Prasa2021-11-16
8

Prokuratura prześladuje dziennikarzy? "Cel jest taki, żeby nas zastraszyć"

Siedziba Agory (fot. materiały prasowe)Siedziba Agory (fot. materiały prasowe)

Prokuratura Okręgowa w Poznaniu wszczęła śledztwo na podstawie zeznań anonimowego świadka, który twierdzi, że gangsterzy oferowali dziennikarzom 20 tysięcy złotych w zamian za krytyczne publikacje na temat prokurator Agnieszki Nowickiej - informuje autor serii artykułów na ten temat, Piotr Żytnicki. Jak ustaliliśmy, wraz z końcem października sprawę przejęła instancja w innym mieście, jednak reporterzy "Gazety Wyborczej" i TVN24 zgodnie przyznają, że takie działania wobec pracy dziennikarzy ze strony prokuratury są bardzo niepokojące. - Odczytuję to jako próbę zastraszenia nas - mówi nam Piotr Żytnicki z “GW”.

Przypomnijmy głośną sprawę, o której poznańska "Gazeta Wyborcza" pisze już od trzech lat. Chodzi o działania tamtejszej prokurator Agnieszki Nowickiej i jej układ z gangsterem ps. "Ramzes". Na podstawie składanych przez niego zeznań ofiarami oskarżeń padają niewinni ludzie. Jak pisze Piotr Żytnicki, autor artykułów na ten temat, łączny koszt odszkodowań wypłaconych uniewinnionym wyniósł już prawie 2 milion złotych.

Według najnowszych, nieoficjalnych ustaleń poznańskiej "Gazety Wyborczej" prokuratura prowadzi obecnie śledztwo w kierunku tzw. poplecznictwa. "Chodzi o utrudnianie lub udaremnianie postępowań karnych oraz pomaganie sprawcom przestępstw, by uniknęli odpowiedzialności. W trakcie śledztwa prokuratura uzyskała zeznania świadka incognito (jego tożsamość jest utajniona)" - czytamy na łamach poznań.wyborcza.pl.

"Świadek twierdzi, że słyszał rozmowę gangsterów, którzy planowali skorumpowanie dziennikarzy. Wymienia dwa nazwiska: Piotra Żytnickiego z 'Gazety Wyborczej' i Michała Fuji z 'Superwizjera" TVN24'. Gangsterzy mieli ustalić, że każdemu z nas wręczą po 20 tys. zł za publikacje kompromitujące prokuratorkę Nowicką" - pisze Piotr Żytnicki.

Z ustaleń portalu Wirtualnemedia.pl wynika, że po dłuższym czasie - jak przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, Łukasz Wawrzyniak - sprawa trafiła do zielonogórskiej Prokuratury Okręgowej. Wcześniej jednak - jak podkreśla w rozmowie z nami dziennikarz "GW" - postępowanie toczyło się w Poznaniu.

Prokuratura ściga dziennikarzy za publikacje nt. poznańskiej prokurator? "Cel tych działań jest taki, żeby nas zastraszyć"

- Pierwszą kuriozalną, niepokojącą rzeczą było to, że śledztwo wobec dziennikarzami opisujących sprawę prokurator z Poznania prowadziła poznańska prokuratura - zauważa Piotr Żytnicki w rozmowie z Wirtualnemedia.pl. - Pojawił się jakiś świadek, nie wiemy kim on jest - być może jest to jakieś przestępca, który w zamian za te zeznania liczy na poprawę swojej sytuacji, uniknięcie kary lub jej zmniejszenie - dodaje.

- To oczywiste, że nikt nam żadnych pieniędzy nie wręczał, nie było w ogóle żadnych takich rozmów. Kuriozalność tej sytuacji polega na tym, że prokuratura - której zarzucaliśmy fabrykowanie dowodów, wytaczanie fałszywych oskarżeń wobec niewinnych osób na podstawie zeznań niewiarygodnych świadków, co potwierdzają późniejsze wyroki sądów - teraz na podstawie zeznań jakieś anonimowego świadka prowadzi śledztwo, dotyczącego rzekomego korumpowania dziennikarzy. Nie mam wątpliwości, że z jednej strony cel tych działań jest taki, żeby nas zastraszyć, żebyśmy nie zajmowali się tematem pani prokurator Agnieszki Nowickiej z Poznania. Z drugiej strony taki, żeby się na nas zemścić za publikacje, które już się ukazały - wyjaśnia reporter "GW".

Żytnicki o układzie poznańskiej prokuratury z gangsterem o pseudonimie “Ramzes” pisze już od trzech lat. - Pani prokurator, która jest bohaterką tych materiałów, oraz jej szefowie odmawiają wszelkich rozmów na ten temat, nie zgadzają się na wywiady. Regularnie wysyłam prośby o komentarz do kolejnych wyroków, w których ludzie oskarżeni przez prok. Nowicką byli uniewinniani i dostawali wysokie odszkodowania. Prokuratura to ignoruje - mówi dziennikarz.

"Odczytuję to jako próbę rzucenia cienia na naszą wiarygodność"

- Nie wysłali żadnego sprostowania, nie wytoczyli nam procesu o ochronę dóbr osobistych. Powiedziałbym natomiast, że prokuratura chwyta się metod niegodnych. Ponieważ nagle pojawia się jakiś świadek, który składa zeznania, wymieniając nasze nazwiska, łącząc je z gangsterami i sugerując, że mogło dojść do jakiejś korupcji, a prokuratura traktuje te zeznania poważnie. Takie działanie prokuratury ma na celu rzucić cień na naszą wiarygodność i nasze intencje - kontynuuje.

