje(tę przestrogę, ten apel) za FAŁSZYWĄ! W dalszym rozwoju wydarzeń planowane jest wystąpienie na drogę sądową w celu uzyskania odszkodowań od poszczególnych podmiotów, które dopuściły się do takich nadużyć. W grę wchodzą również publiczne przeprosiny - bo nie mam wątpliwości - zdecydowanie należą się je nam jako stronie oraz mi prywatnie jako administratorowi za bezsensowne rozpętanie całej nagonki i okłamanie publicznie wszystkich swoich czytelników. Pojawiła się również strona na Facebooku, która wyjątkowo dosadnie obraziła i przekłamała informacje płynące od nas. Wobec niej również zostanie wszczęte postępowanie. Na dalsze dowody trzeba będzie jeszcze poczekać kilka dni.

W rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl Michał Brański, szef ds. strategii Grupy WP, który sporo swojego czasu spędza w Wielkiej Brytanii i obserwuje tamtejszy rynek mediów przyznaje, że choć fake news jest groźnym zjawiskiem w Polsce, to nasz kraj nie jest wyjątkiem i podobny problem występuje także na Wyspach Brytyjskich.

- Tam dzieje się to samo, takie same przekłamania i tworzenie materiałów grających na niskich instynktach. Tyle że w Wielkiej Brytanii to samo dotyczy zarówno prawej, jak i lewej strony sceny politycznej – zastrzega Michał Brański i nazywa wprost takie tytuły jak „Daily Mail” czy „The Sun” mediami szczującymi ludzi na siebie wzajemnie.

Z kolei Artur Roguski, product manager Fakt24.pl i autor bloga Whysosocial.pl wyjaśnia dokładnie genezę fake news w mediach społecznościowych i ich niebezpieczny wpływ na społeczne nastroje.

- Z fake news jest niestety jak z atakami terrorystycznymi: nie da się ich uniknąć, a szkody, które wyrządzają, są nieodwracalne – przyznaje Artur Roguski. -  Czy nam się to podoba, czy nie, musimy się do tego elementu medialnego świata przyzwyczaić. Jednak nie oznacza to akceptacji dla tego zjawiska.

Zdaniem Roguskiego celowo spreparowane, nieprawdziwe informacje stały się niezwykle niebezpiecznym narzędziem w walce o prawa i przekonania konkretnych grup.

- Jedna osoba jest teraz w stanie wywołać burzę, która może wymknąć się spod kontroli i przeniknąć ze świata cyfrowego do rzeczywistego.  Musimy być świadomi tego, że każdy post w mediach społecznościowych jest swoistym wezwaniem do działania, a im więcej polubień i udostępnień pod nim się znajduje, tym większy wpływ na odbiorców – wyjaśnia nasz rozmówca. - Niestety jeśli chodzi o fake news to nie możemy liczyć na „zdrowy rozsądek”. Należy pamiętać, że tłum ma go tyle, co najmniej inteligentny jego uczestnik. W takim przypadku rządzą emocje, które muszą znaleźć ujście, swój cel. Coraz częściej ten schemat jest wykorzystywany do szerzenia nienawiści i prowokowania ataków na mniejszości narodowe czy wyznaniowe, które stają się celem wyżej wspomnianego tłumu. Mamy do czynienia z wywoływaniem paniki moralnej (nagłe rozprzestrzenianie się niepokoju społecznego), ponieważ fałszywe treści publikowane w mediach społecznościowych stają się zagrożeniem ważnych dla społeczeństwa wartości - ocenia Roguski.

Choć Facebook stara się walczyć z szerzącym się zjawiskiem fake news, to nie zawsze problem publikowania fałszywych treści leży jedynie po stronie platform społecznościowych. Fake news szerzą też sami dziennikarze, czego przykładem może być ostatnie powielanie przez polskie media nieprawdziwej informacji na temat zmiany płci przez córki Angeliny Jolie i Brada Pitta. Z kolei eksperci w rozmowach z Wirtualnemedia.pl przewidywali już wcześniej, że zjawisko fake news będzie narastać, bowiem działa ono na korzyść określonych grup społecznych i politycznych, a autorom takich treści opłaca się finansowo.

Autor:ps

Więcej informacji:Facebook, fake news, Spotted Koszalin

KOMENTARZE(25)DODAJOPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NAPRACA
PracaStartTylko u nas