Telewizja 2014-06-09
4

„Ojciec Mateusz” stracił 320 tys. widzów, ale nie dał szans konkurencji

"Ojciec Mateusz" (Artur Żmijewski) - fot. ATM Studio

„Ojca Mateusza” wiosną br. oglądało średnio 4,35 mln osób, o 320 tys. mniej niż rok temu. Jednak TVP1 w czasie emisji serialu dalej była zdecydowanym liderem rynku telewizyjnego. Wpływy z reklam wyniosły 11,8 mln zł.

Premierowe odcinki 11. serii „Ojca Mateusza” emitowane były w TVP1 w czwartki o godz. 20.30, w okresie od 6 marca do 5 czerwca br. Oglądało je średnio 4,35 mln widzów, co przełożyło się na 28,11 proc. udziału w rynku telewizyjnym wśród wszystkich widzów oraz 20,62 proc. w grupie komercyjnej 16-49 - wynika z danych Nielsen Audience Measurement przygotowanych dla portalu Wirtualnemedia.pl.

W analizowanym okresie najwięcej widzów zgromadził pierwszy odcinek 11. edycji. Oglądało go 5,04 mln osób. Kolejne topowe odcinki miały już poniżej 5 mln widzów.

Zobacz tabelę


W porównaniu z emitowanym w analogicznym okresie rok wcześniej dziewiątym sezonem „Ojciec Mateusz” stracił 320 tys. widzów. Rok temu serial TVP1 oglądało bowiem 4,67 mln widzów, co przekładało się odpowiednio na 30,48 proc. oraz 20,84 proc. udziału (więcej na ten temat).

TVP1 w czasie emisji „Ojca Mateusza” była zdecydowanym liderem rynku telewizyjnego. Drugie miejsce zajął TVN, nadający wówczas końcówkę „Na Wspólnej” oraz „W-11 - Wydział Śledczy”, co przełożyło się na 14,53 proc. udziału. Dalej uplasował się Polsat („Zdrady”, „Przyjaciółki” i film fabularny; 10,30 proc.) oraz TVP2 (gł. „Na sygnale”; 8,58 proc.). Taka sama była kolejność stacji wśród widzów w grupie komercyjnej.

Zobacz tabelę


Wpływy z reklam przy emisji obecnego sezonu serialu wyniosły 11,76 mln zł. W porównaniu do analogicznego okresu ub.r. wzrosły one o ok. 0,66 mln zł (dane cennikowe netto, bez rabatów).

12. sezon „Ojca Mateusza” trafi na antenę TVP1 jesienią tego roku.

Autor: mk

Więcej informacji: Ojciec Mateusz, TVP1

KOMENTARZE (4) DODAJ OPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NA PRACA
Praca Start Tylko u nas