Wskazuje również, że od prok. Wawrzyniaka usłyszał, iż istotnie prowadzone jest postępowanie ws. poplecznictwa, mające wyjaśnić, czy doszło do udzielania pomocy gangsterom w uniknięciu kary. W domyśle, zdaniem Żytnickiego (choć nie padło oficjalne potwierdzenie), chodzić ma właśnie o niego i red. Michała Fuję z TVN2 - czyli o dziennikarzy. - Zapytany przeze mnie o zeznania tego świadka nie odniósł się do nich, ale również nie zaprzeczył - zaznacza.

- Jestem w stanie sobie wyobrazić, że prokuratura może wykorzystać zeznania takiego świadka, żeby np. dotrzeć do naszych informatorów. Powtarzam: odczytuję to jako próbę zastraszenia nas, ale i rzucenia cienia na naszą wiarygodność i intencje – podsumowuje Piotr Żytnicki.

"Może to być furtka do inwigilowania dziennikarzy"

Michał Fuja, dziennikarz śledczy "Superwizjer" TVN24 i autor reportażu "Etatowy świadek" zwraca z kolei uwagę, że tego rodzaju działania podejmowane przez prokuraturę mogą zwiastować coś znacznie gorszego, a mianowicie prowadzić do inwigilacji dziennikarzy, którzy decydują się ujawniać fakty nieprzychylne przedstawicielom prokuratury. - Może to być furtka do inwigilowania dziennikarzy, ponieważ jeżeli postępowanie prowadzone jest w sprawie rzekomego przyjęcia przez nich korzyści finansowych w zamian za utrudnianie pracy prokuratury, wówczas mogą z tego korzystać nawet prokuratorzy wyższych szczebli. Czasami odnoszę wrażenie, że prokuratorzy chętnie zemściliby się na nas za materiały, które robimy - oznajmia.

- Nie odczuwam tego na co dzień, ale jeśli pomyślę sobie, że w tym momencie np. mogę być inwigilowany, że może być sprawdzana moja poczta i moje kontakty na potrzeby nie tylko tego śledztwa, ale być może i czegoś większego - to jest to przerażające - przyznaje w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.

Sam fakt wszczęcia śledztwa na podstawie zeznań anonimowego świadka o rzekomej korupcji dziennikarzy uznaje za "szczyt arogancji prokuratury". - Ale jednocześnie też dowód na to, że to co pokazaliśmy w reportażu, jest prawdą. Pokazaliśmy, że prokuratura potrafi sobie znaleźć świadka takiego jak "Ramzes", który na poczekaniu zeznaje wszystko to, czego brakuje w postępowaniach. I to nie tylko ws. innych gangsterów, ale również ws. Ewy Tylman, ws. Michała Materli i wielu innych, niewinnych ludzi. Sądy już uniewinniły wiele osób, aresztowanych po zeznaniach Ramzesa i skarb państwa dziś za te błędy płaci - dodaje.

- Ten sam mechanizm stosowany teraz, czyli: znaleziono jakiegoś świadka in cognito, który nagle zeznaje, że dwóch niezależnych dziennikarzy z dwóch różnych redakcji i miast miało wziąć pieniądze od gangsterów w zamian za publikację materiałów. Sugerowanie nam układów z gangsterami to jest jakiś kompletny absurd – konkluduje Michał Fuja.

Prokuratura potwierdza. "Postępowanie dotyczy utrudniania postępowania przygotowawczego"

Kiedy dzwonimy w tej sprawie do rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, prokurator Łukasz Wawrzyniak odpowiada, że wszelkich informacji należy zasięgnąć w zielonogórskiej Prokuraturze Okręgowej - od 29 października 2021 roku bowiem to właśnie ta instancja przejęła postępowanie. 

Prokuratura w Zielonej Górze również nie ujawnia szczegółów. Prok. Ewa Antonowicz potwierdza jednak, że sprawa się toczy. - Postępowanie dotyczy utrudniania postępowania przygotowawczego, dokładnie czterech postępowań przygotowawczych, prowadzonych przez Prokuraturę Rejonową Poznań Nowe Miasto i Prokuraturę Okręgową w Poznaniu. To są materiały wyłączone z innych postępowań - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl.

Prokurator z Poznania chciała zwolnienia reportera "GW" z tajemnicy dziennikarskiej

Poznańska "GW" opisała historie kilku ofiarach prokurator Nowickiej. Są wśród nich m.in. strażnik więzienny, były policjant i szanowany, lokalny biznesmen. Według ustaleń "Wyborczej" zeznania, na podstawie których byli oskarżani, okazywały się fałszywe i bezpodstawne, a sądy ich uniewinniały. Poznańska prokurator próbowała dotrzeć do informatorów Żytnickiego, składając wniosek o zwolnienie reportera z tajemnicy dziennikarskiej. Odrzucenie wniosku przez sąd poprzedził protest Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w tej sprawie.

"Sytuacja jest niepokojąca, bo poznańska prokuratura udowodniła, że jest w stanie zawierać wątpliwe etycznie układy z przestępcami i nagradzać ich za obciążanie różnych ludzi zeznaniami, także nieprawdziwymi" - czytamy poznań.wyborcza.pl.

Autor:Joanna Zaremba

KOMENTARZE(8)DODAJOPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NAPRACA
PracaStartTylko u nas