Prasa 2015-04-24
20

Kamil Durczok oskarża dziennikarzy „Wprost” o zniesławienie. Wydawca „Wprost”: to próba zemsty

Kamil Durczok, fot. TVN Kamil Durczok, fot. TVN

Pełnomocnik Kamila Durczoka złożył prywatny akt oskarżenia z art. 212 Kodeksu karnego przeciw byłemu redaktorowi naczelnemu i dziennikarzom „Wprost”. - Trudno się oprzeć wrażeniu, że to oskarżenie to próba zemsty na dziennikarzach „Wprost”. Dziwi jednak używanie art. 212 kk przez, jakby nie było, przedstawiciela środowiska dziennikarskiego - komentuje wydawca tygodnika, Michał M. Lisiecki.

Akt oskarżenia dotyczy fragmentu pierwszego z serii artykułów „Wprost” o mobbingu w pracy, zamieszczonego w tygodniku na początku lutego br. (w nr. 6/2015). Na początku tekstu „Ukryta prawda” autorstwa Olgi Wasilewskiej i Marcina Dzierżanowskiego jest opisywane, jak szef zespołu jednej ze stacji, „bardzo znana twarz telewizyjna”, w wulgarny sposób zaproponował seks dziennikarce (która potem odeszła to innej stacji), a kiedy ta odmówiła, zaczął ją dyskryminować w pracy, natomiast szefostwo powiedziało jej, że ma sobie poradzić z tą sytuacją sama. W opisie nie padło żadne nazwisko ani nazwa stacji, natomiast trzy tygodnie później został on przytoczony przy tekście (napisanym przez Wasilewską i Dzierżanowskiego, a także Sylwestra Latkowskiego i Michała Majewskiego), w którym była reseracherka „Faktów” opisywała, jak była napastowana, głównie SMS-ami, przez Kamila Durczoka, a inni dziennikarze z redakcji na to nie reagowali (więcej o tej publikacji).

W związku z pierwszą publikacją reprezentujący Durczoka mec. Jacek Dubois w połowie marca złożył pozew cywilny o naruszenie dóbr osobistych, w którym domaga się od wydawcy i dziennikarzy „Wprost” przeprosin i 2 mln zł odszkodowania (więcej na ten temat).

Teraz w imieniu Kamila Durczoka został też skierowany prywatny akt oskarżenia przeciw byłemu redaktorowi naczelnemu i pozostałym autorom tych tekstów. Zarzucane jest im naruszenie art. 212 Kodeksu karnego mówiącego o zniesławieniu, za co grozi do roku więzienia, ograniczenie wolności lub grzywna.

- W naszej ocenie stopień zawinienia dziennikarzy „Wprost” jest tak duży, że postanowiliśmy użyć wszelkich możliwych środków prawnych. Proszę pamiętać, że na podstawie tego fałszywego pomówienia stworzono całą aferę - powiedział portalowi Wirtualnemedia.pl mec. Dubois zapytany, dlaczego oprócz pozwu cywilnego skierowano akt oskarżenia. - Afera zaczęła się właśnie od tekstu „Ukryta prawda”. Co prawda nie pada w nim żadne nazwisko, ale internauci zaczęli spekulować, o kogo chodzi, a w wydaniu za trzy tygodnie dziennikarze „Wprost” napisali, że chodzi o Kamila Durczoka i przypisali mu takie zachowania. Według naszego stanowiska wymyślono zachowania, które w ogóle nie miały miejsca, po to żeby odnieść medialny sukces - dodał.

Przypomnijmy, że po pierwszych publikacjach „Wprost” i fali komentarzy w internecie zarząd TVN powołał komisję ds. do zbadania pogłosek o mobbingu i molestowaniu w stacji. Komisja po rozmowach z byłymi i obecnymi pracownikami stacji ustaliła, że trzy osoby były narażone na niepożądane zachowania, jednocześnie ze skutkiem natychmiastowym zakończono współpracę z Kamilem Durczokiem. Raport z prac komisji przeanalizowała warszawska prokuratura, nie dopatrując się naruszenia w opisanych sytuacjach Kodeksu karnego (więcej na ten temat).

Kamil Durczok w drugim pozwie cywilnym przeciw „Wprost” domaga się przeprosin i 7 mln odszkodowania za tekst i fotoreportaż opisujące jego pobyt w mieszkaniu znajomej, w którym znaleziono ślady narkotyków i gadżety seksualne (więcej o tym).

Na skierowany właśnie akt oskarżenia natychmiast zareagowała firma PMPG Polskie Media, większościowy udziałowiec wydawcy „Wprost”. Spółka już w tytule komunikatu prasowego przesłanego portalowi Wirtualnemedia.pl stwierdziła, że „Durczok chce nałożyć mediom ‘kaganiec’”. Dalej firma „nie kryje zdziwienia, że dziennikarz wykorzystuje przeciwko dziennikarzom art. 212 kk, który w środowisku mediów od dawna cieszy się złą sławą i jest uważany za kaganiec na wolne media”.

- W sprawach o pomówienia właściwy miejscem dochodzenia swoich praw jest sąd cywilny, przed którym można dochodzić swoich praw i uzyskać stosowne zadośćuczynienie, przeprosiny czy odszkodowanie. Także zgodnie z prawem prasowym, każdy może domagać się sprostowania, czego pan Durczok nigdy nie zrobił - ocenia Michał M. Lisiecki, prezes PMPG Polskie Media. - Trudno odnieść wrażenie inne niż to, że oskarżenie, podobnie jak pozwy składane przez Kamila Durczoka, to element czysto wizerunkowej gry, służącej robieniu wokół kolejnych pozwów medialnego szumu, który rozmywa problem, o którym pisali dziennikarze „Wprost”. Trudno się oprzeć wrażeniu, że to oskarżenie to próba zemsty na dziennikarzach „Wprost” - dodaje Lisiecki.

Wydawca „Wprost” podkreślił, że teksty tygodnika dotyczące Kamila Durczoka zostały przygotowane rzetelnie, zawarte w nich informacje pochodziły z wielu źródeł i zostały zweryfikowane przez dziennikarzy, a same artykuły przed publikacją przejrzeli prawnicy. Podtrzymał też deklarację, że wszystkim dziennikarzom tygodnika, także tym byłym, zapewni ochronę prawną.

Przypomnijmy, że po tym jak miesiąc temu Sylwestra Latkowskiego w funkcji redaktora naczelnego „Wprost” zastąpił Tomasz Wróblewski, z redakcji odeszli m.in. Olga Wasilewska i Michał Majewski (więcej o tym).

Autor: tw

KOMENTARZE (20) DODAJ OPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NA PRACA
Praca Start Tylko u nas